Janusz Guy ma znaleźć dla Sygnity bogatego inwestora

Akcjonariusze Sygnity oczekują od nowego prezesa, że dokończy ciągnącą się od lat restrukturyzację firmy i przygotuje ją do sprzedaży.

Aktualizacja: 11.02.2017 23:21 Publikacja: 12.02.2013 12:00

Janusz Guy ma znaleźć dla Sygnity bogatego inwestora

Foto: Archiwum

Janusz Guy pojawił się w Sygnity w bardzo ważnym dla spółki momencie. W lutym 2012 r. Asseco Poland ogłosiło wezwanie do sprzedaży 100 proc. akcji Sygnity. Płaciło po 21 zł za walor, czyli więcej niż na giełdzie. Mimo to akcjonariusze informatycznej firmy (ma mocno rozproszony akcjonariat, ale pierwsze skrzypce gra w niej grupa inwestorów indywidualnych, których wspierają inwestorzy finansowi) nie byli zachwyceni ofertą. Większość z nich kupowała akcje jeszcze kilka lat temu, gdy kurs Sygnity (wówczas ComputerLandu) był kilka razy wyższy.

Guy dołączył do rady nadzorczej Sygnity w marcu 2012 r. Nominacja była sporym zaskoczeniem, bo biznesmen, mimo bardzo bogatego życiorysu zawodowego, nie miał jednak żadnych doświadczeń w branży informatycznej. Od razu pojawiły się też głosy, że rada nadzorcza jest dla niego tylko przystankiem w drodze do objęcia fotela prezesa Sygnity. Do zamiany doszło jednak dopiero w lipcu, gdy przedłużane kilka razy wezwanie Asseco Poland nie doszło do skutku, bo OUKiK nie zdążył na czas zająć stanowiska w tej sprawie. Pretekstem do odwołania Norberta Biedrzyckiego, poprzedniego prezesa Sygnity (obecnie kieruje ABC Datą), było to, że niewłaściwie komunikował się z rynkiem i inwestorami w trakcie wezwania, przez co dopuścił, że miało ono negatywny wpływ na bieżący biznes spółki.

Guy początkowo, aż do połowy września, kierował Sygnity jedynie jako delegowany na to stanowisko członek rady nadzorczej. Prawdopodobnie dlatego nie udzielał się medialnie. Byłoby to zresztą trudne, bo większość czasu spędził wówczas w Stanach Zjednoczonych. Pracował nad nową strategią dla Sygnity. Przedstawił ją jednak dopiero w grudniu.

Bogaty życiorys

Stany Zjednoczone to bardzo ważne miejsce dla Janusza Guya. Nigdy nie ukrywał zresztą swoich silnych związków z tym państwem, do którego trafił w drugiej połowie lat 80. jako absolwent Wydziału Architektury i Inżynierii na Uniwersytecie Moskiewskim w Rosji. Za oceanem uzupełnił wykształcenie, studiując m.in. na Uniwersytecie w Houston. Zdobył też tytuł MBA w zakresie Biznesu Międzynarodowego i Międzynarodowych Finansów na Uniwersytecie Stanowym Georgia w Atlancie. Wtedy zmienił też nazwisko, bo poprzednie – Gaj – było niewymawialne dla Amerykanów.

Karierę zawodową rozpoczął w firmie Eurotrade, z której w 1991 r. przeniósł się do Coca-Coli. Powoli wspinał się po kolejnych szczeblach w tym koncernie, aż został szefem na Polskę. Od 1996 r., przez kolejne trzy lata, kierował filią Benckisera na Europę Wschodnią. Pod koniec 2000 r. stanął na czele Polfy Kutno. Kontrolowana przez Enterprise Investors spółka pod skrzydłami Guya szybko zwiększała przychody i zyski. W drugiej połowie 2003 r. EI wycofało się z Polfy, sprzedając akcje instytucjom finansowym. Inwestor zainkasował za swój 69-proc. pakiet 300 mln zł. W ciągu siedmiu lat przeszło pięciokrotnie pomnożył majątek.

