Finalne zmiany indeksów kryją w sobie odbudowanie się rynku po porannym spadku wymuszonym przez giełdy bazowe, które reagowały na weekendowe zapowiedzi prezydenta USA o wprowadzeniu ceł na import z Unii Europejskiej w stawce 30 procent. Z perspektywy końca sesji widać jednak, iż GPW stosunkowo szybko odbudowała się z porannej przeceny i jeszcze w pierwszej godzinie WIG20 domknął lukę z otwarcia i zameldował się na poziomie zamknięcia sesji piątkowej. Kolejne godziny przyniosły stabilizację, gdy ostatnia pchnęła indeks w rejon 2880 pkt., co pozwoliło na zamknięcie rozdania na dziennym maksimum.
Finalnie rynek wykazał się relatywną siłą wobec otoczenia, które oglądane przez pryzmat niemieckiego DAX-a skończyło dzień przeceną, gdy Wall Street stać było – przynajmniej w czasie zamykania sesji przez Warszawę – na ledwie stabilizację po piątkowym spadku. Problemem dzisiejszej zwyżki była wielkość obrotu.
Aktywność rynku w WIG20 była dziś niższa od sesji piątkowej, w trakcie której obrót w indeksie był blisko 45 procent mniejszy od ugranego na sesji czwartkowej. Inaczej mówiąc, odbicie po rozdaniu czwartkowym, które ciągle jawi się jako dzień lokalnego przesilenia i silnej kontry podaży, jest grane bez potwierdzenia w obrocie. Zarysowany układ sił musi być czytany jako wskazanie, iż w odbicie nie są zaangażowane duże kapitały. W praktyce, układ sił na rynku jest ostrzeżeniem przed łatwością załamania zwyżki. W trakcie sesji wtorkowej od rynku warszawskiego należy jednak oczekiwać większej wrażliwości na zachowanie giełd bazowych, które będą reagowały na odczyty CPI i CPI-Core w USA. Dane będą czytanie z pytaniami o wpływ wojny celnej na dynamikę inflacji oraz przestrzeń do obniżek ceny kredytu przez Fed, więc odpowiedzi otoczenia będą trudne do zignorowania przez Warszawę.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