Zdaniem firm rekrutacyjnych w branży IT widać poprawę. Czy pan też ją zauważa?
Na pewno jest lepiej niż jeszcze na przełomie 2023 i 2024 roku, gdy w branży rosły obawy przed AI i nacisk na cięcie kosztów. Sądzę, że najgorsze jest już za nami, firmy wracają do życia. Jednak dużo lepiej raczej już nie będzie. Tradycyjne software house’y, które nie działają w ramach określonych specjalizacji, tylko dostarczają wielu zróżnicowanym klientom ludzi lub oprogramowanie – mogą mieć nawet gorzej ze względu na spadek popytu na ich usługi. Chcąc przetrwać będą musiały znaleźć sobie branżową albo technologiczną niszę i ujarzmić AI. Ujarzmianie AI jest jednak bardzo drogie, gdyż wymaga drogich specjalistów – konsultantów, którzy pomogą wdrażać sztuczną inteligencję w firmach klientów, czyli je automatyzować z pomocą AI. Stawki tych specjalistów zaczynają się od pół miliona dolarów rocznie.
W Polsce?
W Polsce jest niewielu ludzi, którzy mają duże doświadczenie w transformacji firm połączonej z wdrożeniem AI. Zazwyczaj trzeba ich więc szukać w USA– gdzie ten rynek jest już rozwinięty – i to w takich firmach jak Google czy Amazon, bo to właśnie specjaliści branżowych gigantów mają już doświadczenie w realizacji dużych projektów w tym obszarze. W ten sposób krajowi specjaliści będą mogli się uczyć wdrażania AI od najlepszych konsultantów. Już widać, że consulting AI jest bardzo przyszłościową dziedziną, choć i bardzo konkurencyjną. Wchodzą w nią globalne firmy, w tym OpenAI. Większość klientów na consulting AI to aktualnie podmioty zagraniczne – co stanowi kolejny powód, by szukać ekspertów od sztucznej inteligencji za granicą. Globalni giganci będą jednak sięgać po duże projekty za minimum 10 mln dol. My się schylimy i po milion dolarów.
Kogo jeszcze – poza konsultantami AI – będziecie teraz zatrudniać?
Potrzebni będą inżynierowie od Data Science, Machine Learningu (ML), którzy zbudują projekt na podstawie pomysłów konsultanta, a także specjaliści ds. cybersecurity, chmury i rozwoju oprogramowania. Jednak dużo mniej niż kiedyś firmy będą potrzebowały typowych programistów. Wprawdzie nadal produkujemy i będziemy produkować oprogramowanie, ale częściej niż do tej pory z wykorzystaniem AI-driven developmentu, czyli ze wsparciem sztucznej inteligencji. Sztuczna inteligencja może być kołem zamachowym dla firm IT, ale najpierw wymaga od nich wielu milionów inwestycji. Mniejszych firm na to nie stać, więc im będzie gorzej.
Czytaj więcej
Wzrost liczby ofert pracy w IT a także większe niż przed rokiem zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw, w tym w części giełdowych spółek wskazują na poprawę koniunktury w branży. Towarzyszą jej jednak duże zmiany.
Gorzej więc będzie pracownikom w IT, bo ci często pracują dla mniejszych firm?
Już jest gorzej, choć moim zdaniem rynek po prostu znormalniał. Płace w IT stoją w miejscu, albo się kurczą. Co prawda firmy na razie rzadko obniżają wynagrodzenia, ale nowi pracownicy często gotowi są pracować za 10-20 proc. mniej niż obecni. My też dajemy teraz podwyżki tylko przy awansie. Firmy tną benefity rezygnując z wizerunkowych świadczeń typu sauna i siłownia w biurze, darmowe posiłki czy owocowe czwartki. Zostawiają te naprawdę potrzebne i praktyczne, jak opieka medyczna czy szkolenia. To kwestia konkurencji, bo dzisiaj w ciągu dwóch-trzech dni po publikacji oferty pracy dla Java developera dostajemy setkę CV bardzo dobrych ludzi. I to się nie zmieni, bo w przyszłości będzie potrzeba mniej specjalistów od programowania, a więcej tych z umiejętnościami AI. Praca tych drugich jest trudniejsza, bo muszą nie tylko rozumieć kwestie techniczne, ale też znać dziedzinę klienta i umieć z nim rozmawiać. O takich ludzi jest bardzo trudno i to oni mogą dziś liczyć na spore podwyżki.