Złoto wciąż atrakcyjne mimo korekty na rynku

Drogocenny kruszec nadal cieszy się popularnością wśród inwestorów, także tych handlujących nim na platformach foreksowych. Analitycy wskazują, że złoto ciągle ma duży potencjał do zwyżek, a trwająca od kilku miesięcy korekta może być okazją do zakupów. Lepiej jednak inwestować w nie w długim terminie

Aktualizacja: 24.02.2017 01:06 Publikacja: 15.12.2011 13:33

Złoto wciąż atrakcyjne mimo korekty na rynku

Foto: Fotorzepa, Andrzej Cynka A.C. Andrzej Cynka

Cena złota pobiła historyczny rekord we wrześniu – za uncję kruszcu płacono wtedy 1921,15 USD. Taka zwyżka jego ceny została wywołana niepokojem inwestorów związanym głównie z kryzysem zadłużeniowym w Europie i obawami przed powrotem recesji. Od tej pory, choć kryzys w strefie euro wciąż daje o sobie znać, doszło do korekty na rynku. Kruszec kosztował w środę już jedynie 1636 USD za uncję. Wciąż jest jednak droższy o około 16 proc. niż na początku 2011 r. (wobec spadku indeksu S&P 500 o blisko 3 proc.), a w ciągu ostatnich pięciu lat zyskało aż 215 proc., gdy indeks S&P 500 stracił prawie 2 proc.

Czy mimo tego wzrostu złoto wciąż jest jeszcze atrakcyjną inwestycją?

Długoterminowy wzrost

Prognozy analityków przewidują kontynuację korekty do końca roku, ale w 2012 r. zwyżki mają powrócić. Na koniec 2011 r. uncja złota, zgodnie ze średnią prognoz zebranych przez Bloomberga, ma kosztować 1717 USD, na koniec I kw. 2012 r. już 1765 USD, na koniec pierwszego półrocza przyszłego roku już 1800 USD, a na koniec przyszłego roku już 1900 USD za uncję.

Jeżeli jednak inwestorów nadal będą niepokoić eskalacja kryzysu w strefie euro lub inne ekonomiczne kataklizmy, te prognozy mogą okazać się zbyt ostrożne. Rynkowe zawirowania mogą bowiem sprawić, że znacznie wzrośnie popyt inwestorów na aktywa uznawane za bezpieczne przystanie inwestycyjne, do których od setek lat zalicza się również złoto. Duże znaczenie będzie mieć również polityka banków centralnych. Gdyby amerykański Fed zdecydował się na kolejną rundę ilościowego rozluźniania polityki fiskalnej (quantitative easing lub QE), najprawdopodobniej prowadziłoby to do wzrostu cen złota.

– Cena złota oraz wiara w politykę banku centralnego są negatywnie skorelowane. Spadające ceny kruszcu związane byłyby więc z rosnącym albo przynajmniej stabilizującym się poziomem zaufania do banków centralnych. Naszym zdaniem zaufanie, które banki centralne straciły, szybko nie powróci, co oznacza, że złoto w tym czasie powinno zyskiwać – uważają analitycy Erste Group.

W czasie złotej bessy w latach 80. i 90. realne stopy procentowe w USA były ujemne jedynie przez ok. 7 proc. tego okresu. W latach 70., gdy trwała złota hossa, stopy te były ujemne

przez 54 proc. dekady. Są one też ujemne przez blisko 50 proc. okresu rozpoczętego w 2000 r.

Fed zapowiada, że długo będzie utrzymywał stopy procentowe na poziomie bliskim zeru. Więc okres ujemnych realnych stóp sprzyjający wzrostowi cen złota prędko się nie skończy.

– Złoto jest uznawane za zabezpieczenie, ale to nie do końca prawda. Stało się ono bowiem również obiektem spekulacji, czyli stało się jednym z ryzykownych aktywów. Wciąż jednak kruszec budzi zaufanie inwestorów. W chwilach zamieszania na rynkach finansowych można się więc spodziewać, że będzie zyskiwać na wartości. Można liczyć na wzrost jego cen, przynajmniej póki nie złagodnieje kryzys zadłużeniowy w strefie euro – mówi Maciej Leściorz, analityk z City Index.

– Coraz częściej słyszy się, że na rynku złota mamy do czynienia z rozdmuchaną bańką. Jednakże zarówno ja, jak i największe banki inwestycyjne są odmiennego zdania. W złoto wciąż warto inwestować. Prognozy mówią, że średnia cena tego kruszcu będzie wynosiła na koniec przyszłego roku około 1900 USD za uncję. Ceny mogą jednak chwilowo przekraczać nawet 2000 USD za uncję. Myślę, że ten poziom zostanie przebity już nawet w I półroczu 2012 r. – prognozuje Bartosz Wojtczak, główny analityk Inwestycji Alternatywnych Profit.

