W pierwszych tygodniach notowań kurs oscylował w okolicy 57 zł i była to najniższa jak dotąd wycena tych walorów. Od początku nie brakowało bowiem inwestorów zainteresowanych kupnem akcji. W?rezultacie kurs przeszedł w trend wzrostowy, który trwa do dziś.

Pierwsze dwa lata upłynęły pod znakiem silnych zwyżek. Akcje drożały, idąc w ślad za całym rynkiem, który podnosił się po kryzysie związanym z krachem na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych. Hossa wyhamowała dopiero pod koniec marca ubiegłego roku po osiągnięciu lokalnego szczytu 127,4 zł. Dalsze zwyżki powstrzymywały narastające obawy o kryzys zadłużeniowy państw strefy euro. Ich wakacyjna kulminacja spowodowała silną korektę kursu Bogdanki. Cena spadła do lokalnego dołka 92 zł, co oznaczało zniesienie 50 proc. poprzednich zwyżek. W teorii Fibonacciego poziom ten stanowi istotne wsparcie. Inwestorzy wykorzystali tę barierę jako dobry moment do powrotu na rynek i rozpoczęli odrabianie strat. Jeszcze do końca ubiegłego roku udało się podnieść cenę w okolicę 105 zł.

Prawdziwy popis byków nastąpił jednak dopiero w styczniu. W ciągu czterech tygodni kurs wzrósł o 19 proc. i znalazł się na poziomie 125 zł. Byki nie zaprzepaściły możliwości pobicia poprzedniego rekordu hossy i w połowie marca udało się osiągnąć 130,6 zł. Dzięki temu z perspektywy długoterminowej nadal możliwy jest scenariusz kontynuacji hossy.

W ujęciu krótkoterminowym sytuacja uległa jednak pogorszeniu. Po osiągnięciu nowego rekordu część inwestorów zdecydowała się na realizację zysków. W rezultacie ostatnie tygodnie przyniosły cofnięcie kursu. Poniedziałkowa, silna przecena sprowadziła cenę do 119,5 zł. Tym samym naruszony został poziom lokalnego dołka z początku marca – 124 zł. Jeśli byki pozwolą na dalszą wyprzedaż, następne techniczne wsparcie wyznacza listopadowe maksimum, czyli 115 zł. W razie powrotu byczych nastrojów, ewentualne przebicie marcowego szczytu 130,6 zł będzie sygnałem kontynuacji długoterminowych zwyżek.