Do jutra kandydaci na członków zarządu KGHM – w tym prezesa – mogą składać aplikacje w ramach konkursu rozpisanego przez radę nadzorczą. Okazuje się, że swojego przedstawiciela w zarządzie nowej kadencji chcą mieć również pracownicy miedziowego giganta.
Wiceprezes do ustalenia
– Złożyliśmy do rady nadzorczej wniosek o niezwłoczne rozpisanie wyborów na członka zarządu z ramienia załogi. Nowa kadencja to dobra okazja, by pracownicy skorzystali z przysługującego im prawa – komentuje Ryszard Zbrzyzny, szef Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego i poseł SLD. – Jak pokazały ostatnie lata, w zarządzie niezbędny jest ktoś, kto będzie reprezentował interesy pracowników i regionu. Mam nadzieję, że się dogadamy z innymi związkami, także jeśli chodzi o kandydata do zarządu – dodaje.
ZZPPM zrzesza około 5 tys. z 18,5 tys. zatrudnionych w KGHM. Do tej pory tylko raz – w 2005 roku – udało się pracownikom powołać przedstawiciela do zarządu. Był to odwołany wcześniej z funkcji prezesa Wiktor Błądek. Ostatnie wybory zostały rozpisane w 2007 roku, ale frekwencja wyniosła poniżej wymaganych 50 proc. Powodem był sprzeciw największego związku – „Solidarności" – liczącego około 5,5 tys. osób. W opinii „S" obecność przedstawicieli załogi w radzie nadzorczej była wystarczająca, natomiast funkcja wiceprezesa to wyłącznie budowanie kariery na plecach pracowników.
– Nasze stanowisko się nie zmieniło, jednak jeśli zajdzie taka potrzeba, może zostać przedyskutowane.?Zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń z reprezentacją załogi w radzie nadzorczej – deklaruje Józef Czyczerski, przewodniczący „S".
Spór o skład rady
Pomysł powołania członka zarządu przez załogę to pokłosie wydarzeń zapoczątkowanych rok temu: w maju pracownicy wybrali do rady nadzorczej trzech przedstawicieli – tradycyjnie byli to liderzy związkowi. Jednak po burzliwej demonstracji związków pod biurem zarządu ówczesny minister Aleksander Grad uznał, że ich przywódcy nie są godni zasiadania w radzie. Na czerwcowym walnym zgromadzeniu zagłosował przeciw ich powołaniu. Nie podzielał zdania związkowców – powołujących się na ustawę o komercjalizacji przedsiębiorstw – że wynik wyborów jest wiążący dla akcjonariuszy.