Szef Czerwonej Torebki – czyli prawa ręka Świtalskiego

Spółka kontrolowana przez twórcę Biedronki i Żabki ma bardzo ambitną strategię. Czy jej prezesowi uda się ją zrealizować?

Aktualizacja: 15.02.2017 02:42 Publikacja: 26.03.2013 12:00

Ireneusz Kazimierczyk, prezes Czerwonej Torebki

Ireneusz Kazimierczyk, prezes Czerwonej Torebki

Foto: Archiwum

„Problemy trzeba rozwiązywać, a nie wymyślać" – to motto życiowe prezesa Czerwonej Torebki Ireneusza Kazimierczyka. Ma 43 lata. Jest absolwentem Wydziału Zarządzania Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Jego hobby to windsurfing i ogród. Ale na razie wolnego czasu ma niewiele. – Czerwona Torebka jest bardzo dynamicznie rozwijającym się projektem. Jesteśmy tuż po IPO i czekają nas następne akwizycje. Dlatego też nie mam zbyt dużo czasu na hobby. Wolne chwile poświęcam raczej rodzinie – przyznaje.

Grupa Świtalskiego

Czerwona Torebka zadebiutowała na warszawskim parkiecie pod koniec 2012 r. Jej oferta pozostała trochę w cieniu IPO Alior Banku, które odbywało się niemal w tym samym czasie. Analitykom nie jest łatwo komentować plany Czerwonej Torebki, ponieważ firma ma specyficzny model biznesowy: działa na pograniczu branży deweloperskiej i handlowej. Wskazują jednak, że spółkę uwiarygodnia osoba największego akcjonariusza – Mariusza Świtalskiego. Ma bardzo duże doświadczenie w branży handlowej. Jest twórcą m.in. Biedronki i Żabki.

– Z Czerwoną Torebką związany jestem od początku tego projektu, a więc od 2007 roku. Dodam tylko, że jedna ze spółek z grupy Czerwonej Torebki nazywała się kiedyś Biedronka, a potem Żabka. Od 18 lat pracuję w projektach Mariusza Świtalskiego. Pamiętam pierwszą Biedronkę i pierwsze Żabki – wspomina Kazimierczyk. Dodaje, że Świtalskiego poznał właśnie w trakcie projektu „biedronkowego". Jak Świtalski ocenia swojego menedżera? Niestety, biznesmen znany jest z tego, że unika mediów jak ognia. Teraz też nie udało nam się zdobyć jego komentarza.

Wymieniając osiągnięcia Świtalskiego trzeba jednak wspomnieć o wątpliwościach (dotyczących m.in. kwestii podatkowych) wokół jednego z jego najstarszych biznesów – Elektromisu. Zdaniem Świtalskiego sprawa została rozdmuchana i wyolbrzymiona przez media. – Firmę Elektromis wspominam z sentymentem. Był to mój pierwszy pracodawca. Zostanie w mojej pamięci jako pionier w tworzeniu formatów handlowych w Polsce – mówi z kolei Kazimierczyk.

Handel ewoluuje

„Obyś żył w ciekawych czasach" – głosi znana chińska klątwa. Niewątpliwie właśnie w takich przyszło nam żyć – również w sferze ekonomicznej. Firmy, które nie potrafią tego dostrzec i dopasować się do nowych warunków, wypadają z rynku. To dotyczy również branży handlowej. Przykłady firm, które przegrały, są bardzo liczne. Z giełdowego podwórka można wskazać m.in. na upadające Bomi.

– Preferencje konsumentów cały czas się zmieniają. Sukces na rynku osiągnie ten, kto potrafi trafnie odczytać kierunek zmian. Naszym zdaniem po boomie, jaki przeżywały galerie handlowe, klienci w coraz większym stopniu stawiają teraz na wygodę, czyli możliwość zrobienia szybko zakupów w dogodnym dla siebie miejscu – mówi Kazimierczyk. Dodaje, że odpowiedzią jego spółki na zaobserwowane zmiany jest właśnie budowana sieć pasaży ze specjalistycznymi sklepami handlowymi i usługowymi.

Mimo obserwowanych w ostatnich latach przejęć i fuzji, polski handel detaliczny wciąż jest mocno rozdrobniony. – Na rynku działa około 340 tys. placówek, z czego niemal 90 proc. to sklepy małe. Naszym celem jest integracja tego handlu. W segmencie małych sklepów do 100 mkw. w najbliższych pięciu latach nastąpi najwięcej zmian. Chcemy aktywnie uczestniczyć w tym procesie integracji i zbudować silne grupy handlowe – mówi szef Czerwonej Torebki.

Plan trudny, ale realny

Kazimierczyk zadziwił rynek, kiedy kilka tygodni po debiucie spółki na GPW zapowiedział, że zamierza ona przejąć sklep internetowy Merlin. Sfinalizowania transakcji należy spodziewać się w najbliższych tygodniach. Czy ten zakup to dobry pomysł? – Przejęcie Merlina na ustalonych warunkach jest w mojej opinii atrakcyjne dla Czerwonej Torebki. Potencjalne efekty synergii Merlina z pasażami Czerwonej Torebki są duże, co może wyjść na dobre obu podmiotom – uważa Rafał Irzyński, analityk Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.

Tymczasem Kazimierczyk zapowiada, że przejęcie Merlina to dopiero początek. W planach jest jeszcze zakup kilkunastu innych firm handlowo-usługowych. Czerwona Torebka chce za nie płacić własnymi udziałami. To jednak może utrudniać dojście transakcji do skutku. – Problemem w innych przejęciach może być niechęć właścicieli do sprzedaży swoich podmiotów nie za gotówkę, tylko wyłącznie za wciąż mało płynne akcje Czerwonej Torebki – mówi Irzyński. Kwestia finansowania przejęć to jedno. Potem spółki trzeba jeszcze scalić. – Integracja kilkunastu firm handlowych pod jednym dachem na pewno będzie nie lada wyzwaniem organizacyjnym – uważa Tomasz Sokołowski, analityk Domu Maklerskiego BZ WBK.