Guy pozostał u sterów Polfy, która dalej dynamicznie poprawiała wyniki. Nie uszło to oczywiście uwadze inwestorów branżowych. Dlatego w 2004 r. rynek mógł obserwować bezprzykładny pojedynek, jaki o polską spółkę stoczyli Recordati i Ivax. Ostatecznie z pojedynku zwycięsko wyszła druga z firm, która zapłaciła za każdą akcję Polfy po 340 zł, czyli 45 proc. więcej, niż zainkasowało EI.

Nie po drodze

Guy na kilka lat rozstał się z branżą farmaceutyczną. Zajmował się działalnością inwestycyjną. Do farmacji wrócił w 2009 r., gdy stanął na czele Biotonu. Wytrzymał na tym stanowisku niespełna rok, bo nie mógł dojść do porozumienia z radą nadzorczą i głównym właścicielem (Ryszard Krauze) co do kierunków, w których miała się rozwijać spółka. Pod jego rządami Bioton przeszedł jednak gruntowne porządki. Pozbył się m.in. większości nietrafionych inwestycji.

W Sygnity rola Guya jest inna. Firma z rozproszonym akcjonariatem i często zmieniającym się zarządem od lat dryfuje bez jasnej strategii i wizji rozwoju. To odbija się na jej wynikach. Guy ma za zadanie dokończyć restrukturyzację, poprawić rentowność spółki i jej wizerunek wśród inwestorów na tyle, żeby któryś z nich zdecydował się ją przejąć.

[email protected]

Opinie:

Konrad Księżopolski, analityk Espirito Santo

Żeby były zyski, muszą rosnąć przychody

Strategia forsowana przez obecny zarząd Sygnity zawiera dużo części wspólnych z tym, co proponowały poprzednie władze. Koncentracja na kilku wybranych segmentach klientów, wśród których spółka zdobyła już silne referencje, wydaje się słusznym kierunkiem. Kierowany przez Janusza Guya zarząd, po ustabilizowaniu bazy kosztowej, powinien obecnie się skupić na zwiększaniu sprzedaży. W przeciwnym razie firmie trudno będzie wypracować wyniki pozwalające zarządowi na zakup akcji w ramach programu motywacyjnego. Cel, jakim jest wypracowanie w tym roku obrotowym 15 mln zł zysku netto, z pominięciem zdarzeń jednorazowych, wydaje się jednak mało realny.

Piotr Janik, analityk KBC?Securities

Cieszy poprawa rentowności

Przyzwoite wyniki finansowe Sygnity za ostatni kwartał pokazały, że zmiany zainicjowane przez władze spółki, głównie jednak przez wcześniejszy zarząd, okazały się słuszne. Z pewnością akcjonariuszy powinna cieszyć poprawa marży brutto na sprzedaży, co jest m.in. efektem stopniowego wygaszania nierentownych kontraktów z przeszłości. Jeśli okaże się, że również wyniki kolejnych kwartałów będą?niezłe, sentyment do spółki może zacząć się poprawiać. Najważniejszym zadaniem dla władz Sygnity jest jednak zdobywanie nowych kontraktów. Sprawna budowa systemu e-podatki może być dobrą referencją przy zdobywaniu kolejnych zamówień w sektorze publicznym. Na rynku rusza wiele ciekawych przetargów, w tym w ZUS, w których Sygnity powinno szukać swojej szansy.

Wezwanie trzymało wycenę rynkową

Inwestorzy giełdowi z długoletnim stażem pewnie mają jeszcze w pamięci wycenę akcji Sygnity na poziomie ok. 100 zł. Tyle papiery były warte w 2007 r. Kolejne lata były jednak dla spółki znacznie gorsze. Przeciągająca się restrukturyzacja, całkowicie nieudana fuzja z Emaksem oraz problemy finansowe sprawiły, że w 2010 r. kurs spadł w okolice kilkunastu złotych. Z tego poziomu wydobyło go dopiero wezwanie, które na początku 2012 r. ogłosiło Asseco Poland. Rzeszowska spółka była gotowa zapłacić za walory Sygnity po 21 zł. Do zakończenia wezwania (w lipcu) notowania trzymały się blisko tego poziomu. Kolejne miesiące przyniosły jednak gwałtowny zjazd wyceny, który zbiegł się ze zmianami kadrowymi i odwołaniem prognoz finansowych.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie