Tematem zastępczym dla inwestorów stał się zablokowany Kanał Sueski, co wpływało głównie na notowania ropy naftowej (której eksport z Rosji i Bliskiego Wschodu do Azji jest przez to utrudniony), ale wiadomo, że nie jest to historia, którą rynki będą żyć na dłuższą metę. Ostatnich kilka tygodni to kanonada występów Jay Powella, często przy asyście szefowej Treasury (i byłej szefowej Fed, Janet Yellen), którzy muszą zapewnić finansowanie ogromnego deficytu budżetowego USA. Wpływ tych wystąpień – w sumie zgodnie z zasadą malejącej krańcowej użyteczności – był jednak coraz mniejszy. Wyhamowanie wzrostów rentowności to raczej efekt zmęczenia rynku. Rentowności nie mogą rosnąć w tym tempie, gdyż perspektywy inflacyjne w USA rozstrzygną się dopiero za 2-3 miesiące. Co ciekawe, stabilizacja na rynku obligacji wcale nie pomogła innym rynkom. Umocnienie dolara postępuje. Na parze EURUSD przełamane zostało kolejne wsparcie, a to wpływa negatywnie na rynki surowców oraz na rynki wschodzące (zarówno giełdy, jak i waluty), w tym złotego, o czym pisałem więcej wczoraj.

Można mieć wrażenie, że większy ruch jest w powietrzu, zmienność w trakcie dnia potrafi rosnąć, ale ostatecznie ogranicza się do wybranych rynków lub też ruch jest niwelowany. Z jednej strony dla bardziej doświadczonych graczy zagrożenia wydają się coraz bardziej oczywiste, z drugiej jest ta świadomość, że wypłaty czeków w USA dopiero się rozpoczęły i w dużym stopniu trafią na rynki finansowe.

Nastrojom nie pomogły kapitalne indeksy PMI po obydwu stronach Atlantyku, sugerujące istotny wzrost aktywności szczególnie w przemyśle, ale także w usługach i to pomimo przedłużających się restrykcji w Europie. Dla inwestorów to jednocześnie oznaka, że może pojawić się presja na wzrosty cen i skala skupu aktywów może zostać szybciej ograniczona.

Czwartkowy kalendarz to kolejna lawina wystąpień bankierów – od szefowej EBC o godzinie 10:00 do Evansa z Fed o 18:00. Jednak jak wspomniałem, ich wpływ na rynek systematycznie maleje, bo wystąpienia są do bólu przewidywalne. Złoty radzi sobie słabo. O 8:20 euro kosztuje 4,6291 złotego, dolar 3,9197 złotego, frank 4,1857 złotego, zaś funt 5,3614 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
[email protected]