Inflacja bazowa, liczona po wyłączeniu cen żywności i energii, wyniosła w październiku 3,00 proc. rok do roku. – Choć rynek oczekiwał nieco niższego wyniku na poziomie 2,90 proc., warto podkreślić, że jeszcze we wrześniu wskaźnik ten sięgał 3,20 proc. To jednocześnie najniższy odczyt inflacji bazowej od 2019 roku, co wyraźnie pokazuje, że gospodarka stopniowo i trwale wychodzi z pocovidowych zaburzeń – podkreśla Jan Karczewski, dyrektor ds. klientów strategicznych, Michael/Ström Dom Maklerski.
Jak tłumaczy, inflację napędzają dwa silniki: ceny towarów i ceny usług. – Jednym z powodów utrzymującej się presji kosztów jest nadal wysokie tempo wzrostu wynagrodzeń, które we wrześniu wyniosło 7,50 proc. rok do roku – zauważa ekspert.
Informacje nt. inflacji CPI potwierdziły inflację mieszczącą się w zakresie celu RPP i na razie niewiele wskazuje, by miała szybko oddalić się od tych poziomów. Mocny złoty tłumi koszty importu, a tańsze surowce wspierają dezinflację. Jednocześnie dynamika usług i płac powoli słabnie, co zmniejsza presję wewnętrzną – zauważył natomiast Andrzej Gwiżdż, analityk platformy inwestycyjnej Portu. Jak podkreśla, listopadowa projekcja NBP pokazała niższą ścieżkę inflacji i wyższy wzrost PKB, co wzmacnia argumenty za łagodniejszą polityką pieniężną. – W naszej ocenie grudzień może być pauzą w cyklu, a bardziej prawdopodobna kontynuacja obniżek to początek 2026 roku. Jeśli nie pojawią się nowe szoki podażowe, inflacja powinna pozostać poniżej 3 proc. w kolejnych kwartałach, a stopy procentowe mogą kierować się w stronę poniżej 4 proc. w pierwszym kwartale 2026 r. – stwierdził analityk.
Drożej w sklepach
Malejąca inflacja i rosnące wynagrodzenia mogłyby bardziej zachęcać do oszczędzania, gdyby nie to, że na dynamikę oszczędności wciąż mają wpływ ceny w sklepach – ich wzrost jest ciągle większy niż poziom inflacji. Dlaczego? Dr Agnieszka Gawlik z Uniwersytetu WSB Merito tłumaczy, że handel detaliczny często reaguje z opóźnieniem na zmiany w otoczeniu gospodarczym. Nawet w warunkach spadającej inflacji sklepy mogą utrzymywać podwyższone ceny, starając się zrekompensować wcześniejsze wzrosty kosztów zakupu, energii, transportu czy wynagrodzeń.