– Myślę, że negatywna reakcja rynku po tej transakcji to wynik braku jej zrozumienia oraz zaskoczenia, że się w ogóle pojawiła – podkreśla Konrad Ksieżopolski, szef działu analityków Haitong Banku. Dodaje, że z jednej strony Formula zawsze była i jest lokomotywą wzrostu przychodów grupy Asseco, była także chwalona przez zarząd, dlatego sprzedaż części udziałów w firmie, która była poniekąd perłą w koronie, budzi zastanowienie. Z drugiej jednak strony szybka dynamika wzrostu przekładała się w głównej mierze na przychody Asseco, a nie na zysk, gdyż tutaj zdecydowaną większość tego wzrostu „zabierały" udziały mniejszości. Fakt sprzedaży pakietu spowoduje utratę kontroli, konieczność dekonsolidacji i ujęcia Formuli w sprawozdaniu na zasadzie praw własności. – To spowoduje spadek przychodów o ponad połowę, ale z drugiej strony będzie miało jedynie ok. 5-proc. negatywny wpływ na zysk netto. Co w rezultacie spowoduje skokowy wzrost rentowności netto Asseco – podkreśla ekspert Haitong Banku.

Sprzedaż pakietu oznacza dla grupy zastrzyk gotówki w wysokości ponad 0,3 mld zł, co niweluje obawy o przyszłoroczną dywidendę. DM BZ WBK w wydanej we wtorek rekomendacji zakłada, że Asseco w 2018 r. wypłaci akcjonariuszom tyle co w tym roku, czyli 3,01 zł na akcję. Zaleca jednak sprzedaż walorów z 12-miesieczną ceną docelową wynoszącą 40,8 zł. Tak nisko poprzeczki dla Asseco brokerzy nie zawieszali od kilku lat.

W 2016 r. spółka wypracowała ponad 7,9 mld zł skonsolidowanych przychodów i 301 mln zł zysku netto. Analitycy zakładają, że w tym roku będzie to odpowiednio ponad 3,5 mld zł i 255 mln zł (zakładając całoroczną dekonsolidację Formuli). Z kolei w 2018 r. przychody mogą wynieść ponad 3,6 mld zł, a zysk 243 mln zł. 23 sierpnia rzeszowska spółka opublikuje raport za II kwartał. KMK