Do środowej sesji inwestorzy na GPW przystępowali z dużym ciężarem „u nogi”. I bynajmniej nie chodzi o jakieś wydarzenie, które wstrząsnęłoby rynkami. Wręcz przeciwnie: w Stanach Zjednoczonych indeksy biją kolejne rekordy, mocne wzrosty rozlały się na rynki azjatyckie, a i Europa w środę po raz kolejny się zazieleniła. W przypadku GPW było jednak inaczej. Nasz WIG20 przez cały dzień był pod kreską.
Ci, którzy chcą wieszać psy na naszym rynku, muszą jednak wziąć pod uwagę jeden drobny, ale jakże istotny szczegół. W środę akcje Orlenu były po raz pierwszy notowane bez dywidendy. Tylko z tego tytułu wartość WIG20 była „zaniżona” o około 0,8 proc. I gdyby pominąć ten element, to rano WIG20 byłby nawet na plusie, bo tracił około 0,6 proc. Niestety, w kolejnych godzinach handlu nie widać było za bardzo chętnych do kupowania akcji na GPW. W pewnym momencie sesji nasz flagowy indeks był ponad 1 proc. i nawet biorąc pod uwagę „skażenie” go dywidendą Orlenu, byliśmy w ogonie europejskiej stawki. W końcówce sesji sytuacja nieco się jednak poprawiła. WIG20 ostatecznie stracił na wartości 0,6 proc.
Orlen ciężarem dla WIG20
Kolor czerwony nie ominął w środę także średnich i małych spółek z GPW. mWIG40 spadł o 0,5 proc., zaś sWIG80 zniżkował o 0,2 proc. Do ostatniej chwili o wzrosty walczył jedynie indeks szerokiego rynku WIG. Ten ostatecznie zyskał 0,1 proc.
Środowa słabość naszego rynku może oczywiście zastanawiać, ale na ten moment trzeba ją traktować jako wypadek przy pracy. W otoczeniu nie wydarzyłoby się bowiem nic, co na ten moment uzasadniałoby odpływ kapitału z GPW. Jeśli już, to bardziej można mówić o realizacji części zysków, które w tym roku są zresztą bardzo pokaźne. Nasz rynek ma za sobą osiem miesięcy nieprzerwanych wzrostów, a indeksy od początku roku są około 30 proc. na plusie. Po takiej szybkiej wspinaczce odpoczynek jest przecież jak najbardziej wskazany.