Liczne zyski nielicznych banków

Tylko trzej czołowi kredytodawcy mogą w tym roku odpowiadać za blisko dwie trzecie tegorocznego zysku netto całego polskiego sektora bankowego. Czy taka koncentracja potrwa dłużej?

Publikacja: 26.07.2021 05:15

Liczne zyski nielicznych banków

Foto: Adobestock

Bankowcy od paru lat ostrzegali, że sektor pękł na dwie części: coraz mniej licznych liderów, będących w dobrej kondycji i zwiększających zyski, oraz grupę banków przeciętnie radzących sobie lub wręcz mających spore problemy i notujących straty. Ten rok może być wyjątkowy w zakresie koncentracji sektora bankowego nie tyle pod względem aktywów, ile zyskowności.

Rezerwy na franki głównym problemem

Postępująca od kilkunastu lat konsolidacja polskiego rynku bankowego spowodowała, że udział pięciu czołowych kredytodawców (pod względem wielkości sumy bilansowej) w aktywach całego sektora wynosi obecnie już 56 proc., czyli wyraźnie więcej niż 48,3 proc. zanotowane w 2016 r. i 43,4 proc. w 2012 r. – wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego. Do zwiększenia tego wskaźnika przyczynił się też szybszy niż średni rynku wzrost aktywów większości banków zaliczanych do czołowej piątki.

W ostatnich latach grupa czołowych sześciu–siedmiu banków radziła sobie wyraźnie lepiej niż pozostali kredytodawcy, a szczególnie ci najmniejsi: efekt skali pomagał im w uzyskiwaniu wyższej rentowności, mieli niższe koszty finansowania, co przekładało się na możliwość oferowania bardziej atrakcyjnych produktów, a więc pozyskiwali klientów, co umożliwiało dalszy wzrost aktywów. Presja na mniejsze lub mające problemy banki uniwersalne więc rosła. Nie dziwi więc, że kilka z nich zdecydowało się wycofać z polskiego rynku detalicznego, jak m.in. Deutsche Bank, Raiffeisen czy DNB.

GG Parkiet

W ostatnich latach wyraźnie rośnie też wskaźnik koncentracji sektora bankowego bazujący na dystrybucji zysku. Udział pięciu czołowych kredytodawców w zysku netto sektora wzrósł z 69,6 proc. na koniec 2016 r. do 76 proc. w 2019 r. Dane za 2020 r. są nieporównywalne ze względu na dużą stratę PKO BP spowodowaną wielką rezerwą na hipoteki frankowe. Pandemia w postaci zwiększonego ryzyka, mniejszego popytu na kredyt i niemal zerowych stóp procentowych nie odcisnęła aż tak dużego piętna na wynikach sektora (nie przyczyniła się do dużego ubytku kapitałów), aby rozłam na liderów i maruderów się wyraźnie powiększył już teraz. Jednak może się okazać, że w tym roku grupka liderów bankowego peletonu znowu się uszczupli, a przewaga nad słabszymi bankami wzrośnie. Powód to rosnące rezerwy na hipoteki frankowe, które nakładają się na trudniejsze dla banków warunki do zarabiania w czasie pandemii.

Tylko trzech kredytodawców niemających finansowego problemu z frankami (PKO BP, Pekao i ING BSK) może w tym roku wypracować łącznie 8,1 mld zł. Jeśli w całym roku sektor osiągnie 12 mld zł zysku netto (na co wskazują wyniki za I półrocze, ale sporo zależy od skali rezerw frankowych w II półroczu, znaczenie będzie mieć też sytuacja pandemiczna), to czołowa trójka będzie odpowiadać za 68 proc. zysku całego sektora. Jeśli dodamy jeszcze prognozowane wyniki Santandera i BNP Paribas, to pierwsza piątka zarobi w sumie 10 mld zł, co stanowiłoby 83 proc. zysku branży.

GG Parkiet

– Duża koncentracja wyniku to skutek samej dużej koncentracji w sektorze. Dominuje Skarb Państwa ze swoimi bankami, lepiej bądź gorzej zarządzanymi. Banki prywatne borykają się z portfelem kredytów frankowych, stąd słabsze, przynajmniej chwilowo, ich wyniki. Koncentracja wyniku w sektorze nie jest problemem, jednak może być nim sama koncentracja dużej części sektora w rękach państwa. Jak pokazuje historia innych krajów, prędzej czy później kończy się to mniejszymi bądź większymi problemami – uważa Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM.

Rozłam w sektorze widać nie tylko w wysokości zysku i rentowności, ale też w wycenie. Najwyżej wyceniany pod względem kapitalizacji jest PKO BP (46,5 mld zł), który w tym roku ma szansę na osiągnięcie 4,6 mld zł zysku netto. Dalej jest Santander (24,6 mld zł kapitalizacji przy oczekiwanym ponad 900 mln zł zysku), Pekao (24,1 mld zł i 1,7 mld zł) oraz ING Bank Śląski (24,1 mld zł i 1,8 mld zł). Lepiej różnice w wycenie pokazują wskaźniki takie jak C/WK. Najlepiej pod tym względem wycenianymi bankami na GPW są ING BSK (1,37), PKO BP (1,15), Pekao (0,95) i Santander (0,90). Dla porównania dobre banki, ale obciążone frankami, takie jak mBank czy Millennium, mają wskaźniki C/WK odpowiednio 0,78 i 0,65.