Eksperci sądzą jednak, że w długim terminie złoto wciąż ma szansę na poważne zwyżki. – Inwestując w złoto, klienci dywersyfikują swoje portfele, gdyż jest ono tradycyjną formą ochrony kapitału. Różni się ono od innych form inwestowania, np. akcji, tym, że jego cena nie może nagle spaść o ponad 30–50 proc. Z naszego punktu widzenia jest teraz dobry moment na inwestowanie w złoty kruszec. Może więc nastąpić odbicie nawet do 1751 USD za uncję – spekuluje Iwona Ustach, wiceprezes Noble Securities.

Analitycy wskazują, że złoto ma jeszcze duży potencjał do zwyżek. Przedkryzysowy rekord jego cen to 950 USD za uncję w 1980 r. Według danych amerykańskiej firmy analitycznej Shadowstats w przeliczeniu na wartość dolara z 1980 r. uncja złota kosztowałaby dzisiaj ledwo ponad 300 USD. Jej cena, według obecnej wartości amerykańskiej waluty, musiałaby więc przekroczyć 6 tys. USD, aby przebić rekord z 1980 r.

Szansa w CFD

Na platformach foreksowych można inwestować w złoto dzięki tzw. kontraktom CFD. Nazwa ta oznacza kontrakt zmian kursowych (ang. contract for difference), czyli instrument pochodny pozwalający zarabiać na zmianach notowań walut, akcji, indeksów czy surowców. Transakcje CFD są z reguły transakcjami lewarowanymi, czyli pozwalają na nabycie lub sprzedaż określonej ilości danego surowca bez konieczności posiadania środków pokrywających całą wartość kontraktu. Do zawarcia transakcji tego typu wystarcza jedynie zabezpieczenie, czyli depozyt stanowiący kilka procent wartości kontraktu. Kontrakty CFD są wystandaryzowane, czyli za każdym razem wielkość zakupu lub sprzedaży danego surowca jest określona przez szczegółową specyfikację. Oznacza to, że inwestor obraca standardowo określonymi w rozliczeniach partiami surowca wynoszącymi np. 50 ton pszenicy (podobnymi do tzw. lotów, czyli podstawowych jednostek w kontraktach walutowych). Niektóre platformy foreksowe oferują jednak inwestorom możliwość obracania mniejszymi jednostkami niż w kontraktach terminowych. Przedmiotem transakcji może być np. 5 uncji złota czy 25 baryłek ropy naftowej. Transakcje tego typu dają możliwość zastosowania bardzo dużej dźwigni finansowej. Inwestor może więc obracać kontraktami o wartości nawet kilkadziesiąt razy większej niż środki, którymi dysponuje na rachunku. – To najłatwiejszy sposób na inwestowanie w złoto. Kontrakty CFD dają dostęp do kruszcu zarówno na rynku spot, jak i w kontraktach terminowych. To najprostszy sposób wejścia na rynek. Wiąże się to również z łatwym finansowaniem. U nas depozyt wynosi 2,5 proc. wartości transakcji. Czyli umożliwia 40-krotną dźwignię finansową. Oznacza to, że w przypadku transakcji na uncję złota wymagany depozyt to jedynie jakieś 44 USD – wskazuje Leściorz.

CFD są nie tylko dostępniejsze cenowo dla inwestorów od zwykłych kontraktów terminowych na surowce. Są również zazwyczaj od nich „wygodniejsze". Kontrakty CFD kupuje i sprzedaje się, korzystając z tych samych platform foreksowych, na których obraca się kontraktami na waluty, akcje oraz indeksy. Inwestor ma więc kilka rynków w zasięgu jednego kliknięcia.

Jak to działa w praktyce? Przykładowo, jeśli kupiliśmy CFD na uncję złota, gdy kosztowała ona 1600 USD, i złożyliśmy depozyt wynoszący 5 proc. wartości transakcji (dźwignia 1:20), to do zajęcia pozycji potrzebowaliśmy zaledwie 80 USD. Jeśli kruszec podrożał o 80 USD, do 1680 USD za uncję, i przy tej cenie zamknęliśmy pozycję, nasz zysk wyniósł 80 USD – czyli 100 proc. sumy wyłożonej przez nas na zajęcie pozycji (w rzeczywistości trzeba odpisać od tego prowizje i opłaty). Jednakże spadek cen złota o 2,5 proc. w tym przykładzie doprowadziłby do poniesienia przez nas 50 proc. straty. – W transakcjach CFD można stracić depozyt, a nawet wyjść na minus. Większość domów maklerskich przewiduje jednak automatyczne zamknięcie transakcji, jeżeli strata sięga określonej wartości depozytu – od 30 do 80 proc., a nawet 100 proc. – wyjaśnia Leściorz.

Część ekspertów wskazuje jednak, że lepiej inwestować w złoto w długim terminie. – Na złoto należy patrzeć przede wszystkim długoterminowo. Nie należy ono do aktywów nadających się do spekulacji. Jego ceny reagują bardziej „leniwie" niż ceny innych aktywów – wskazuje Ustach.

Surowce i paliwa
Orlen chce Nowej Chemii zamiast Olefin III
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc