We wrześniu tego roku obuwnicze firmy notowane na warszawskiej giełdzie, CCC i Gino Rossi, poinformowały o nawiązaniu szerokiej współpracy, w ramach której polkowicki gigant uzyskał prawo do używania marki Gino Rossi w kraju i za granicą, produkcji obuwia w jej fabrykach, a Gino ze swojej strony - możliwość sprzedaży swoich wyrobów w sklepach CCC w kraju i za granicą. Efekty tej umowy miały być widoczne od 2019 roku.
Wpływ, jaki za sprawą tej współpracy uzyskało CCC na Gino Rossi sprawił, że niektórzy analitycy nie widzieli sensu w związkach kapitałowych firm. Inni natomiast spodziewali się przejęcia Gino Rossi przez CCC, ale w późniejszym terminie.
Tymczasem w pierwszy piątek grudnia, po południu, CCC ogłosiło wezwanie na wszystkie akcje Gino Rossi (ponad 50 mln sztuk), oferując za papier 0,55 zł, czyli więcej niż wynosił na piątkowym zamknięciu kurs akcji na GPW (0,43 zł). Jeśli wezwanie dojdzie do skutku, CCC wyda na akcje Gino Rossi około 27 mln zł.
Jak czytamy, 21 listopada zarząd Gino Rossi zwrócił się do CCC o wsparcie finansowe, sygnalizując, że może stracić płynność. „W konsekwencji powyższego, wzywający zdecydował się na ogłoszenie Wezwania, a w przypadku jego powodzenia, wzywający planuje udzielić spółce wsparcia, które umożliwiłoby Spółce uniknięcie utraty płynności finansowej" – czytamy w treści wezwania.
21 listopada nie jest datą przypadkową. Dzień wcześniej właściciel marki 4F – spółka OTCF z Wieliczki wycofała się z rozmów z Gino na temat zakupu odzieżowej marki Simple. Dwa dni później o zakończeniu rozmów na ten temat poinformowało także Monnari. Tymczasem sprzedaż Simple miała być jednym ze źródeł gotówki na uregulowanie zobowiązań Gino Ross i zwolnienie obuwniczej firmy z zobowiązań wynikających z poręczeń spłaty kredytów i pożyczek zaciągniętych przez Simple.