Rok inny niż wszystkie, czyli podobny do poprzedniego?

Zachowanie rynków w tym roku już nieraz wymknęło się znanym z historii schematom i statystykom. Ale i poprzedni przynosił sporo zaskoczeń. Końcówka 2024 r. była dla wielu aktywów trudna, traciły szczególnie metale szlachetne, które w ostatnim czasie rozgrzały się do czerwoności.

Publikacja: 22.10.2025 06:00

Rok inny niż wszystkie, czyli podobny do poprzedniego?

Foto: AdobeStock

Ten rok zaprzeczył już niejednej rynkowej statystyce. Najświeższym przykładem może być choćby wrzesień, na którym wielu analityków stawiało krzyżyk (zwykle ten miesiąc jest jednym z najsłabszych w całym roku), ale tym razem przyniósł on solidne zyski. I tak też było we wrześniu 2024 r., przynajmniej jeśli myślimy o rynku amerykańskim. A skoro już mowa o poprzednim roku, to przypomnijmy, że jego końcówka nie była kolorowa, ale też czas był dość niezwykły. Donald Trump wygrywał wybory prezydenckie, co inwestorów w USA wprawiło w dobre nastroje, ale na rynkach akcji i długu w Europie i Polsce powiało chłodem. Ciężką końcówkę roku miały też fundusze metali szlachetnych – tylko w grudniu średnia stopa zwrotu w tej grupie sięgnęła minus 6,3 proc., natomiast cały IV kwartał zakończył się spadkiem o 9 proc., co mocno uszczupliło całoroczny wynik. Tym razem uczestnicy funduszy metali szlachetnych taką korektę pewnie wzięliby w ciemno – już dawno kilka produktów wkroczyło na poziom trzycyfrowej stopy zwrotu. Na rynku metali szlachetnych ostatnie dni przynoszą podwyższoną zmienność. W mediach pojawiają się już zdjęcia z kolejkami do zakupu fizycznych metali, co część analityków odczytuje już jako końcową fazę hiperbolicznych zwyżek. Kiepsko prezentuje się za to „elektroniczne złoto”, czyli bitcoin, a za nim także i spółki blockchainowe. Na rynkach akcji nastroje ciężko odgadnąć. W ostatnich dwóch tygodniach niemiecki DAX wspiął się na rekord wszech czasów, ale go nie utrzymał. Amerykańskim indeksom w tym miesiącu zdarzyło się mocne potknięcie, ale w tym tygodniu meldują się znów blisko szczytów.

Dynamika wzrostów wymknęła się podstawom

O tym, że wyceny amerykańskich spółek są już wygórowane pewnie słyszał już każdy, ale sam ten czynnik to oczywiście zbyt mało, by inwestorzy zaczęli pozbywać się akcji. Rynkowi za oceanem nie przeszkadza też zamknięcie rządu, podobnie jak cła i handlowa przepychanka z Chinami. Przeciwnie – część graczy liczy, że negatywne skutki gospodarcze zamrożenia części instytucji skłonią Fed do zmiękczenia swojego stanowiska, co koniec końców dla akcji okazać ma się korzystne. W krótszym terminie sprawdzianem dla wycen jest już rozpoczęty sezon wyników, który dotychczas zapowiada się na bardzo udany. Raporty największych spółek przed nami.

– Wchodząc w ostatni kwartał 2025 r., światowe rynki finansowe pozostają pod silnym wpływem kontynuacji nierecesyjnych obniżek stóp procentowych. To wyjątkowa faza cyklu, w której łagodzenie polityki pieniężnej odbywa się bez towarzyszącego spowolnienia gospodarczego, co tworzy sprzyjające warunki dla aktywów ryzykownych – tłumaczy Jędrzej Janiak, dyrektor ds. doradztwa inwestycyjnego F-Trust iWealth. – Skoordynowany zwrot banków centralnych na całym świecie generuje silny impuls monetarny, który stanowi jeden z głównych motorów wzrostu cen akcji i surowców w końcówce roku – dodaje.

