Wojna w Ukrainie, napięcia handlowe, inflacja, polaryzacja sceny politycznej – to wszystko buduje klimat ostrożności i oczekiwania. Dodatkowo dochodzi medialne przekonanie o rychłych spadkach cen na rynku nieruchomości.
W efekcie popyt na nieruchomości zamraża się, czyli potencjalni nabywcy wstrzymują się z kupowaniem. Nie oznacza to, że potencjalny popyt się zmniejsza, ale się kumuluje. Warto jednak pamiętać, że historia uczy nas, iż ludzie dostosowują się do funkcjonowania również w warunkach niepewności. Obecnie wchodzimy w etap oswajania tej „nowej normalności”, co – w połączeniu z malejącą inflacją, prognozowanym spadkiem stóp procentowych i wzrostem dostępności kredytów – będzie naturalnie przywracać aktywność zakupową na rynku nieruchomości.
Właśnie teraz, w okresie przejściowym, być może w przededniu kolejnej fali wzrostowej cen nieruchomości, choć dużo mniejszej niż w ubiegłych latach, warto rozważyć zakup nieruchomości. Wydaje się, że inne czynniki będą tutaj głównym motorem wzrostów. Na nowy program rządowy preferencyjnych zakupów mieszkań nie ma co liczyć, ale już widoczny obecny wzrost wynagrodzeń i sprzyjające czynniki ekonomiczne mogą spowodować, że jesienią wzmożone zakupy mogą już stać się faktem.
Co ważne, wzrost wynagrodzeń i spadek stóp procentowych spowodują, że miesiąc po miesiącu udział potencjalnych rat kredytowych w naszych dochodach miesięcznych będzie malał, a to oznacza wyraźną ulgę finansową w budżetach domowych.
Ceny pozostają na podobnym poziomie, można powiedzieć, że są stabilne lub nawet z premią dla kupujących. I co ważne, wybór domów i mieszkań oraz lokalizacji jest szeroki, a terminy realizacji inwestycji korzystniejsze niż w czasie boomu. Dodatkowo, domy w zabudowie bliźniaczej, które łączą komfort życia w domu z mniejszymi kosztami utrzymania i lepszą dostępnością infrastruktury, odpowiadają na aktualne potrzeby rodzin szukających własnej przestrzeni, ale z zachowaniem rozsądku finansowego.