„Problemy trzeba rozwiązywać, a nie wymyślać" – to motto życiowe prezesa Czerwonej Torebki Ireneusza Kazimierczyka. Ma 43 lata. Jest absolwentem Wydziału Zarządzania Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Jego hobby to windsurfing i ogród. Ale na razie wolnego czasu ma niewiele. – Czerwona Torebka jest bardzo dynamicznie rozwijającym się projektem. Jesteśmy tuż po IPO i czekają nas następne akwizycje. Dlatego też nie mam zbyt dużo czasu na hobby. Wolne chwile poświęcam raczej rodzinie – przyznaje.
Grupa Świtalskiego
Czerwona Torebka zadebiutowała na warszawskim parkiecie pod koniec 2012 r. Jej oferta pozostała trochę w cieniu IPO Alior Banku, które odbywało się niemal w tym samym czasie. Analitykom nie jest łatwo komentować plany Czerwonej Torebki, ponieważ firma ma specyficzny model biznesowy: działa na pograniczu branży deweloperskiej i handlowej. Wskazują jednak, że spółkę uwiarygodnia osoba największego akcjonariusza – Mariusza Świtalskiego. Ma bardzo duże doświadczenie w branży handlowej. Jest twórcą m.in. Biedronki i Żabki.
– Z Czerwoną Torebką związany jestem od początku tego projektu, a więc od 2007 roku. Dodam tylko, że jedna ze spółek z grupy Czerwonej Torebki nazywała się kiedyś Biedronka, a potem Żabka. Od 18 lat pracuję w projektach Mariusza Świtalskiego. Pamiętam pierwszą Biedronkę i pierwsze Żabki – wspomina Kazimierczyk. Dodaje, że Świtalskiego poznał właśnie w trakcie projektu „biedronkowego". Jak Świtalski ocenia swojego menedżera? Niestety, biznesmen znany jest z tego, że unika mediów jak ognia. Teraz też nie udało nam się zdobyć jego komentarza.
Wymieniając osiągnięcia Świtalskiego trzeba jednak wspomnieć o wątpliwościach (dotyczących m.in. kwestii podatkowych) wokół jednego z jego najstarszych biznesów – Elektromisu. Zdaniem Świtalskiego sprawa została rozdmuchana i wyolbrzymiona przez media. – Firmę Elektromis wspominam z sentymentem. Był to mój pierwszy pracodawca. Zostanie w mojej pamięci jako pionier w tworzeniu formatów handlowych w Polsce – mówi z kolei Kazimierczyk.
Handel ewoluuje
„Obyś żył w ciekawych czasach" – głosi znana chińska klątwa. Niewątpliwie właśnie w takich przyszło nam żyć – również w sferze ekonomicznej. Firmy, które nie potrafią tego dostrzec i dopasować się do nowych warunków, wypadają z rynku. To dotyczy również branży handlowej. Przykłady firm, które przegrały, są bardzo liczne. Z giełdowego podwórka można wskazać m.in. na upadające Bomi.