Ponad tysiąc wydarzeń w jeden tydzień to maraton rozmów o tym, jak uratować planetę przed nami samymi. A jednak wśród tego chaosu paneli, warsztatów i wystaw, pojawiały się momenty autentycznej jasności – chwile, gdy ktoś powiedział coś, co zostaje z tobą na długo. Helen Clarkson, szefowa Climate Group, otwierając tegoroczne wydarzenie, powiedziała coś, co brzmi jak oczywistość, ale wcale nią nie jest: nie chodzi o to, co możemy zrobić jako jednostki czy pojedyncze kraje, ale o to, co możemy osiągnąć razem jako globalna społeczność. W świecie pełnym murów i nacjonalizmów, to odważne przypomnienie o tym, że klimat nie zna granic i nie interesuje się polityką. Andrew Forrest, australijski miliarder i założyciel Fortescue, uważa, że teraz potrzebujemy odwagi do działania, bo zmiana może być wynikiem nie kolejnych konferencji, nie wnikliwych raportów, ale działania.
Za tymi wskazówkami poszły również jednoznaczne deklaracje planowanych działań. Microsoft, Mastercard oraz Johnson & Johnson ogłosiły konkretne inwestycje w zrównoważony rozwój, infrastrukturę odporną na zmiany klimatu, wsparcie dla społeczności w regionach najbardziej narażonych. Microsoft pokazał narzędzia AI do analizy śladu węglowego w globalnych łańcuchach dostaw, a Mastercard uruchomił programy adaptacyjne dla wrażliwych klimatycznie regionów.
Objawieniem tegorocznego wydarzenia był głos z globalnego Południa – innowacyjne projekty z Afryki, Ameryki Łacińskiej i Azji. Już teraz w Kenii ponad 90 proc. energii pochodzi ze źródeł odnawialnych, głównie z farm geotermalnych w Wielkiej Dolinie Ryftowej, która zapewnia stabilne ceny prądu i tysiące nowych miejsc pracy. Maroko postawiło na słońce: kompleks Noor w Ouarzazate dostarcza czystą energię dla ponad miliona gospodarstw domowych. W tym samym czasie Indie realizują jeden z najbardziej ambitnych programów solarnych na świecie, planując uzyskanie 500 GW mocy z OZE do 2030 r. W Bangladeszu miliony gospodarstw korzysta z paneli słonecznych finansowanych mikrokredytami – innowacyjne rozwiązanie dla kraju szczególnie narażonego na zmiany klimatu.
Chile przekształciło pustynię Atakama w gigantyczną farmę solarną, która nie tylko zasila kraj, ale umożliwia też produkcję zielonego wodoru na eksport. Brazylia rozwija projekty bioekonomii w Amazonii, przetwarzając naturalne produkty leśne i tworząc ekonomiczną alternatywę dla wylesiania.
Te społeczności, które najmniej przyczyniły się do kryzysu, teraz pokazują drogę wyjścia z niego. I słusznie domagają się sprawiedliwej transformacji, która uwzględnia ich potrzeby i historyczną odpowiedzialność krajów rozwiniętych. Korzyści są konkretne: nowe miejsca pracy, lepsza jakość powietrza i wody, bezpieczeństwo energetyczne, ochrona przed ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi.