W świetle historycznych statystyk, plasujących październik jako miesiąc pod znakiem lokalnego szczytu „indeksu strachu” VIX, nie był szczególnym zaskoczeniem wzrost tego wskaźnika implikowanej zmienności w ostatnich dniach powyżej 25 pkt, do poziomu najwyższego od kwietnia. A kilka sesji wcześniej doszło do największego również od kwietnia jednodniowego spadku S&P 500 o 2,7 procent.
Dość szybkie otrząśnięcie się Wall Street po tych turbulencjach (w chwili pisania tego komentarza główny indeks znów jest nieopodal rekordu) zdaje się dobrze rokować, choć nie wykluczałbym jeszcze powrotu podwyższonej zmienności w końcówce października, zanim nadejdą tradycyjnie sprzyjające ostatnie dwa miesiące roku. Trochę zamieszania mogą ponadto wprowadzić choćby opóźnione ze względu na zamrożenie administracji publikacje kluczowych danych makro.
Październikowe napięcia dały się we znaki również na rynku pieniężnym w Stanach Zjednoczonych, gdzie nagle (choć przejściowo) nietypowo podskoczyły stawki pożyczek (tzw. SOFR). Te napięcia mogą mieć też jednak pozytywny efekt uboczny. W połączeniu z ostatnimi wypowiedziami szefa Rezerwy Federalnej Jerome’a Powella, przyczyniły się bowiem do wzrostu oczekiwań na rychłe zakończenie trwającej od 2022 roku operacji redukcji bilansu („QT”), być może już na najbliższym posiedzeniu, w końcówce października.