Trudno jednoznacznie uzasadnić tak wyraźny pęd w stronę dolara, chociaż można wskazać kilka tematów. Pierwszy to próba „szacowania" prawdopodobieństwa zakończenia goverment shutdown w USA. Dzisiaj mamy spotkanie Trumpa z liderami Kongresu, a jutro skład obu izb ulegnie zmianie odzwierciedlając wyniki listopadowych wyborów, które przyniosły porażkę Partii Republikańskiej. Ostatnie sondaże pokazują, że Biały Dom przegrywa na bitwie o budżet, co powoduje, że Trump może próbować jakoś wyjść z tej sytuacji. Druga kwestia to potencjalne pozycjonowanie się pod kluczowe dane makro w najbliższych dniach – indeksy ISM i rynek pracy – gdyby miały nie być one tak słabe, jak obawiają się tego pesymiści. Zwłaszcza, że oficjalna linia FED w temacie dalszych podwyżek nie jest tak negatywna, jak oczekiwania rynku. Trzecie wytłumaczenie nieco kłoci się z drugim, gdyż zakłada, że rynek jest na tyle „wystraszony" potencjalnymi negatywnymi scenariuszami na nadchodzący rok, że ucieka w tzw. bezpieczne przystanie. Problem tylko w tym, że frank i złoto nie notują dzisiaj jakichś szczególnych zwyżek.
Technicznie na układach EURUSD i GBPUSD mamy zaskakujące połamanie układów wzrostowych. W pierwszym przypadku padła linia trendu wzrostowego przy 1,14. Teoretycznie mocne wsparcie jest dopiero w okolicach 1,1300-1,1335. W przypadku odbicia oporem stał się rejon 1,14.
Wykres dzienny EURUSD
W przypadku GBPUSD wybita została linia trendu wzrostowego przy 1,2665, która stała się teraz oporem. Mocne wsparcia można wyznaczyć dopiero od 1,2560 w dół.