Tego samego dnia członkowie zarządu ACE, spółki produkującej komponenty na potrzeby rynku motoryzacyjnego, osiągnęli porozumienie z GIS. Określa ono warunki ich długoterminowej współpracy w sytuacji, gdyby GIS w wyniku wezwania uzyskało kontrolę nad spółką. Zapisy w wezwaniu są przyjmowane do 16 grudnia.

Przypomnijmy, że potentat z sektora części samochodowych, notowany na meksykańskiej giełdzie papierów wartościowych, którego roczne przychody sięgają 725 mln dol., 27 października wezwał do sprzedaży akcji ACE po cenie 13,5 zł za papier. Kwota okazała się za mało atrakcyjna dla OFE będących w akcjonariacie i dla rady dyrektorów spółki. – Proponowana cena w wezwaniu nie odzwierciedla wartości godziwej – argumentowali jednym głosem, przy czym rada dyrektorów ACE nie negowała ewentualnych korzyści biznesowych z połączenia.

GIS nie pozostało głuche na takie głosy i 11 grudnia podniosło cenę w wezwaniu do 16,2 zł za walor, powodując wzrost kursu akcji. – Taka wycena w większym stopniu uwzględnia wartość fundamentalną spółki – komentował Jakub Szkopek, analityk DM mBanku. Ze zrozumieniem przyjął niezadowolenie OFE i rady dyrektorów przy pierwszej cenie, wskazując m.in. na potencjał spółki do wypłaty 5-proc. stopy dywidendy w kolejnych dwóch latach. Uwzględniając podmioty posiadające ponad 5 proc. kapitału ACE, OFE kontrolują 50,7 proc. akcji spółki. Zapytaliśmy fundusze po podniesieniu ceny w wezwaniu, czy na nie odpowiedzą, ale nie chciały tego komentować. Żeby wezwanie się powiodło, za sprzedażą muszą się opowiedzieć akcjonariusze posiadający co najmniej 95 proc. akcji spółki. Próg jest określony przez prawo luksemburskie, pod którym ACE jest zarejestrowane. – Po podniesieniu ceny w wezwaniu spodziewamy się osiągnąć wymagany próg – mówi José Manuel Arana, prezes GIS.

We wtorek po południu inwestorzy za akcje ACE płacili po 15,64 zł. Kurs spadał o 0,4 proc.