Indeks dużych spółek w trakcie wtorkowej sesji sięgnął nawet 2934 pkt., plasując się najwyżej od dwóch miesięcy. Technicznie rzecz biorąc, WIG20 dotarł też do 61,8-proc. zniesienia fali spadkowej, zapoczątkowanej w sierpniu. Wówczas impulsem do spadków stał się pomysł podwyżki CIT-u dla banków. Jak się niedawno okazało, wszedł on w życie, a inwestorzy powoli się z tym muszą pogodzić. Banki co prawda w ostatnich tygodniach nie błyszczą, ale też i sporą część strat udało się im ostatnio odrobić. W ciągu miesiąca WIG-banki urósł o 6,3 proc. To oczywiście sprzyja głównie indeksowi dużych spółek, ale jego zwyżki w ostatnim czasie to zasługa także innych spółek. We wtorek mieliśmy jednak powrót do „starej” zasady – banki znów pchały benchmark do góry, ale za nogi trzymały go zwłaszcza KGHM i CCC. Obuwnicza spółka jest na cenzurowanym po ostatnim ataku inwestorów grających na spadek akcji. We wtorek kurs CCC wracał w okolice lokalnych dołków w cenach zamknięcia.
Co do samego WIG20, to skrzydła ewidentnie podcięły mu indeksy globalne. Na rynkach we wtorek dało się odczuć tzw. risk off – umacniał się amerykański dolar, o około 5 proc. przeceniało się rozgrzane złoto, zyskiwały też amerykańskie obligacje. Rentowność papierów dziesięcioletnich USA zmierzała do 3,95 proc. i w ostatnich dniach pozostaje najniżej od kwietniowego załamania rynków. W przypadku polskich obligacji dziesięcioletnich wspomniany wskaźnik sięgał 5,34 proc., czyli był najniżej od dwóch miesięcy.
Indeksy akcji świeciły na ogół na czerwono, choć spadki zarówno w Europie, jak i w USA nie były duże. Wcześniej wyraźną przewagą byków zakończyła się sesja w Azji.
Utrzymanie ostatniego wybicia byłoby pozytywnym sygnałem dla krajowego rynku, a także mocną podstawą do ataku na sierpniowe szczyty. O ile jednak w międzyczasie nie dojdzie do wypatrywanej już od dawna korekty za oceanem.