Przełom roku na rynku złota najpierw mocno rozbudził nadzieje, wraz z dotknięciem przez dolarowy kurs szlachetnego metalu rekordu wszech czasów, by potem nieco je ostudzić (w chwili pisania tego artykułu cena złota jest nieznacznie na minusie od początku roku). Jak wyglądają perspektywy tego ważnego aktywa, które tradycyjnie traktujemy jako ciekawy dodatek do portfela akcji i obligacji?
Ostatnie ponad trzy lata to dla złota bardziej szeroki trend boczny niż hossa czy bessa. W ramach tego trendu notowania raz dotykały wielomiesięcznych minimów, innym razem – jak w końcówce 2023 r. – ocierały się o rekordy. Ewidentnie widać tu pewną równowagę sił z pojawiającym się co jakiś czas apetytem na wejście w trwalszą hossę. Przyjrzyjmy się zarówno „hamulcom” powstrzymującym trend wzrostowy, jak i pozytywnym impulsom.
Trzy lata odpływu kapitału
Wiele wskazuje na to, że jednym z najważniejszych hamulców hossy są… uporczywe odpływy kapitału z funduszy typu ETF. Jest to o tyle zaskakujące, że historycznie przepływy były silnie skorelowane z kursem złota. Dziwić się można zatem, że w sytuacji, gdy notowania szlachetnego metalu dosłownie przed chwilą ocierały się o rekord, zasoby złota w posiadaniu funduszy ETF wg wyliczeń agencji Bloomberg są najmniejsze od… czterech lat. W takim tempie mogą niedługo zmaleć poniżej 80 mln uncji, a przecież w szczytowej formie, na jesieni 2020 r., przekraczały 110 mln uncji (wtedy była to równowartość ponad 210 mld USD).
Dane o trwającym „wycieku” kapitału z funduszy ETF znajdują też potwierdzenie w najnowszym raporcie na temat trendów w popycie autorstwa World Gold Council. Każde z ostatnich trzech lat przyniosło podaż złota ze strony ETF (w metodologii WGC mowa o ujemnym popycie netto, czyli różnicy między popytem i podażą). W samym ubiegłym roku stan posiadania funduszy skurczył się o 244 tony (!) przy odpływach netto na poziomie ok. 15 mld USD – podaje WGC. Najwięcej pieniędzy uciekło w 2023 r. z funduszy notowanych w Europie, co zdaniem ekspertów wymienionej instytucji może być konsekwencją rosnących stóp procentowych i coraz wyższych kosztów życia, skłaniających do sięgnięcia po oszczędności.