Frankowi kredytodawcy będą tracić?

Czy to tylko chwilowa zadyszka frankowych banków i po uporaniu się z tym problemem wrócą do większych zysków, a koncentracja zysków w sektorze zmniejszy się? – Biznesowo banki dotknięte problemem frankowym, posiadające równocześnie nadwyżkę kapitału, radzą sobie dobrze. Millennium, mBank czy Santander notują rekordowe lub bliskie rekordów kwartały pod względem sprzedaży kredytów. Na razie nie widać, aby problem frankowy – o ile zostanie rozwiązany zgodnie z propozycją ugód KNF – spowalniał rozwój biznesu tych instytucji. Być może jest wręcz przeciwnie i wyzwania związane z tymi kredytami mogą być mobilizujące, banki te muszą więcej pracować, aby częściowo nadrobić straty wynikające z hipotek frankowych – mówi Marta Czajkowska-Bałdyga, analityczka Haitonga. Zwraca uwagę, że coraz mniejszy udział kredytów frankowych w bilansach pozwala, ponieważ przekłada się na niższe wymogi kapitałowe, uwolnić tym bankom coraz więcej kapitałów potrzebnych do prowadzenia akcji kredytowej.

– Wszystko zależy od tego, jak sprawa się rozstrzygnie i jakie będzie rozwiązanie problemu kredytów frankowych. Jeśli założylibyśmy najgorsze scenariusze, to niektóre frankowe banki staną przed problemem zbyt niskich kapitałów. W takim przypadku, do momentu uzupełnienia kapitałów rozwój akcji kredytowej stałby się ograniczony. Sporo zależy także od tego, w jakim tempie straty frankowe byłyby księgowane i jakie będzie podejście nadzoru – podkreśla Czajkowska-Bałdyga.

Materna zwraca uwagę, że na razie konsolidacja sektora wyhamowała, zagraniczni inwestorzy nie są skłonni do zakupów. – Wydaje się, że jedyny chętny do zwiększenia udziałów w sektorze to Skarb Państwa, który zamiast koncentrować się na poprawie usług takich jak służba zdrowia, postanowił rozwijać się w bankowości. W kolejnych okresach trudno oczekiwać zmiany struktury zysków sektora, najpierw musi zostać rozwiązany problem kredytów we frankach – podkreśla analityk Millennium DM.

Czy banki bez franków wykorzystają słabość konkurentów obarczonych tymi kredytami i zwiększą udziały w rynku? – Bankom niefrankowym na pewno jest łatwiej prowadzić działalność, nie mają zmartwień związanych z tymi kredytami, mogą bardziej skupić się na rozwoju biznesu. Jednak te frankowe nadal mocno są nastawione na innowacje i zdobywanie udziałów w rynku, to im się udaje. Musiałyby mieć duże problemy kapitałowe spowodowane negatywnym rozstrzygnięciem sprawy frankowej, aby rozwój ich biznesu został mocno dotknięty – ocenia Czajkowska-Bałdyga.

Nie wszystkie banki zarabiają, niektóre notują straty

O ile cały sektor bankowy notuje w tym roku duży wzrost zysków i po pięciu miesiącach ma już 5,8 mld zł zarobku, o tyle nie jest tak, że wszystkie banki zarabiają. Jak wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego, na koniec maja 24 kredytodawców, w tym 6 komercyjnych i 18 spółdzielczych, wykazało łączną stratę w wysokości 263 mln zł. Nie są to jednak wielkie kwoty w porównaniu ze stratą rzędu 1,5 mld zł, którą w 2020 r. zanotowało 25 banków (w tym jednak nie uwzględniono 2,65 mld zł straty PKO BP wynikającej z dużej rezerwy na hipoteki frankowe). Dla porównania po pięciu miesiącach 2021 r. rentowne banki zanotowały 6 mld zł zysku. Wprawdzie banki starają się dostosować do środowiska niskich stóp procentowych, próbują odbudowywać marżę odsetkową, tną koszty operacyjne, ale jest ryzyko, że strata nierentownych kredytodawców może się powiększać w kolejnych miesiącach lub do ich grona dołączyć mogą inni. Może tak się wydarzyć, gdyby np. rezerwy kredytowe wzrosły – te na pandemię (co wydaje się mało prawdopodobne) albo te na ryzyko prawne hipotek frankowych (co jest bardzo prawdopodobne, już się dzieje i rezerwy tego typu będą zawiązywane jeszcze w kolejnych kwartałach). Na razie udział banków ze stratą nie jest duży – wynosi 8,1 proc. w aktywach sektora, 12,4 proc. w kredytach i 9,5 proc. w depozytach. Prawdopodobnie jednym z banków będących na minusie jest Getin Noble Bank, który po I kwartale był 88 mln zł pod kreską. Być może ujemny wynik ma także DNB Bank Polska. MR

Banki
KNF: 100 proc. zysku banków na dywidendę jeszcze nie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes PKO BP: Wychodzimy daleko poza naszą strefę komfortu
Banki
Citi Handlowy: co dalej z segmentem detalicznym?
Banki
Prezes Banku Millennium: nasz bank zdejmuje ciasny krawat, ale nadal jest i będzie w garniturze
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Banki
Czy dojdzie do fuzji Pekao i Aliora? Bardzo możliwe
Banki
Rozważają nabycie akcji Alior Banku przez Pekao od PZU. Jest list intencyjny