W 2020 r. banki udzieliły klientom indywidualnym 216,6 tys. hipotek o wartości 63,2 mld zł. Z powodu pandemii liczba sprzedanych kredytów spadła o 9 proc., a ich wartość o blisko 3 proc. I choć od jesieni, po załamaniu sprzedaży wiosną, trwa mocne odbicie, to skorzystać na tym mogą tylko niektórzy.
Rozstrzał sprzedaży
Wzięcie mają głównie kredyty na duże kwoty. Te warte ponad 350 tys. zł w 2020 r. stanowiły już 48,3 proc. sprzedanych kredytów, ale po dwóch miesiącach tego roku wskaźnik ten sięga już 52 proc. – wynika z danych Biura Informacji Kredytowej. W 2020 r. przyrost sprzedaży zanotowano tylko w przedziałach 350–500 tys. zł (wzrost o 8 proc.) i ponad 500 tys. zł (o prawie 12 proc.). Dla kontrastu, hipotek wartych 100–150 tys. zł udzielono o 21 proc. mniej niż w 2019 r., a tych w przedziale 250–350 tys., stanowiących jedną czwartą sprzedaży, o 7 proc. mniej. Także w styczniu i lutym udzielono mniej niż rok temu kredytów o wartości poniżej 350 tys. zł.
Taka struktura sprzedaży może sugerować, że kredyty mieszkaniowe – mimo rekordowo niskich stóp procentowych, które powinny przełożyć się na większą zdolność kredytową oraz niskie koszty obsługi długu – są trudniej dostępne dla osób mniej zamożnych. Problemem nie jest sam koszt kredytu, ale jego dostępność i fakt, że trzeba zapożyczać się na coraz większe kwoty ze względu drożejące mieszkania. – O takiej strukturze sprzedaży decydują czynniki podaży i te związane z rynkiem nieruchomości, gdzie część transakcji dotyczy kupowania nowego mieszkania, często większego, więc droższego. Wzięciem cieszą się też domy. Pandemia i częstsza praca zdalna wzmacniają ten trend – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.
Dodaje, że bardziej zamożni klienci są dla banków atrakcyjni, bo zwykle mają oszczędności, mogą sfinansować wkład własny również ze sprzedaży już posiadanej nieruchomości, mają dobrą historię kredytową, ugruntowaną pozycję zawodową i zatrudnieni są w większości na podstawie umowy o pracę, a nie umowy cywilnoprawnej. – Przez to są bezpieczniejsi pod względem ryzyka kredytowego, ale banki muszą uważać, bo kredyty warte ponad 500 tys. zł, a szczególnie powyżej 1 mln zł, cechują się wyższą szkodowością. W tej grupie wskaźnik kredytobiorców z kredytem mieszkaniowym opóźnionym o ponad 90 dni jest trzy razy wyższy niż w przedziale 250–500 tys. zł, gdzie wynosi 2,1 proc., a w przypadku kredytów powyżej 1 mln aż 12-krotnie – zaznacza.
Luzowanie i odbicie?
Spodziewamy się dalszego luzowania polityk kredytowych banków, choć uzależnione będzie to od pandemii. – Banki mają wysokie cele sprzedaży hipotek w tym roku, to najbezpieczniejszy rodzaj długoterminowego kredytu jednocześnie generującego wysoką wartość akcji kredytowej. W dłuższym terminie ceny nieruchomości nadal będą szły w górę, przez co sporą grupę ludzi, szczególnie młodych, może nie być na nie stać nawet przy wsparciu kredytu – dodaje Rogowski.