Złe wzorce

Kraje Europy Środkowej (w tym Polska) kopiują złe praktyki z Europy Zachodniej czy USA i Japonii (czyli życie ponad stan na koszt przyszłego pokolenia), choć dobrze już wiedzą, do czego one prowadzą.

Publikacja: 30.07.2025 06:00

Marcin Materna, CFA, doradca inwestycyjny, BM Banku Millennium

Marcin Materna, CFA, doradca inwestycyjny, BM Banku Millennium

Foto: materiały prasowe/D. Sobieski

Na początek trochę egzotyki. W latach 2010-2020 rynki z uwagą przyglądały się strategii gospodarczej rządu japońskiego zwanej abenomiką. Jej celem była walka z deflacją (skutkującej niskim wzrostem PKB) poprzez stymulację inflacji za pomocą luźnej polityki pieniężnej (i co za tym poszło – fiskalnej). Miało to pobudzić zerowy wzrost gospodarczy i docelowo zmniejszyć wskaźniki zadłużenia vs PKB.

Niektórzy z nas pamiętają pewnie jeszcze nagłówki z gazet chwalących tę politykę, jako nową jakość, jeśli chodzi o pobudzanie gospodarki do wzrostu poprzez stymulowanie inflacji kosztem rosnącego zadłużenia i związanego z tym osłabiania waluty. Wydaje się nawet, że na tym tle wzrosła popularność MMT (Nowoczesnej Teorii Monetarnej) w ostatnich latach.

A dzisiaj?

Inflację w Japonii faktycznie udało się pobudzić (w maju wyniosła 3,7 proc. ), choć ze wzrostem PKB jest już gorzej (ostatnie prognozy poniżej 1 proc w 2025). Jakim kosztem? Rentowności japońskich obligacji LT wzrosły z 0,5 proc do ponad 3 proc, ale mimo to na aukcjach popyt w stosunku do podaży jest ostatnio najniższy od kilkunastu-kilkudziesięciu lat. Dług publiczny przekroczył już 250 proc PKB. Fakt, że połowa obligacji jest w rękach japońskiego banku centralnego jedynie do pewnego stopnia zmniejsza dolegliwość wysokiego zadłużenia. Brak wstrzemięźliwości, jeśli chodzi o wysokość deficytu budżetowego robi się obecnie problematyczny zwłaszcza na tle starzejącego się społeczeństwa i malejącej populacji. Pytanie kto pierwszy ucierpi – Japończycy lokujący swoje oszczędności w obligacjach z nadzieją ich wykorzystania na starość (nie zdając sobie sprawy, że będą one realnie mniej warte niż wpłacone środki) czy rząd, który będzie musiał zmierzyć się z malejącym popytem na nowe emisje?

Czy to nam przypomina?

Bo obecnie obserwujemy:

– w USA plany zmniejszenia podatków, utrzymania wysokiego deficytu budżetowego przy rosnących rentownościach i spadku popytu na papiery na aukcjach. I radość ze słabnącego dolara,

Reklama
Reklama

– w Niemczech decyzja o zwiększeniu wydatków i zmniejszeniu podatków, czyli klasyczna stymulacja fiskalna, mająca na celu pobudzenie wzrostu gospodarczego,

– w Polsce utrzymanie silnej stymulacji fiskalnej (w formie licznych ulg i wydatków socjalnych, nie zawsze sensownych), przy praktycznie braku dyskusji o ograniczaniu wysokiego deficytu budżetowego czy ryzyk związanych ze wskaźnikiem dług/PKB bliskim 60 proc.

Szczęśliwie dla Japonii, duża część jej długu to obligacje 20–40 letnie. Silniejsze oddziaływanie wyższych stóp procentowych na budżet będzie więc odłożone w czasie. Tak dużego szczęścia nie mają Amerykanie (nigdy długoterminowe stopy nie spadły tam tak nisko jak w Japonii), borykający się z długiem już w wysokości 120 proc. (czyli zbliżonym do japońskiego po korekcie o papiery posiadane przez BoJ), a już na pewno nie Polska, która w zasadzie obligacji dłuższych niż 10-letnie na dużą skalę nie emitowała i za kilka lat cały dług będzie już oprocentowany na po covidowych warunkach (czyli już nie mniej niż 1,5 proc.).

Gdy Keynes pisał swoje prace na temat pozytywnej roli państwa i zwiększania jego wydatków (kosztem rosnącego długu), nie sądzę, aby przyszło mu do głowy, że za 100 lat państwa będą borykały się z kryzysem dzietności. Pomysł, aby rosnące zadłużenie miało finansować i spłacać przyszłe – żyjące w lepszym świecie (za sprawą pozytywów z pobudzenia gospodarki) – i w założeniu liczniejsze pokolenie jest jednak dziś nie do zrealizowania. Przy starzejącym się społeczeństwie system: konsumpcja dzisiaj (czyli wysokie wydatki państwa) a jej finansowanie przez przyszłe pokolenie nie jest już możliwy. Co więcej – można raczej spodziewać spadku popytu na nowe emisje, gdy zapadające obligacje nie będą już rolowane przez obywateli, tylko posłużą na finansowanie życia na emeryturze (młodsze pokolenie kupuje kryptowaluty a nie obligacje). Bo może – jeśli już tak bardzo wierzymy w teorię Keynesa - lepiej położyć więcej nacisku na państwowe inwestycje w innowacje czy kapitał ludzki, kosztem dzisiejszych ogromnych budżetowych wydatków na konsumpcję (a tym są wydatki socjalne, zwłaszcza te niepotrzebnie ponoszone).

A tymczasem kraje Europy Środkowej (w tym Polska) kopiują złe praktyki z Europy Zachodniej czy USA/Japonii (czyli życie ponad stan na koszt przyszłego pokolenia), choć dobrze już wiedzą, do czego one prowadzą. I chyba już tylko FOR plus kilku ekonomistów rozdzierają szaty…

Felietony
Rynek publiczny, czy prywatny
Materiał Promocyjny
Goodyear redefiniuje zimową mobilność
Felietony
Mogłoby być prościej
Felietony
Ateny – kolejny przystanek na drodze francuskiego giganta
Felietony
Ukryte indeksowanie
Felietony
Outsider trading
Felietony
Jesienią w Nowym Jorku
Reklama
Reklama