Rok 2020 okazał się dla banków trudny i przyniósł duży, blisko 50-proc., spadek zysku netto. Sytuację branży zdeterminowała pandemia, przez którą spełnił się czarny sen każdego bankowca: stopy procentowe NBP ścięto niemal do zera, gospodarka wpadła w recesję, tąpnął popyt na kredyty i wzrosły koszty ryzyka. Na dodatek banki frankowe borykały się z rosnącą i kosztowną falą niekorzystnych dla nich wyroków dotyczących tych kredytów. Było jednak także parę pozytywnych czynników, takich jak solidny wzrost wyniku prowizyjnego czy duża płynność banków oraz ogólnie wysokie kapitały sektora.
Przychody pod presją z powodu odsetek
– Jeszcze 12 miesięcy temu mówiłbym z większą pewnością o przyszłości. Po doświadczeniach roku 2020 trzeba jednak zachować ostrożność. Pewne jest, że wpływ pandemii nadal będzie widoczny w przypadku wyników odsetkowych banków ze względu na całoroczny efekt znaczących obniżek stóp – mówi Michał Gajewski, prezes Santander Banku Polska, zwracając uwagę, że cięcie stóp trwało od połowy marca do końca maja. Jednak aktywa banków w tym roku będą niżej oprocentowane już od samego jego początku, co w pełni negatywnie przełoży się na wynik odsetkowy.
Rezultat ten w całym 2020 r. mógł spaść o około 4,5 proc., do 46,7 mld zł, w ostatnim czasie ustabilizował się na poziomie około 3,7 mld zł miesięcznie i już nie spada. – Można oczekiwać, że miesięczny wynik odsetkowy będzie się stopniowo poprawiał w tym roku w porównaniu z poziomem z III kwartału 2020 r., co będzie wynikało z odbudowy wolumenów kredytowych i dzięki temu stopniowej konwersji nisko oprocentowanej nadwyżki płynnościowej sektora w akcję kredytową. Wzrost aktywów będzie jednak mocno uzależniony od tempa dalszego przebiegu pandemii Covid-19 – mówi Tomasz Kubiak, wiceprezes Pekao. W przypadku sprawnego wdrożenia programu szczepień i ich wysokiej skuteczności polska gospodarka powinna w II półroczu silnie rosnąć, co również przełoży się pozytywnie na wolumeny w sektorze bankowym.
Marża odsetkowa netto (NIM) nie będzie istotnym wsparciem wzrostu wyniku odsetkowego, bo trudno ją będzie istotnie poprawić, po tym jak spadła ze względu na cięcie stóp do 2,32 proc. na koniec października z 2,62 proc. rok wcześniej. Największe banki dzięki dużej nadpłynności (przewadze depozytów nad kredytami) już ścięły do zera stawki lokat, zatem pod względem kosztów finansowania niewiele mogą zrobić, aby poprawić NIM. Z kolei słabszy popyt na kredyt powoduje, że trudno podnosić marże kredytowe (szczególnie firmom), choć do pewnego stopnia udaje się to w przypadku hipotek. Na NIM negatywnie wpłynął też spadek rentowności obligacji państwowych.
– W 2021 r. presja, jaką obecnie odczuwają banki, nie zniknie, a szybkie odbudowanie rentowności jest ograniczone. Wynik prowizyjny sektora, pomimo istotnego wzrostu aktywów w ostatnich latach, odzwierciedla zachodzącą na rynku zmianę przyzwyczajeń klientów, a co za tym idzie – rosnącą konkurencję w jak najlepszym dopasowaniu oferty do preferencji klientów. Banki elastycznie reagowały na te trendy zmianami w swoich politykach cenowych. Takie podejście będzie się nadal utrzymywać w nadchodzącym roku – zapowiada Gajewski.