Na czwartkowym walnym zgromadzeniu Lotosu, które tak naprawdę sprowadzało się do wyrażania zgody na kontynuację fuzji z Orlenem, obecni byli inwestorzy, którzy dysponowali łącznie ponad 148,4 mln walorów (stanowią ponad 80 proc. kapitału spółki). Już samo to wskazywało, że kwestia wyrażania zgody na restrukturyzację grupy i zbycie części kluczowych aktywów jest dla akcjonariuszy bardzo ważna.
Bez alternatywy
Wcześniej, bo w środę po sesji, atmosferę podgrzało Nationale-Nederlanden OFE, które wniosło o zmianę treści projektów uchwał proponowanych przez zarząd Lotosu. Propozycja funduszu polegała na wykreśleniu z dotychczasowej ich treści słów „albo nabycia przez PKN Orlen pośrednio lub bezpośrednio co najmniej 53,19 proc. akcji w Grupie Lotos".
Miało to na celu jednoznaczne określenie, że w proponowanych uchwałach chodzi o warunkową zgodę na fuzję Orlenu z Lotosem, a nie alternatywnie zakup udziałów jedynie od głównego akcjonariusza. Fundusz chciał mieć pewność, że wykonanie umów sprzedaży nastąpi wyłącznie w sytuacji wyrażenia przez udziałowców Lotosu stosownych zgód na koncentrację na kolejnym NWZ.
Działania funduszu spowodowały, że Skarb Państwa oraz podmioty popierające fuzję mogły nie uzyskać wymaganej większości na NWZ. Zapewne z tego powodu przed rozpoczęciem kluczowych głosowań przedstawiciel Skarbu Państwa poinformował, że popiera wniosek Nationale-Nederlanden OFE. Stosowne oświadczenie przeczytał też przedstawiciel Lotosu. To spowodowało, że głosowano nad uchwałami w wersji zaproponowanej przez fundusz.