Dziesiątki miliardów frankowych strat stają się coraz bardziej realne

Rosnące rezerwy sektora na hipoteki walutowe to może być dopiero początek kosztów, które banki poniosą z powodu tych spornych kredytów. Niektóre mogą nawet zanotować straty.

Publikacja: 01.12.2020 08:49

Dziesiątki miliardów frankowych strat stają się coraz bardziej realne

Foto: Bloomberg

Przez lata franki obciążały przede wszystkim bilanse banków, ale od ubiegłego roku branża ponosi ich realny koszt w rachunku wyników w postaci rosnących rezerw. Tylko przez trzy kwartały tego roku w giełdowych bankach rezerwy na ten cel urosły o 1,5 mld zł do 3,2 mld zł na koniec września. To skutek rosnącej liczby pozwów i wartości przedmiotu sporu w tym czasie – odpowiednio o 12,6 tys. do 24,4 tys. oraz o 2,8 mld zł do 5 mld zł.

Miliardowe koszty sektora

W najnowszym raporcie analitycy BM mBanku uaktualnili swoje założenia co do strat generowanych przez pozwy w sprawie kredytów frankowych. Teraz oczekują aż 46 mld zł strat dla sektora, z czego 30 mld zł dla analizowanych przez siebie banków. Szacują, że kapitały kredytodawców, których analizują, są teraz o około 56 mld zł wyższe niż wymagane przez KNF minimum (kwota ta rosła ostatnio ze względu na wstrzymanie dywidend). „Chociaż wypłata ich stoi pod znakiem zapytania w 2021 r., to uważamy, że stanowią idealny bufor dla ryzyka prawnego związanego z hipotekami frankowymi. Obecnie szacujemy, że łączny odpis z tego tytułu dla analizowanych przez nas banków wyniesie około 30 mld zł, co przy jednorazowym ich ujęciu nadal pozostawia banki w bezpiecznej pozycji kapitałowej (z wyjątkiem Millennium)" – czytamy w raporcie.

– Moje prognozy kosztów spraw frankowych nie zmieniły się od roku. Zakładam, że do sądów pójdzie 70 proc. klientów i 70 proc. z nich wygra, więc przyjmuję połowę maksymalnych kosztów – około 44 mld zł. Wtedy zakładałem pół na pół unieważnień i przewalutowań, dzisiaj więcej jest unieważnień, co oznaczałaby trochę wyższe koszty, niż te przyjęte uprzednio. Wiele wskazuje na to, że dzisiaj odsetek spraw wygrywanych przez klientów jest wyższy, niż zakładałem, ale z drugiej strony do 70 proc. klientów, którzy poszliby do sądu, jeszcze daleka droga – mówi Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego.

GG Parkiet

Powierża zaznacza, że koszt banków z powodu frankowych spraw trudno precyzyjnie oszacować, bo wciąż jesteśmy przed wieloma rozstrzygającymi zdarzeniami. Poza tym mówimy o przyszłych setkach tysięcy spraw na podstawie relatywnie niewielu prawomocnych wyroków, jakie do tej pory zapadły. – Głównie oczekuję wyroku Sądu Najwyższego, który decyduje o wykładni polskich przepisów. TSUE interpretuje prawo unijne i mówi o zgodności prawa krajowego z unijnymi przepisami. Nie spodziewam się jednej uchwały Sądu Najwyższego, która w pełni rozwiązałaby problem, myślę, że raczej będzie to kilka kolejnych uchwał wpływających na orzecznictwo. Zmniejszenie przez Sąd Najwyższy niejasności w orzecznictwie ułatwiłoby szacowanie podstawowych parametrów wpływających na koszty banków – dodaje Powierża.

– Spodziewam się łącznie 40 mld zł kosztów dla sektora z tytułu spraw frankowych i zakładam kulminację rezerw w 2022 lub 2023 r., gdy sektor być może będzie musiał zwiększyć rezerwy do niemal połowy portfela frankowego. Banki w razie utrzymania niekorzystnej dla nich linii orzeczniczej zaczną oferować klientom ugody, aby uniknąć kosztów prawnych. Wtedy najbardziej obciążone banki mogą zanotować spore straty, ale mają jeszcze dwa–trzy lata na wzmocnienie wysokich w większości przypadków kapitałów – mówi Maciej Marcinowski, analityk Trigon DM. Upadłości banków raczej w takim scenariuszu nie przewiduje. – Do tego czasu rezerwy kwartalne będą zwiększane tak jak do tej pory, choć niektóre banki mogą zanotować straty w przyszłym roku – dodaje.