Janiak zauważa, że na rynkach akcji utrzymuje się bycze nastawienie. – Luzowanie monetarne, przy braku recesji, historycznie prowadziło do poprawy wycen i zwiększenia apetytu na ryzyko. Oczekiwany scenariusz przyspieszenia globalnego wzrostu gospodarczego sprzyja utrzymaniu pozytywnego nastawienia, szczególnie wobec rynków wschodzących. Ich relatywna atrakcyjność opiera się na kilku filarach: korzystnym układzie technicznym, atrakcyjnych wycenach i niskim zaangażowaniu inwestorów instytucjonalnych. Wyceny akcji EM pozostają wyraźnie niższe niż na rynkach rozwiniętych, a napływy kapitału wciąż są ograniczone, co często bywa sygnałem kontrariańskim – podkreśla ekspert F-Trust iWealth. Dodatkowym wsparciem są spadki stóp procentowych w gospodarkach wschodzących oraz osłabienie dolara, poprawiające lokalne warunki finansowe.

Reklama
Reklama

Zdaniem Janiaka te makroekonomiczne tendencje dosyć skutecznie przeciwdziałają szumom informacyjnym, w szczególności płynącym od amerykańskiej administracji. – Rynki w dużej mierze się na nie uodporniły. Rośniemy na wielu rynkach mimo różnych eskalacyjnych tweetów, a wśród inwestorów obowiązuje zasada „buy the dip” – oznajmia.

Wygląda na to, że podobnie optymistycznie prezentują się perspektywy rynku surowców. – Globalne luzowanie monetarne wzmacnia popyt, a jednocześnie zwiększa ryzyko odrodzenia się presji inflacyjnych. Historycznie takie środowisko sprzyjało wzrostowi cen towarów – przypomina Janiak. Dodaje też, że fundamenty pozostają solidne – przez ostatnią dekadę sektor surowcowy cierpiał na chroniczne niedoinwestowanie, co ograniczyło podaż i stworzyło warunki do potencjalnego odbicia. – Obraz techniczny kluczowych indeksów surowcowych również się poprawia, a coraz lepsze zachowanie akcji spółek surowcowych może sygnalizować nadchodzące ożywienie w całym kompleksie towarowym – przewiduje ekspert F-Trust iWealth. Przyznaje jednak, że nieco inaczej może być ze złotem i srebrem, które również mają zasadne podstawy, by utrzymać swoje trendy wzrostowe. – W krótkim terminie dynamika wzrostów wymknęła się chyba tym podstawom i weszła w bardziej spekulacyjną fazę, gdzie zmienność może zadziałać z równą siłą w obie strony, w szczególności gdy giełdy zwiększą swoje wymagania dotyczące depozytów zabezpieczających transakcje na kontraktach. Co w sumie również sumuje się do strategii „buy the dip” – zauważa Janiak.

Uwaga na wyniki

Część ekspertów od dłuższego czasu ostrożnie podchodzi do rynków. – Zakładamy podwyższoną zmienność na światowych rynkach oraz spadek stóp procentowych, natomiast koniec wojny w Ukrainie w tym roku staje się mniej prawdopodobny. Z czynników ryzyka zwracamy uwagę na: geopolitykę, nieprzewidywalność prezydenta  Trumpa, słabość finansów państw, ewentualnie rozszerzenie spreadów kredytowych – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercusa TFI.

Krzysztof Ojczyk, analityk Noble Securities, na podstawie wskaźników nastrojów na amerykańskim rynku wnioskuje, że IV kwartał  powinien przynieść korekcyjne schłodzenie, którego pierwszą oznaką może okazać się jednosesyjne tąpnięcie z ubiegłego piątku.

Na ten moment rynek zakłada, że zamknięcie amerykańskiego rządu może potrwać do około 10 listopada. Inwestorzy skupiają się teraz na wynikach finansowych. Po wtorkowej sesji publikację wyników zaplanował m.in. Netflix, z kolei w środę raport ogłosi m.in. Tesla. Jak dotąd amerykańskie spółki na ogół prezentują wyniki lepsze od prognoz.

Reklama
Reklama
Fundusze inwestycyjne
Quercus TFI idzie jak burza. Buczek zapowiada mocną kocowke roku
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Fundusze inwestycyjne
Wybrane zagadnienia prawne związane z procesem inwestycyjnym funduszu zamkniętego wierzytelności
Fundusze inwestycyjne
Korekta tak, ale do załamania technologii jest dziś bardzo daleko
Fundusze inwestycyjne
Październikowy wystrzał obligacji zapowiedzią mocnej końcówki roku?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Fundusze inwestycyjne
Na koniec roku fundusze dłużne mogą odpowiadać za połowę rynku
Fundusze inwestycyjne
Tylko drobne przejaśnienia w sprzedaży funduszy akcji
Reklama
Reklama