Dzisiejsze negocjacje Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa z Gazpromem to rozmowy tzw. ostatniej szansy. Dotychczasowe – trwające od wiosny – nie przyniosły żadnego efektu i szefowie polskiej spółki zapowiadają, że jeśli dziś nie dojdzie do porozumienia z Gazpromem, skierują sprawę do międzynarodowego arbitrażu. PGNiG oczekuje, tak jak inni unijni klienci rosyjskiego koncernu, że cena gazu będzie niższa.
Z informacji „Parkietu" wynika, że polska firma chce nie tylko powrotu do sposobu obliczania ceny, jaki obowiązywał do listopada 2006 r., ale też powiązania go z bieżącymi notowaniami gazu, a nie tylko z notowaniami ropy naftowej, jak to jest obecnie. Gdyby rosyjski potentat przystał na te propozycje, to cena dla Polski mogłaby spaść nawet o kilkanaście procent (wymuszona przez Gazprom w listopadzie 2006 r. nowa formuła cenowa spowodowała podwyżkę cen o 11 proc. – PGNiG potrzebował wtedy pilnie dodatkowych dostaw, a jedyną firmą, która je zaoferowała, była spółka powiązana z Gazpromem.).
PGNiG w tym roku może sprowadzić z Rosji nawet ponad 9 mld m sześc. gazu, w przyszłym podobnie. Spadek ceny o 10 proc. oznaczałby dla polskiej firmy wydatki niższe nawet o ponad 300 mln USD.
Ale Gazprom rzadko godzi się na obniżki, tym bardziej jeśli chodzi o trwałą zmianę wzoru cenowego. W tym roku tylko włoski Edison zdołał wynegocjować lepsze warunki, ale kupuje od Gazpromu zaledwie 2?mld m sześc. gazu rocznie.