GG Parkiet

Analitycy Santander BM szacują, że gdyby wszyscy frankowicze poszli do sądów i wszyscy wygrali, koszt wyniósłby dla sektora około 50 mld zł w scenariuszu unieważniania umów i około 100 mld zł w razie odfrankowienia umów (PLN+LIBOR). – Sporo zależy od tego, co zrobi Sąd Najwyższy, czy będzie to kolejna instytucja, która nie podoła tematowi frankowemu, czy jednak będzie się w stanie kompleksowo nim zająć. Jeśli ziści się ten pierwszy scenariusz, liczba nowych spraw sądowych i przegranych będzie dla banków nadal wysoka, co powodować będzie konieczność zawiązywania kolejnych rezerw. Jeśli Sąd Najwyższy zaadresuje problem frankowy, wydając korzystny dla klientów wyrok, dochodzenie przez nich roszczeń stanie się dużo tańsze, procedura będzie bardziej wystandaryzowana, linia orzecznicza bardziej spójna, co zachęci więcej frankowiczów do składania pozwów. To będzie oznaczać istotne koszty banków z tego tytułu. Wyrok sądu nie musi być jednoznacznie korzystny dla frankowiczów – mówi Kamil Stolarski, dyrektor działu analiz w Santander Biurze Maklerskim. Ważne jest jego zdaniem to, kiedy Sąd Najwyższy wyda swoje orzeczenie, biorąc pod uwagę, że pytania do TSUE wysłały polskie sądy w istotnych kwestiach dotyczących np. wynagrodzenia dla banków za korzystanie przez klientów z udostępnionego kapitału w razie unieważnienia umowy.

Powierża zwraca uwagę, że obecnie linia orzecznicza polskich sądów powszechnych oznacza najczęściej uznawanie klauzul w kredytach frankowych za abuzywne, co jest głównie skutkiem uchwały Sądu Najwyższego z 20 czerwca 2018 r. Wyrok TSUE z października 2019 r. spowodował, że sądy częściej decydują o unieważnieniu (stwierdzeniu nieważności) umów niż przewalutowaniu, a zastępowanie klazul średnim kursem NBP prawie już się nie zdarza. Czy tę linię orzeczniczą coś może zmienić? – Osobiście nie widzę takiej szansy. W codziennej praktyce ważne jest, czy sądy będą stosować tzw. teorię salda czy dwóch kondykcji w ramach rozliczenia się stron nieważnej umowy, ale najważniejsze będzie to, czy w razie unieważnienia umowy sądy uznają, że kredytobiorcy powinni zapłacić za korzystanie z kapitału. To kluczowe, bo pokaże, jak bardzo atrakcyjne dla klienta jest unieważnienie, a więc wpłynie nie tylko na koszt dla banków przegrania każdej pojedynczej sprawy, ale może też wpłynąć na skalę przyrostu kolejnych pozwów. Nie jestem pewien, czy na ten temat Sąd Najwyższy szybko się wypowie. Orzecznictwo na ten temat jest bardzo skromne, a rolą uchwał Sądu Najwyższego w powiększonym składzie jest wyjaśnianie kwestii budzących wątpliwości w orzecznictwie. Być może więc jest na to za wcześnie, choć z drugiej strony sądy muszą informować klientów o konsekwencjach ekonomicznych unieważnienia, więc takie wyjaśnienie sytuacji przez Sąd Najwyższy byłoby potrzebne – mówi Andrzej Powierża. Zakłada, że Sąd Najwyższy nie wyjaśni wszystkich spraw związanych z orzecznictwem, ale pozytywnym sygnałem jest to, że bada zapotrzebowanie wśród sądów, a podobno także podmiotów rynkowych, na wyjaśnienie zagadnień frankowych. To daje nadzieję, że kompleksowo zajmie się tym problemem.

