Koniec podwyżek stóp oddala się. Z obligacjami lepiej ostrożnie

Większość zarządzających nadal radzi stawiać na obligacje krótkoterminowe oraz zmiennokuponowe. Co ciekawe, najświeższe dane na temat sprzedaży funduszy wskazują, że klienci decydują nieco inaczej.

Publikacja: 18.09.2022 13:15

Adam Glapiński, prezes NBP

Adam Glapiński, prezes NBP

Foto: Bloomberg

Wyższa od prognoz inflacja w USA stawia pod znakiem zapytania koniec podwyżek stóp w Polsce. Na jakie obligacje w związku z tym stawiać?

Zaskoczenie w USA, strefie euro, Polsce

Po ostatnim odczycie inflacji w Stanach Zjednoczonych znów wszystko kręci się wokół tematu następnej podwyżki stóp procentowych w tym kraju. Tydzień przed publikacją tych danych inwestorzy spierali się, czy Fed podwyższy stopy o 25 czy 50 pkt baz. Teraz mowa jest najczęściej już o dodatkowych 75, a nawet 100 pkt baz. Tylko we wtorek, czyli w dzień publikacji danych o inflacji w USA za sierpień, rentowności papierów dwuletnich wzrosły o 17 pkt baz., do 3,75 proc. na koniec dnia. Był to poziom najwyższy od 2007 r. Kolejne dni przynoszą dalsze zwyżki rentowności, choć już mniejszej skali. Z kolei rentowność papierów dziesięcioletnich znów puka do poziomu 3,5 proc. Na krajowym rynku oprocentowanie dwuletnich obligacji skarbowych rosło z 6,28 proc. w poniedziałek na zamknięciu do 6,53 proc. w czwartek po południu. Rentowność papierów dziesięcioletnich sięgała na początku tygodnia 5,89 proc., a pod koniec przekraczała 6 proc.

Zdaniem Igora Lenerta, zarządzającego funduszami BNP Paribas TFI, ostatni odczyt dynamiki inflacji w USA zmienił postrzeganie przebiegu cyklu zacieśniania polityki monetarnej za oceanem. – Inwestorzy zaczęli dopuszczać możliwość, że na najbliższym posiedzeniu FOMC podwyższy poziom stóp procentowych nawet o 100 pkt baz. Na te oczekiwania mocno zareagował krótki koniec krzywej dochodowości w USA – rentowności dwuletnich obligacji amerykańskich znalazły się na poziomach widzianych ostatnio w 2007 r. Historycznie wzrosty rentowności na rynkach bazowych (USA, Niemcy) zazwyczaj powodowały podobne zachowanie lokalnych obligacji skarbowych – wspomina Lenert.

Podobnie Jarosław Leśniczak, zarządzający TFI PZU ocenia, że ostatnie dane o wyższej od oczekiwań inflacji w USA miały dość mocny wpływ na amerykański rynek obligacji. – Przede wszystkim skłoniły one inwestorów do oczekiwania zwiększenia skali przyszłych podwyżek stóp procentowych w najbliższych miesiącach przez Fed. Pośrednio dane te wpłynęły także na polski rynek obligacji – przyznaje. Jak wspomina, ostatnio panował na nim delikatny optymizm, w nadziei, że szczyty inflacji na świecie są już za nami, co z kolei pozwoli RPP na zakończenie cyklu podwyżek stóp w Polsce już wkrótce. – Widać jednak ryzyko, że inflacja może okazać się bardziej uporczywa, co zmusi RPP do przedłużenia cyklu wzrostu stóp procentowych – twierdzi zarządzający TFI PZU.

Jak zauważa Wojciech Kseń, zarządzający Caspara TFI, sierpniowy odczyt inflacji w USA okazał się wyższy od oczekiwań rynkowych, a podobna sytuacja miała miejsce również w Polsce i w strefie euro. – Inflacyjne niespodzianki pokazują przede wszystkim, że scenariusze, w których wysoka inflacja jest problemem, z którym trzeba będzie walczyć przez dłuższy czas, stają się coraz bardziej prawdopodobne i to może się przełożyć na konieczność realizowania kolejnych podwyżek stóp procentowych przez banki centralne i wzrost rentowności obligacji – przewiduje Kseń.

