Kurs srebra przełamał lokalne ekstrema i wyszedł powyżej 35 USD za uncję. Aby znaleźć nowe punkty odniesienia, trzeba cofnąć się przynajmniej do 2012 r. Czyżby ten instrument chciał podążyć drogą złota? Żółty metal systematycznie porusza się po nieznanych wodach. Srebro ma do pokonania szczyt z 2011 r., który jest blisko 50 USD. Co ciekawe, popyt w przypadku tego metalu wykonał większą pracę w ostatnich 18 miesiącach. W styczniu 2024 r. srebro kwotowane było po 22 USD. Oznacza to wzrost o ponad 60 proc. W tym czasie złoto wykonało skok o połowę mniejszy. Pallad jest pośrodku tego zestawienia, ale ma największe możliwości, patrząc na jego historię. Kilka lat temu był on notowany trzy razy wyżej. Obecnie opuszcza on konsolidację, która mogła być fazą akumulacji. Platyna tworzy ten sam schemat.
Po okresie małej zmienności, gdzie szczyty i dołki zbliżały się do siebie, białe świece pojawiają się jedna po drugiej na tygodniówce. Wygląda na to, że metale wracają do łask inwestorów. Towary i surowce potrafią poruszać się ekstremalnie szybko. Kierunek ruchu ceny nie ma tutaj znaczenia. Jednak ta grupa instrumentów to nie akcje i nie będą one rosły w nieskończoność. Wcześniej czy później zwiększy się podaż lub poszczególne branże znajdą substytuty. Srebro przerobiło to w 2011 r. i 2013 r. Pallad w I kw. 2022 r. urósł o 100 proc., aby w kolejnych miesiącach stracić 50 proc. i wrócić blisko podstawy swojego rajdu. Historia kołem się toczy. Warto dostosować zarządzanie pozycją do ponadnormatywnej zmienności.