Bardzo trudno oszacować, jaka jest stawka spornych wynagrodzeń za kapitał. Rozrzut jest bardzo duży, bo różne mogą być sposoby obliczania kwoty takiego wynagrodzenia. – Można wyjść od tego, ile pieniądz kosztował bank, czyli jaki był jego koszt finansowania. Ale pojawia się pytanie, czy należałoby zastosować koszt średni w sektorze czy koszt danego banku. Może to być także na oprocentowanie kredytu, ale nie wiadomo, czy punktem odniesienia powinien być kredyt w złotych czy walutowy. Rozumiem argumenty banków i w sytuacji, gdyby nie była to umowa konsumencka, skłaniałbym się do tego, aby kredytobiorca zwrócił bankowi korzyści, jakie odniósł w związku z korzystaniem z kapitału. Jednak w sytuacji umów z udziałem konsumenta wydaje mi się mało prawdopodobne, aby Sąd Najwyższy czy TSUE zaaprobowały zasądzenie bankom opłat za korzystanie z kapitału. Trudno wybrać obiektywny sposób wyceny tej korzyści i dlatego, biorąc pod uwagę ochronny charakter przepisów dla konsumenta oraz efekt odstraszający, który TSUE wyczytał z dyrektywy 93/13, nie spodziewam się takich opłat na rzecz banków – mówi Powierża.

Jak ryzyko frankowe wpływa na wyceny?

GG Parkiet

Tylko od dołka z końca października WIG-banki zyskał aż 46 proc. – Nawet biorąc pod uwagę ryzyko frankowe, wyceny banków mają jeszcze potencjał do odbicia. WIG-banki, mimo ostatnich zwyżek, jest od początku roku prawie 33 proc. pod kreską. Spadek stóp nie wpłynął aż tak mocno na wynik odsetkowy, jak się pierwotnie obawiano, banki szybciej i mocniej ścięły koszty finansowania dzięki cięciu niemal do zera oprocentowania depozytów. Pod względem powtarzalnych wyników najgorsze prawdopodobnie już minęło, choć jeszcze IV kwartał może być słabszy, gdyby się okazało, że banki wykorzystają ten słabszy rok do zwiększenia rezerw na hipoteki frankowe i inne kredyty, chcąc wejść w 2021 r. z buforem bezpieczeństwa. Banki wykonują dużą pracę, dostosowując się do nowych warunków, przyspieszają digitalizację, usprawniają procesy i reorganizują sieć dystrybucji – mówi Stolarski.

Dodaje, że czynnikiem pozytywnie wpływającym na notowania mogą być decyzje dotyczące dywidend. EBC prawdopodobnie ogłosi swoje stanowisko w sprawie europejskich banków 10 grudnia, chwilę potem może pojawić się decyzja KNF. – W bazowym scenariuszu zakładam, że polski nadzór zezwoli na wypłatę w przyszłym roku połowy zysku z 2020 r. bankom, które spełniają wymogi. Do tego dochodzą duże zyski niepodzielone, które mogą być wypłacane w przyszłości – mówi analityk Santander BM.

Analitycy Trigon DM prognozują, że w tym roku łączny koszt ryzyka prawnego dotyczącego hipotek frankowych siedmiu banków z GPW (PKO BP, Pekao, Santander, ING BSK, mBank, BNP Paribas i Millennium – czyli bez Getin Noble, mającego 9,5 mld zł takich kredytów) wzrośnie do 2,7 mld zł z 1,3 mld zł w 2019 r. W przyszłym roku będzie to 4,7 mld zł, a w latach 2022 i 2023 odpowiednio 7,1 mld zł i 10,2 mld zł. Zatem tylko przez cztery lata będzie to łącznie prawie 25 mld zł. Największe koszty przypadną na banki z największymi portfelami takich kredytów. W 2021 r. w PKO BP będzie to 1,6 mld zł, w mBanku i Millennium po około 1 mld zł, a w Santanderze 700 mln zł – prognozuje Trigon DM. A w kolejnych latach koszty wzrosną. To spore obciążenie dla nadwątlonych zysków sektora po cięciu stóp procentowych i wzroście rezerw na pandemię. W takim scenariuszu Millennium i mBank w przyszłym roku zanotują około odpowiednio 440 mln zł i 300 mln zł straty netto, a w 2022 r. już 790 mln zł i 480 mln zł – prognozuje Trigon DM. Pod kreską byłby z pewnością także GNB, który już teraz ma straty. W przyszłym roku frankowe koszty skonsumują mniej więcej połowę zysków PKO BP i Santandera (w porównaniu z sytuacją, gdyby ich nie było). MR

Banki
KNF: 100 proc. zysku banków na dywidendę jeszcze nie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes PKO BP: Wychodzimy daleko poza naszą strefę komfortu
Banki
Citi Handlowy: co dalej z segmentem detalicznym?
Banki
Prezes Banku Millennium: nasz bank zdejmuje ciasny krawat, ale nadal jest i będzie w garniturze
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Banki
Czy dojdzie do fuzji Pekao i Aliora? Bardzo możliwe
Banki
Rozważają nabycie akcji Alior Banku przez Pekao od PZU. Jest list intencyjny