Mówi się, że na foreksie wygrywają tylko najlepsi. Czy to znaczy, że bez wiedzy lepiej w ogóle nie wchodzić na rynek walutowy?
Rynek walutowy, potocznie forex, to jedno z najbardziej wymagających miejsc, w których inwestorzy indywidualni mogą dziś pomnażać kapitał. O tym, że aby zarobić na tym rynku pieniądze, trzeba najpierw sporo zainwestować we własną wiedzę i nabrać doświadczenia, świadczą choćby statystyki, systematycznie obliczane w DM BOŚ. Zgodnie z nimi w 2012 r. 23 proc. aktywnych w tym czasie klientów platformy BossaFX zarobiło na swoich rachunkach pieniądze. Reszta, czyli 77 proc., zakończyła rok na minusie. O tym, dlaczego tak się stało, możemy tylko spekulować, ale bardziej szczegółowe statystyki, które obliczamy już osobno dla grupy klientów zarabiających oraz tracących pieniądze, pozwalają na ten temat zbudować kilka tez.
Jakie to tezy?
Jednym z największych wyzwań w handlu walutami jest uświadomienie sobie znaczenia dźwigni finansowej w kształtowaniu ostatecznego wyniku inwestycji oraz wypracowanie odpowiedniej polityki zarządzania nią. Dźwignia, czyli mechanizm pozwalający budować na rynku ekspozycję znacznie przekraczającą kapitały inwestora w celu zwielokrotniania osiąganych zysków, jest na foreksie powszechnie dostępna. Nasze statystyki jednoznacznie pokazują, że w grupie klientów tracących pieniądze, poziom jej wykorzystania jest znacznie wyższy, niż w grupie klientów skutecznych. Widać to na przykład, gdy porównamy odchylenia standardowe stóp zwrotu osiąganych w poszczególnych transakcjach w obu grupach – wśród skutecznych traderów wartość tego parametru nie przekracza około 10 proc., podczas gdy w drugiej grupie jest co najmniej o połowę wyższa. Podobne wnioski w zakresie stosowania dźwigni finansowej można zresztą wyciągnąć, analizując inne wskaźniki służące do pomiaru ryzyka ponoszonej inwestycji, takich jak maksymalne obsunięcia kapitału.
Jak zatem zarządzać dźwignią, aby była naszym sprzymierzeńcem, a nie przeciwnikiem?