Jeśli chodzi o WIG20, to popyt zaistniał właściwie tylko w pierwszej godzinie handlu. WIG20 wyszedł odrobinę ponad maksima z poniedziałku i tu nastąpił zwrotu na południe. Jeszcze do wczesnego popołudnia indeks bronił się przed spadkiem przy dość niskich obrotach, ale w ostatniej godzinie sesji osunął się o około 25 pkt. Ostatecznie WIG20 stracił 0,66 proc. Niby niewiele, ale po raz drugi z rzędu mamy cofnięcie ze strefy wokół 2850 pkt. To dokładnie ta sama strefa, która postawiła się zwyżkom WIG20 w maju, a to już poważny argument za zmianą ruchu w krótkim okresie. Z drugiej strony w ostatnie miesiące to podróż indeksu dużych spółek od bandy do bandy, bo i dolna linia trendu bocznego jest dość mocno uklepana. Trzeba więc brać poważnie pod uwagę scenariusz kolejnego testu dolnego ograniczenia konsolidacji.
Czytaj więcej
Wtorek na GPW przyniósł schłodzenie nastrojów. Dużo działo się m.in. w ZE PAK, PKP Cargo czy też...
Winowajcę spadków trudno jednoznacznie wskazać, ale mocno zawiniły oczywiście banki. Najsłabszy był jednak Budimex z 2,48-proc. spadkiem, a drugi od końca CD Projektu, który osunął się o 1,7 proc. Najmocniej rosły Orange, LPP I PGE. Warto odnotować, że indeks banków - mimo zwyżek WIG20 - nie wrócił w okolice tegorocznych szczytów, choć wciąż utrzymuje blisko 32-proc. zwyżkę.
W odniesieniu do perspektyw GPW nie można pominąć rynku walut. Dolar jest po niespotykanej przecenie, a pierwszy dzień nowego miesiąca może być zapowiedzią korekty słabości USD. Pod koniec dnia, mimo wcześniejszych zwyżek, kurs EUR/USD lekko zniżkował. Złoty oczywiście tracił na wartości do USD i EUR, choć wciąż nieznacznie.
Sesja w USA zaczęła się niezbyt przyjemnie, szczególnie dla posiadaczy walorów Tesli, a to w związku z wypowiedziami Donalda Trumpa w odniesieniu do jego jeszcze niedawnego kompana Elona Muska. Ważniejsze były jednak sygnały z Fedu. Jerome Powell utrzymuje dotychczasową retorykę “czekania na większą klarowność”. Rynek długu amerykańskiego zareagował przeceną. Po ciężkiej drugiej połowie czerwca do zwyżek próbuje wrócić złoto, ale barierą pozostawał pułap 3350 dolarów za uncję i po południu widać było osłabienie popytu. O ostrożności inwestorów może sporo mówić też brak przebłysku bitcoina.