Comarch, podobnie jak rok temu, podzieli się zarobkami z właścicielami. Z wyniku za 2011 r. krakowska spółka przekazała im łącznie 12,08 mln zł czyli po 1,5 zł na każdy papier. Decyzja, która zapadła na walnym zgromadzeniu była sporym zaskoczeniem bo we wcześniejszych latach Comarch nie płacił dywidendy. Jeśli już przekazywał jakąś część właścicielom to robił to poprzez skup akcji. Zarząd rekomendował wówczas pozostawienie całego zarobku w spółce.
W tym roku, przy zatwierdzaniu sprawozdań finansowych i podziale zysku nie powinno być żadnych niespodzianek. W 2012 r. informatyczna grupa miała 884 mln zł obrotów, czyli prawie 100 mln więcej niż w 2011 r. Zysk operacyjny wyniósł 30,8 mln zł (38,8 mln zł rok wcześniej) a netto 38,9 mln zł (36,3 mln zł). Dane nie były jeszcze weryfikowane przez biegłego rewidenta. – Rozmawialiśmy na temat podziały zysku w gronie największych udziałowców i uznaliśmy, że Comarch powinien wypłacić dywidendę – mówi Janusz Filipiak, prezes i główny akcjonariusz firmy. Kontroluje, wspólnie z żoną Elżbieta Filipiak (jest szefową rady nadzorczej), 43,05 proc. akcji dających jednak, dzięki uprzywilejowaniu, 69,28 proc. głosów na walnym zgromadzeniu. Prezes nie chce zdradzić jaka będzie rekomendacja zarządu w tej sprawie. – Dywidenda na pewno nie będzie wyższa niż z wyniku za 2011 r. Może być za to porównywalna – oświadcza. Konrad Tarański, wiceprezes spółki odpowiedzialny za finanse deklaruje, że Comarch nie będzie zwlekał z przekazaniem pieniędzy udziałowcom. Z zysku za 2011 r. dniem ustalenia prawa do dywidendy był 31 lipca 2012 r. a wypłaty 16 sierpnia 2012 r.
Prezes jest niechętny wypłacaniu większych dywidend bo Comarch ma duże potrzeby gotówkowe związane z finansowaniem bieżącej działalności. Przypomina, że grupa pozyskuje coraz więcej dużych, długoterminowych kontraktów usługowych na pełną obsługę informatyczną klientów. Tego typu projekty w początkowej fazie wymagają znacznych nakładów w infrastrukturę sprzętową. Tymczasem wpływy z ich realizacji rozłożone są w czasie. – Chcemy pozyskiwać jak najwięcej tego typu umów bo stabilizują one nasze wyniki finansowe – mówi prezes.
Ostrożnie wypowiada się o perspektywach na bieżący rok. - I kwartał był przyzwoity. Nie możemy narzekać – oświadcza. Przyznaje jednak, że klienci na Zachodzie, podobnie zresztą jak w Polsce, z powodu kiepskiej sytuacji makroekonomicznej, przeciągają rozmowy o nowych projektach i nie chcą ich szybkiej finalizacji. – Portfel zamówień na ten rok gwarantuje nam jednak, że w całym roku, bez względu na to, jak będzie nam szło pozyskiwanie nowych zleceń, będziemy mieć dodatni wynik – wskazuje.
Deklaruje, że Comarch szuka nowych kontraktów na rynkach, które spowolnienie dotknęło w niewielkim stopniu. – Widzimy dużo okazji biznesowych w krajach hiszpańskojęzycznych Ameryki Południowej. Mamy klienta w Chile. Prawdopodobnie otworzymy oddział w tym kraju – mówi Filipiak. Twierdzi, że grupa zatrudnia coraz więcej Hiszpanów. Zwiększa też zatrudnienie w Kanadzie gdzie ma coraz więcej pracy.