W ostatnim czasie prezes Narodowego Banku Polskiego sugeruje, że koniec podwyżek stóp procentowych w Polsce może być już blisko. Analitycy obawiają się jednak, że przy podwyżkach stóp przez główne banki centralne negatywnie odbiłoby się to na złotym. – Z perspektywy krajowej polityki monetarnej ważny może być wpływ kursu walutowego. Wyższe stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych powinny umocnić dolara, co z kolei zazwyczaj skutkowało osłabieniem walut krajów rozwijających się. Ewentualne, znaczące osłabienie złotego może stanowić argument dla Rady Polityki Pieniężnej do kontynuacji zacieśniania warunków monetarnych – ocenia Lenert. – Obecnie rynek widzi raczej szybki koniec cyklu podwyżek stóp w kraju niż jego dalszą kontynuację – przyznaje. Jak dodaje, doniesienia prasowe mówiące o możliwości częściowego zamrożenia cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych wzmacniają ten pogląd. – Brak znaczącego wzrostu cen prądu obniżyłby przyszłoroczną dynamikę inflacji, dając mocny argument „gołębiom” w RPP. Jednocześnie informacje o znaczącej podwyżce płacy minimalnej w 2023 r. będą oddziaływać na korzyść „jastrzębi” w Radzie – analizuje zarządzający BNP Paribas TFI.

Według Filipa Nowickiego, zarządzającego Superfund TFI, jeśli Amerykanie będą faktycznie agresywnie podnosić stopy procentowe w celu zduszenia inflacji, a jednocześnie inflacja za oceanem będzie w dalszym ciągu zaskakiwać negatywnie, to będzie generować presję na polskim rynku długu i brak kolejnych podwyżek w Polsce będzie między innymi przekładać się na deprecjacje polskiego złotego.

Obligacje krótkoterminowe i zmiennokuponowe

Jak wskazuje Leśniczak, obecnie polski rynek wycenia jeszcze podwyżki na łącznie 50 pkt baz. – Dalszy wzrost rentowności w perspektywie do końca roku jest prawdopodobny, jednak jego skala nie powinna już być znaczna. Blisko 7-proc. poziom rentowności na polskich obligacjach krótkoterminowych daje już spory bufor bezpieczeństwa dla inwestorów. Aczkolwiek odnośnie do inwestycji w fundusze dłużne długoterminowe może być jeszcze nieco za wcześnie. Widzimy, że niepewność wokół dalszego rozwoju sytuacji makroekonomicznej jest wciąż bardzo duża – zaznacza zarządzający TFI PZU.

Według Lenerta w horyzoncie najbliższych miesięcy możemy spodziewać się dalszej zmienności notowań na krajowym rynku papierów skarbowych. – Z jednej strony mamy Fed oraz EBC, które są w początkowej fazie cyklu podwyżek, oraz wciąż uporczywą inflację. Z drugiej oznaki spowolnienia w gospodarkach stają się coraz bardziej widoczne. W tym otoczeniu wybór strategii inwestycyjnej na rynku długu zależy od apetytu na ryzyko danego inwestora – podkreśla zarządzający BNP Paribas TFI. W jego ocenie wciąż atrakcyjnie wyglądają rentowności papierów o krótszym terminie do wykupu oraz obligacji zmiennokuponowych. – To w połączeniu z zakładaną zmiennością na rynku sugeruje, że fundusze o niższej duracji wydają się być dobrym rozwiązaniem dla osób o niższej skłonności do podejmowania ryzyka inwestycyjnego. Dla inwestorów o większym apetycie na ryzyko przypominamy, iż „spowolnienie stoi u bram”, co historycznie pomagało wycenom obligacji długoterminowych – przypomina Lenert.

Zdaniem Nowickiego poziom rentowności polskich papierów dziesięcioletnich na koniec roku powinien plasować się między 6,5 a 7,5 proc. – Na horyzoncie nie widać cyklu obniżek stóp procentowych w Polsce, a ryzyka ciągle rozłożone są w górę. To sprawia, że fundusze oparte na obligacjach zmiennokuponowych oferują istotnie lepszą relację zysku do ryzyka.

– Nadal stawiamy na obligacje krótkoterminowe i zmiennokuponowe, dzięki czemu ograniczamy ryzyko stopy procentowej – mówi Kseń.– Zresztą, obecnie te obligacje oferują wyższe rentowności niż obligacje długoterminowe, których poziomy nie odzwierciedlają według nas podwyższonego prawdopodobieństwa realizowania się scenariusza negatywnego, czyli wysokiej inflacji przez kilka lat – zauważa zarządzający Caspara TFI.

Finanse
Prezes GPW: Naszą wspólną ambicją powinno być podwojenie wielkości rynku
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Finanse
MF sprzedało na przetargu obligacje za 8,3 mld zł, popyt sięgnął 10,2 mld zł
Finanse
Obniżki stóp nie cieszą wszystkich kredytobiorców
Finanse
Piątek na GPW: Dino z rekordem, wyzwania JSW, Będzin szaleje, Alior rozczarowuje
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Finanse
Historyczny dzień na GPW. WIG w końcu przebił 100 tys. pkt
Finanse
Minister finansów: Giełda odzyskuje świetność. Szef KNF: Przełom dla GPW