Co ciekawe, waluty reagują bardzo spokojnie na kolejne dane podawane przez administrację USA. Jest to w opozycji do tego, co widzieliśmy wiosną. Czyżby wszystko było już wiadomo? Przykład Kanady zdaje się to potwierdzać. Aby zobaczyć ruch, będący reakcją na 35-proc. cła, trzeba zejść aż do interwału godzinowego na wykresie USD/CAD. Dzienna świeca nie wyróżnia się szczególnie i prawdopodobnie jest elementem korekty w procesie aprecjacji waluty Kanady. Choć lepszym określeniem będzie tutaj deprecjacja dolara, gdyż do większości walut dolar amerykański był i jest wyprzedawany w tym roku. Idealnym tego przykładem jest nasz złoty. W styczniu trzeba było zapłacić co najmniej 4 zł za dolara. Dziś jest to o 40 gr mniej. Zaryzykuję stwierdzenie, że ta tendencja może się utrzymać, choć zapewne będzie przerywana korektami.

Jest za wcześnie, aby oceniać założenia polityki MAGA. Jednym z jej punktów było utrzymanie dominacji dolara jako waluty rezerwowej. Ciekawe, co obecnie myślą politycy kanadyjscy, po wystosowaniu stosownego „zaproszenia” dla Kanady. A co z Danią po otwartych groźbach USA? Wkrótce się dowiemy, jaki obierze kurs, w końcu przejęła prezydencję w Radzie UE. Jedno jest pewne. Dużo się dzieje w obszarach handlu, bezpieczeństwa i stabilności międzynarodowej. Wpłynie to na dolara w średnim i długim okresie. Jak? Zbyt wiele jest zmiennych i pytań bez odpowiedzi. Mnie ciekawi, jak wysokie muszą być cła nałożone na Chiny, Wietnam itp., aby rachunek ekonomiczny zmusił prezesów korporacji do powrotu do USA.