Spalamy coraz mniej węgla z Rosji. Bo go nie ma

Ciepłownictwo będzie miało największy problem w przypadku ewentualneo braku węgla z Rosji. Tego surowca zresztą już teraz brakuje.

Aktualizacja: 29.03.2022 08:29 Publikacja: 29.03.2022 05:16

Spalamy coraz mniej węgla z Rosji. Bo go nie ma

Foto: Adobestock

Polski rząd zapowiada szybkie odejście od paliw kopalnych z Rosji, w tym także od węgla. Tego surowca w 2021 r. importowaliśmy – wedle różnych statystyk – od 8,3 do ponad 10 mln ton, co stanowi większość importu. Jednak sprowadzamy go coraz mniej. Jeszcze w 2018 r. było to blisko 14 mln ton. Wstrzymanie importu węgla z tego kierunku będzie dużym wyzwaniem dla niektórych branż.

Precyzyjnych danych za 2021 r. jeszcze nie ma, ale jak informuje Ministerstwo Aktywów Państwowych w 2020 r., łączna ilość węgla zaimportowanego do Polski przez spółki Skarbu Państwa lub spółki, w których Skarb Państwa posiada udziały wyniosła: 1,78 mln ton (w tym 1,60 mln ton węgla energetycznego i 0,18 mln ton węgla koksowego). Węgla z Rosji do produkcji energii elektrycznej już obecnie nie zużywamy. W 2020 r. do największych nabywców węgla z importu należą pozostali odbiorcy krajowi, wśród których są m.in. gospodarstwa domowe, administracja państwowa, ogrodnictwo, lecznictwo, przedsiębiorstwa produkcyjno-handlowo-usługowe. Sektory te zużywały ok. 65,5 proc. surowca, zaś koksownie miały 13,4 proc. udziału w wielkości sprzedaży. Udział energetyki (łącznie zawodowej i przemysłowej) wynosił 8,0 proc., a ciepłowni (zawodowych i niezawodowych) przeszło 10 proc. Biorąc pod uwagę, że import z Rosji stanowił ponad 80 proc., to sektory wspomniane na początku będą miały największy problem z dostępnością i ceną.

Co ciekawe, jak przekonują właściciele składów węgla i hurtownicy, z którymi rozmawialiśmy, węgla na składach już i tak nie ma, a tego z Rosji w szczególności. Nie wynika to jednak z braku zainteresowania tym surowcem, ale jego brakiem na rynku. – Kupujemy węgiel, jaki się uda. Do portów dopływa obecnie głównie ten z Kolumbii. Wcześniej węgiel z Rosji przychodził, obecnie jest go znacznie mniej – mówią sprzedawcy. Wskazują, że zaczyna się coraz więcej pojawiać węgla z Australii. Wskazują oni także na bardzo wysokie ceny. – Sprzedawców interesują parametry oraz cena. Rok temu tona była po ok. 800 zł, a obecnie jest to ok. 2000 zł. Nic nie wskazuje, aby cena była niższa. Co kilka tygodni cena rośnie o ok. 200 zł – mówią nam sprzedawcy na północy Polski, skąd łatwiej o węgiel z importu. Ewentualny zakaz importu węgla z Rosji lub jakiekolwiek inne ograniczenia podwyższą tylko ceny.

Czytaj więcej

Kiedy zrezygnujemy z rosyjskich dostaw gazu i ropy

Warto pamiętać, że większość autoryzowanych dostawców zaopatruje się w polski węgiel, głównie w PGG, a także – co ciekawe – dostawcy odkopują od energetyki, która ściąga go na własne potrzeby. Sprzedawcy przestrzegają, że jeśli nie zwiększymy krajowej podaży surowca, to kolejna zima będzie nie lada wyzwaniem, jeśli chodzi o zaopatrzenie się w węgiel, o cenach nie wspominając. – Brakuje węgla do bilansu właściwego sortowania surowca o odpowiednich normach jakościowych – mówią nam dostawcy. Dostawy węgla z Rosji są dużo mniejsze – dodają kontrahenci. Węgla nie ma w w ogóle. Bardzo wzrosły ceny na rynkach światowych. Popyt na węgiel z Rosji rośnie głównie w Turcji i Indii, a tam są wyższe ceny niż w Polsce.

Jutro po posiedzeniu rządu lub we środę premier oraz minister klimatu i środowiska mają przedstawić plan odejścia od paliw kopalnych z Rosji, w tym od węgla.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty