O mały włos Marek Pawlik zostałby pracownikiem naukowym na wydziale mechanicznym Politechniki Krakowskiej. Na drodze kariery akademickiej stanął jednak rodzący się na początku lat 90. polski kapitalizm.
[srodtytul]Z handlowca budowlaniec[/srodtytul]
Pawlik, dziś szef budowlanej grupy kapitałowej o obrotach zbliżających się do 0,5 mld zł, zaczynał od handlu mydłem i powidłem. W 1991 r. razem z Exbudem założył firmę Exbud-20, która kupowała słodycze, ubrania, sprzęt biurowy czy meble z Ameryki Płd., Azji i Polski, by wysłać je na rynek rosyjski. – Był rok, że byliśmy największym eksporterem słodyczy Wawelu do Rosji. Wysyłaliśmy tam kilkadziesiąt procent ich produkcji – wspomina Pawlik. Do handlu z Rosjanami nie zniechęcała go nawet specyficzna kultura biznesowa, o której do dziś krążą legendy wśród polskich przedsiębiorców. – Byłem przypadkowym świadkiem kilku zdarzeń mrożących krew w żyłach, ale ryzyko było wtedy normalną częścią działalności – mówi Pawlik.
Interesy za wschodnią granicą skończyły się wraz z wprowadzeniem przez władze Rosji polityki protekcjonizmu. Zarządzana przez Pawlika firma, która w tym czasie zmieniła nazwę na Exbud-Tarnów, była już na to przygotowana. Dzięki powiązaniom z Exbudem – wtedy gigantem rynku budowlanego – od 1994 r. zaczęła wykonywać prace budowlane jako inwestor zastępczy i podwykonawca. Rok później działalność handlowa została zupełnie wygaszona.
[srodtytul]Sto procent władzy[/srodtytul]