Wykorzystanie informacji poufnej jest najbardziej rażącym naruszeniem przepisów giełdowych, gdyż jaskrawo łamie zasady gry rynkowej poprzez zyskanie przewagi informacyjnej, a dodatkowo pozostali uczestnicy rynku nie mają możliwości, aby się przed nim obronić. Z tego względu od lat regulacje idą w kierunku coraz większego zakresu ochrony – poczynając od zakazu wykorzystania informacji poufnej, poprzez tworzenie szczegółowych list dostępu do takiej informacji, zakaz dokonywania transakcji w okresie zamkniętym, aż do obowiązku ujawniania transakcji przez menedżerów oraz osoby (fizyczne i prawne) z nimi powiązane.
Równolegle coraz szerzej definiowane było pojęcie informacji podlegającej ochronie, aż do ekstremalnie pojemnej informacji, „którą racjonalny inwestor prawdopodobnie wykorzystałby w części przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej”, co nie jest cytatem z Mrożka, lecz z regulacji MAR. Próby jakiegokolwiek doprecyzowania tego pojęcia na poziomie legislacyjnym, czy nawet poprzez wskazówki ze strony organów nadzoru spełzły na niczym.
Tak szerokie zdefiniowanie informacji poufnej bardzo utrudnia zachowanie zgodności z regulacjami, bo przecież spółka musi na bieżąco analizować, co może się potencjalnie okazać ważne i w którym momencie powinno zostać opublikowane. Ale w jeszcze większym stopniu utrudnia to prowadzenie biznesu – konieczność funkcjonowania w warunkach bardzo wysokiego poziomu przejrzystości informacyjnej utrudnia lub nawet uniemożliwia wygrywanie walki konkurencyjnej z podmiotami, które na swój temat nie muszą publikować praktycznie nic.
Szczególnie kuriozalne jest to w odniesieniu do rynku polskiego, na którym z przyczyn czysto matematycznych wykorzystanie informacji poufnej najczęściej jest niemożliwe, gdyż niski poziom obrotów nie pozwala na dokonywanie transakcji na dużą skalę. W oparciu o moje wyliczenia, które przedstawiłem w tekście z 17 kwietnia, możliwość praktycznego wykorzystania informacji poufnej dotyczyła zaledwie 40 (9,5 proc.) spółek z rynku regulowanego i żadnej z 364 spółek z NewConnect.
Po kilku latach systematycznego ubywania spółek z giełd europejskich przeprowadzone zostały zatem zmiany mające na celu zawężenie obowiązków informacyjnych poprzez m.in. ograniczenie zakresu wymaganych raportów oraz ułatwianie opóźniania publikacji informacji poufnej. Pierwszy z tych wątków dotyczy ułatwienia zarządzania informacją poufną. Dotychczas, w przypadku procesów rozciągniętych w czasie (które charakteryzują większość naprawdę ważnych wydarzeń w spółce), konieczne było raportowanie o każdym z etapów tego procesu. Ponadto, publikacja informacji poufnej powinna co do zasady być przeprowadzona niezwłocznie, co w połączeniu z wskazaną powyżej etapowością prowadziło do wielu problemów praktycznych. W szczególności trudno sobie wyobrazić drobiazgowe upublicznianie każdego etapu prowadzonych negocjacji istotnego kontraktu, gdyż stawiałoby to emitenta w bardzo trudnej sytuacji negocjacyjnej.