Pytania do... Sebastiana Zadory, dyrektora Wydziału Sprzedaży Instrumentów Finansowych w DM BOŚ

Aktualizacja: 08.02.2017 13:20 Publikacja: 02.08.2013 16:00

Pytania do... Sebastiana Zadory, dyrektora Wydziału Sprzedaży Instrumentów Finansowych w DM BOŚ

Foto: PARKIET

Mówi się, że na foreksie wygrywają tylko najlepsi. Czy to znaczy, że bez wiedzy lepiej w ogóle nie wchodzić na rynek walutowy?

Rynek walutowy, potocznie forex, to jedno z najbardziej wymagających miejsc, w których inwestorzy indywidualni mogą dziś pomnażać kapitał. O tym, że aby zarobić na tym rynku pieniądze, trzeba najpierw sporo zainwestować we własną wiedzę i nabrać doświadczenia, świadczą choćby statystyki,  systematycznie obliczane  w DM BOŚ. Zgodnie z nimi w 2012 r. 23 proc. aktywnych w tym czasie klientów platformy BossaFX zarobiło na swoich rachunkach pieniądze. Reszta, czyli 77 proc., zakończyła rok na minusie. O tym, dlaczego tak się stało, możemy tylko spekulować, ale bardziej szczegółowe statystyki, które obliczamy już osobno dla grupy klientów zarabiających oraz tracących pieniądze, pozwalają na ten temat zbudować kilka tez.

Jakie to tezy?

Jednym z największych wyzwań w handlu walutami jest uświadomienie sobie znaczenia dźwigni finansowej w kształtowaniu ostatecznego wyniku inwestycji oraz wypracowanie odpowiedniej polityki zarządzania nią. Dźwignia, czyli mechanizm pozwalający budować na rynku ekspozycję znacznie przekraczającą kapitały inwestora w celu zwielokrotniania osiąganych zysków, jest na foreksie powszechnie dostępna. Nasze statystyki jednoznacznie pokazują, że w grupie klientów tracących pieniądze, poziom jej wykorzystania jest znacznie wyższy, niż w grupie klientów skutecznych. Widać to na przykład, gdy porównamy odchylenia standardowe stóp zwrotu osiąganych w poszczególnych transakcjach w obu grupach – wśród skutecznych traderów wartość tego parametru nie przekracza około 10 proc., podczas gdy w drugiej grupie jest co najmniej o połowę wyższa. Podobne wnioski w zakresie stosowania dźwigni finansowej można zresztą wyciągnąć, analizując inne wskaźniki służące do pomiaru ryzyka ponoszonej inwestycji, takich jak maksymalne obsunięcia kapitału.

Jak zatem zarządzać dźwignią, aby była naszym sprzymierzeńcem, a nie przeciwnikiem?

Należy tu wspomnieć o dwóch kwestiach – technicznej oraz psychologicznej. Technicznie sprawa jest względnie prosta – można bowiem zastosować np. metodę ryzyka procentowego, w której przy każdej transakcji ustawiamy zlecenie zabezpieczające stop loss w takiej odległości, aby jego realizacja nie spowodowała straty na rachunku większej niż 2–3 proc. kapitału. Jednak psychologicznie problem jest dużo trudniejszy – musimy bowiem w jakiś sposób zwalczyć naturalną pokusę handlu dużymi pozycjami wynikającą ze zwykłej chciwości i dość częstych, ale zazwyczaj błędnych wyobrażeń inwestorów o tym, że na foreksie można zwielokrotniać swój depozyt regularnie w każdym miesiącu. Prawdopodobnie najskuteczniejszą, choć kosztowną, metodą opanowania takich emocji jest po prostu poniesienie znacznej straty. Wydaje mi się, że tylko nieliczna grupa inwestorów jest w stanie zrobić to samo, śledząc choćby nasze statystyki, czyli ucząc się na cudzych błędach. Pewnym rozwiązaniem problemu może być także wejście na rynek z większym kapitałem niż minimalnie wymagany (obecnie 1000 PLN) – np. z 10.000 PLN lub więcej. W takim wypadku z jednej strony zyskujemy dużo większą elastyczność w zakresie zarządzania skalą dźwigni, z drugiej zaś możemy cieszyć się istotnymi kwotowo zyskami, mimo że stanowią one rozsądne wartości procentowe do kapitału.

O jakich więc zyskach możemy mówić na rynku walutowym?

Mamy klientów, którzy wielokrotnie pomnażają swoje depozyty w ciągu roku. Trzeba jednak podkreślić, że są to ludzie nie tylko z wiedzą i doświadczeniem rynkowym, ale przede wszystkim z ogromnym talentem. Nie możemy zakładać, przychodząc na ten rynek, że nam pójdzie tak samo dobrze, podobnie jak chyba nikt z nas nie spodziewa się pobiec 100-metrowy sprint poniżej 10 sekund. Moim  zdaniem rozsądna roczna stopa zwrotu, którą można regularnie osiągać, szlifując traderski warsztat, to 50–70 proc. rocznie. I to jest bardzo dobry wynik.

Rynek walutowy, surowcowy i giełdowy w jednym koszyku

Rynek forex w Polsce z roku na rok cieszy się coraz większą popularnością wśród inwestorów. Przybywa także platform foreksowych, które nie są już tylko domeną wyspecjalizowanych firm. Również tradycyjne domy maklerskie oferują dostęp do tego rynku. Co zrobić, aby rozpocząć przygodę z foreksem? Wystarczy otworzyć rachunek w jednej z tego typu firm, przelać pieniądze na odpowiednie konto i możemy rozpoczynać handel. W przypadku zawierania transakcji w większości przypadków jedynym kosztem jest spread, czyli różnica między ofertą kupna i sprzedaży. Do dyspozycji dostajemy szeroką paletę instrumentów, zaczynając od par walutowych, poprzez surowce aż po kontrakty CFD na indeksy i akcje spółek z całego świata. Forex to bowiem nieograniczone możliwości, rynek, który żyje 24 godziny na dobę.

Portfel inwestycyjny
Św. Mikołaj na pewno przyjdzie, tylko do kogo? Na co stawiać w grudniu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Portfel inwestycyjny
Portfel foreksowy: Listopad przyniesie odwrócenie Trump trade?
Portfel inwestycyjny
Wyższa zmienność pozostanie z inwestorami na dłużej
Portfel inwestycyjny
Portfel forex na wrzesień. Eksperci pewni podwyższonej zmienności i…
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Portfel inwestycyjny
Portfel inwestycyjny: Rynkowa zawierucha mocno komplikuje sierpniowe typy
Portfel inwestycyjny
W lipcu ryzykowne aktywa znów wracają do łask ekspertów