Oprócz przejęć spółka zarządzana przez Kazimierczyka ma bardzo ambitny plan budowy dużej sieci pasaży. Do 2021 r. zamierza na ten cel wydać nawet 4,5 mld zł. Czy ją na to stać? – Spółka ma wciąż dużą zdolność kredytową, która będzie mogła być wykorzystana na zdobycie środków, a obecna emisja na kwotę 100 mln zł jest tego przykładem – wskazuje Irzyński.

[email protected]

Czerwona Torebka dała zarobić na debiucie

Czerwona Torebka zadebiutowała na giełdzie pod koniec minionego roku. Akcje w ofercie publicznej sprzedawała po 7 zł – znacznie taniej, niż pierwotnie planowała. Maksymalna cena emisyjna wynosiła bowiem 17,2 zł. Gdyby spółka sprzedała całą pulę papierów po takiej właśnie cenie, pozyskałaby ponad ćwierć miliarda złotych. Jednak zdecydowała się na zaoferowanie zaledwie 2,7 mln akcji, ze sprzedaży których pozyskała brutto ok. 19 mln zł. Ci, którzy nabyli akcje w IPO, nie mogą jednak narzekać. W dniu debiutu kurs PDA poszedł w górę aż o 66 proc., do ponad 11 zł. Od tego momentu utrzymuje się na stosunkowo stabilnym poziomie 11-12 zł. Zaprezentowana przed IPO strategia zakładała większą emisję, dlatego spółka musiała zweryfikować swoje plany i prognozy finansowe. Według tych najnowszych w 2013 r. grupa Czerwonej Torebki ma wypracować ponad 232 mln zł przychodów, 95,5 mln zł zysku operacyjnego oraz prawie 79 mln zł zysku brutto. Na GPW nie ma spółki dobrze pasującej do przeprowadzenia analizy porównawczej. Niektórzy analitycy próbują zestawiać Czerwoną Torebkę z firmą Rank Progress. – Według naszej opinii takie porównania są nietrafione. Czerwona Torebka jest na wczesnym etapie rozwoju swojej sieci, a wybudowane lokale handlowe przeznacza na wynajem w przeciwieństwie do Rank Progress, którego celem jest sprzedaż całych obiektów – czytamy w raporcie SII, poświęconym Czerwonej Torebce.

Pytania do Ireneusza Kazimierczyka, prezesa Czerwonej Torebki

Jakiej koniunktury spodziewa się pan w trakcie najbliższych kwartałów?

Z tego, co widać, to giełda wyprzedza realną gospodarkę o około pół roku. Należy się spodziewać ożywienia w gospodarce w drugiej połowie roku.

Analitycy mają problem z zaklasyfikowaniem waszej spółki do jednej kategorii. Jak należy patrzeć na Czerwoną Torebkę – jak na dewelopera czy raczej spółkę handlową?

Czerwona Torebka ma dwa silne filary działalności: deweloperską, polegającą na budowaniu obiektów pod sieć pasaży, oraz handlową, której zadaniem jest tworzenie sieci sklepów handlowo-usługowych w pasażach. Nie ma wielu firm, które mogą pochwalić się taką jak w naszym przypadku liczbą otwieranych w skali roku nowych obiektów. Specjalizujemy się również w tworzeniu sieci handlowych. Dlatego koncentrujemy się zarówno na ekspansji deweloperskiej, czyli fizycznym tworzeniu miejsc handlowych, jak i na handlu. Obie działalności tworzą olbrzymią wartość całej grupy.

Czerwona Torebka planuje sporo przejęć. Czy do któregoś – oprócz Merlina – może dojść jeszcze w tym roku?

Pracujemy nad finalizacją akwizycji Merlina. Jesteśmy mocno zaawansowani w negocjacjach z innymi firmami. Być może uda się dokonać przejęcia jeszcze w drugim lub trzecim kwartale.

Na rynku mówi się, że Merlin ma kiepskie wyniki finansowe. Czy nie boi się pan, że to przejęcie negatywnie wpłynie na wyniki grupy?

Każde przejęcie rozpatrujemy w horyzoncie długoterminowym, przynajmniej trzyletnim. Tylko w takim czasie możemy mówić o zbudowaniu realnej wartości danej sieci. Oczywiście, patrząc przez pryzmat dzisiejszych wyników finansowych, nie można wyciągnąć właściwych wniosków. Rozbudowa tej firmy o sieć punktów obsługi klientów w perspektywie trzech lat oraz stworzenie większej oferty produktowej zbuduje wielką wartość dla inwestorów i wykreuje kolejnego lidera w naszej grupie, działającego w branży e-commerce.

Czy nie planujecie kolejnej emisji akcji, aby zwiększyć płynność akcji na GPW, a przy okazji pozyskać pieniądze na przejęcia?

Jesteśmy raczej zwolennikami płacenia własnymi akcjami za przejmowane podmioty. Będzie to prowadziło do systematycznego zwiększania płynności akcji, która rzeczywiście obecnie jest niewielka.

Czy gra pan na giełdzie?

Nie, nie gram. Mam akcje Czerwonej Torebki i jedynie co będę robił, to je dokupywał.

Czy największy akcjonariusz ingeruje w działalność operacyjną Czerwonej Torebki, czy ma pan wolną rękę?

Mariusz Świtalski jest doświadczonym biznesmenem. Zawsze można liczyć na jego wsparcie, jakiego udziela jako przewodniczący rady nadzorczej.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie