Konwersją zostało objętych 500 tys. z 600 tys. papierów imiennych, uprzywilejowanych co do głosu i dywidendy. Taka zamiana papierów często jest zapowiedzią ich zbycia (akcjami imiennymi nie można bowiem handlować na giełdzie).
– Zmieniamy wizerunek ZPUE. Spółka przejmuje wszystkie podmioty z branży elektroenergetycznej, które kontrolowałem bezpośrednio, zwiększy się więc skala jej działalności. Jednocześnie postanowiliśmy poprawić postrzeganie ZPUE jako podmiotu giełdowego – mówi „Parkietowi" Wypychewicz. – Od dłuższego czasu wskazywano nam, że liczba akcji uprzywilejowanych w stosunku do zwykłych jest bardzo wysoka – dodaje. Inwestor z żoną kontroluje pakiet stanowiący 62 proc. kapitału i 72,7 proc. głosów na walnym zgromadzeniu. Przed konwersją udział w ogólnej liczbie głosów wynosił 88,7 proc.
Wypychewiczowie wciąż mają w rękach pokaźny pakiet. Niska płynność walorów to od dawna bolączka spółki – sesje, kiedy z rąk do rąk przechodzi zaledwie jedna akcja, nie należą do rzadkości. W przeszłości planowany był split akcji, jednak do niego nie doszło. W kontekście niskiej płynności temat nowej emisji lub sprzedaży części walorów przez?Wypychewiczów wraca jak bumerang.
– Być może pomyślimy o tym później, byłby to kolejny logiczny krok po konwersji akcji imiennych. Rzeczywiście warto poprawić płynność obrotu papierów. Jednak przy obecnej wycenie spółki na giełdzie na pewno nie będziemy zmniejszać zaangażowania – podsumowuje Wypychewicz.
Zdaniem byłego prezesa ZPUE, koniunktura na wyroby przedsiębiorstwa jest dobra.