W kwietniu sprzedaż kredytów mieszkaniowych wyniosła 22,7 tys. sztuk i 7,22 mld zł, co oznacza wzrost rok do roku odpowiednio o 32 proc. i 41 proc. (w porównaniu do marca jest spadek odpowiednio o prawie 8 proc. i 5 proc., co wynika m.in. z mniejszej o dwa liczby dni roboczych w kwietniu) – wynika z danych Biura Informacji Kredytowej. Narastająco po czterech miesiącach sprzedaż hipotek wyniosła 83,4 tys. sztuk o wartości 25,8 mld zł, co oznacza wzrost rok do roku o 8,9 proc. i 15,6 proc. Średnia wartość udzielanego kredytu nadal rośnie, w kwietniu wyniosła rekordowe 318,35 tys. zł i była wyższa o 6,6 proc. niż rok temu.
Hipoteczna hossa trwa
W okresie styczeń - kwiecień 2021 r. już ponad połowa (53 proc.) wartości udzielonych kredytów dotyczy przedziału kwotowego powyżej 350 tys. zł, w którym kredyty powyżej 500 tys. zł stanowiły 24,1 proc. Widać, że w czterech pierwszych miesiącach 2021 r. jest duże zróżnicowanie. Wysokie dodatnie dynamiki sprzedaży kredytów mieszkaniowych zarówno w ujęciu liczbowym, jak i wartościowym dotyczyły tylko kredytów z dwóch przedziałów tj.: od 350 do 500 tys. zł i powyżej 500 tys. zł, odpowiednio w ujęciu liczbowym (+18,2 proc.) i (+39,6 proc.) oraz wartościowym (+19,1 proc.) i (+43,5 proc.). W pozostałych przedziałach zarówno w ujęciu liczbowym, jak i wartościowym dynamiki nie przekroczyły (+5 proc.). To kontynuacja trendów z poprzednich miesięcy.
- Najwyższe spadki sprzedaży hipotek wystąpiły w ub.r. pomiędzy majem a sierpniem z dołkiem w lipcu, co wiąże się ze specyfiką udzielania tych kredytów. Nie ma więc w kwietniu 2021 r. efektu bardzo niskiej bazy. Stąd dodatnie dynamiki nie są może tak okazałe, jak w przypadku kredytów gotówkowych i kart kredytowych, czyli tzw. niecelowych produktów bankowych. Kredyty celowe – mieszkaniowe, a zwłaszcza ratalne, były mniej dotknięte i bardzo szybko wyszły z zapaści covidowej. Kredyty ratalne już w maju 2020 r. – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.
- Źródłem tak dobrej koniunktury jest zarówno ogromny wzrost popytu, jak i większa skłonność banków do udzielania kredytów, widoczna w poluzowaniu wymagań między innymi w zakresie wkładu własnego. Wzrost średniej kwoty kredytu mieszkaniowego z grubsza odpowiada średniemu wzrostowi cen nieruchomości. W nowej sprzedaży rośnie udział kredytów udzielanych na 30 i więcej lat. Obecnie to 15,4 proc. wartości wszystkich udzielanych kredytów, rok temu było to 13,8 proc. Zdolność kredytową, przy wzroście średniej kwoty zaciąganego kredytu oraz przy nadal niskim poziomie stóp procentowych, zapewniają dwa czynniki. Pierwszym jest wydłużanie umownego okresu kredytowania a drugim wzrost wynagrodzeń. Według GUS, w I kwartale br., wynagrodzenia wzrosły o 6,6 proc. r/r. I to właśnie te dwa czynniki determinują możliwość zaciągania wyższego kredytu mieszkaniowego przy wzroście cen nieruchomości – puentuje prof. Rogowski.
BIK przypomina, że oceniając wartość akcji kredytowej w kwietniu 2021 r., w porównaniu do kwietnia 2020 r. musimy pamiętać, że był to największy w okresie pandemii dołek na rynku kredytowym w przypadku kredytów gotówkowych, kart kredytowych i kredytów ratalnych. Wystąpiło wówczas bardzo duże ograniczenie akcji kredytowej, szczególnie w przypadku kredytów gotówkowych i kart kredytowych. Skutkiem tego, w kwietniu 2021 r. mamy efekt niskiej bazy. Stąd częściowo wynikają wysokie dynamiki r/r w przypadku kredytów gotówkowych, limitów kartowych oraz kredytów ratalnych. W przypadku kredytów mieszkaniowych z uwagi na ich specyfikę opisaną powyżej dołek wypadł w lipcu 2020 r.