Wprawdzie w ostatnich dniach warszawskie indeksy świeciły na czerwono, ale trwająca od paru lat hossa i tak przyniosła wzrost notowań niektórych spółek nawet o kilkaset procent. Nic dziwnego, że akcjonariusze, których „wirtualne" majątki mocno urosły, decydują się na spieniężenie udziałów. Najświeższym przykładem jest Dariusz Miłek, który sprzedał część akcji CCC, inkasując ponad 0,5 mld zł (ostatnie trzy lata przyniosły 220 proc. zwyżki kursu obuwniczej spółki). Kilka miesięcy temu na podobny krok zdecydowali się inni akcjonariusze wzrostowych spółek: Marek Dziubiński, prezes i współzałożyciel Medicalgorithmics, oraz Jacek Rutkowski, prezes i główny akcjonariusz Amiki. Z dobrej koniunktury korzystali też inwestorzy finansowi, głównie private equity – Abris sprzedał wszystkie akcje w PCM, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju zaś sprzedawał walory m.in. PKP Cargo i Cyfrowego Polsatu.
Pakiety na sprzedaż
Ankietowani przez nas analitycy i zarządzający twierdzą, że na sprzedaż części akcji mogą zdecydować się akcjonariusze Kruka. Windykacyjna spółka przez trzy lata urosła o prawie 240 proc. – Patrząc na historię Kruka na giełdzie, zdarzało się, że prezes Piotr Krupa (ma 12 proc. akcji wartych 312 mln zł – red.) decydował się na sprzedaż akcji. Ale wartość dotychczasowych transakcji była marginalna zarówno z punktu widzenia całego akcjonariatu, jak i posiadanego przez niego udziału w spółce. Decyzje prezesa co do własnych akcji pozostają wyłącznie w jego gestii i nie można wykluczyć, że w przyszłości, podobnie jak wcześniej, zdarzy się sprzedaż części posiadanych walorów – mówi Michał Zasępa, członek zarządu Kruka. Podkreśla, że Piotr Krupa jest współzałożycielem i największym akcjonariuszem firmy i widzi w niej olbrzymi potencjał do dalszego rozwoju. – Dopiero teraz osiągamy skalę, która pozwala obierać jeszcze wyższe cele, np. bycie jedną z trzech największych firm z windykacyjnych w Europie. Kruk wciąż jest notowany z dyskontem w stosunku do zachodnioeuropejskich spółek, jak szwedzkie firmy Intrum czy Hoist. Mamy najniższe wskaźniki zadłużenia przy najwyższych wskaźnikach rentowności w swojej grupie porównawczej. Trudno zatem uznać, że aktualna wycena jest właściwa – dodaje Zasępa.
Eksperci typują też, że sprzedać część swojego pakietu mógłby Grzegorz Baszczyński, prezes Rainbow Tours (ma 15,8 proc. akcji wartych 53 mln zł). Kurs akcji turystycznej spółki przez trzy lata wzrósł aż o prawie 900 proc. Jednak Baszczyński zaprzecza jakoby przymierzał się do zmniejszenia zaangażowania i jego zdaniem obecna wycena spółki nie jest satysfakcjonująca. – Sprzedać akcje Rainbow Tours może być trudno. To jest biznes w dużym stopniu oparty na kontaktach i czynnikach ludzkich, a po ostatnich dużych zwyżkach kursu inwestorzy branżowi raczej nie zaoferowaliby tak atrakcyjnej wyceny jak teraz – mówi jeden z zarządzających portfelem. Wspomina, że zmniejszyć zaangażowanie mógłby również Sebatian Buczek, prezes i główny akcjonariusz Quercusa, którego akcje podrożały przez trzy lata o 240 proc. (ma pakiet 29 proc. akcji wartych 145 mln zł).
Absolutnym rekordzistą, jeśli chodzi o stopę zwrotu z ostatnich trzech lat jest Monnari, którego akcje podrożały w tym okresie aż o 1500 proc. (z 0,9 zł do 14,2 zł). Mirosław Misztal, prezes i główny akcjonariusz, bezpośrednio posiada 26 proc. akcji tej odzieżowej firmy wartych 116 mln zł. – Obecnie nie rozważam sprzedaży części akcji Monnari. Jednocześnie uważam, że cena akcji spółki nie w pełni odzwierciedla odbudowane fundamenty firmy, jak również potencjał jej rozwoju. Obecnie wskaźnik C/Z na tle porównywalnych spółek potwierdza, że istnieje możliwość wzrostu cen akcji Monnari – mówi Misztal.
Zawsze może być wyżej
– Nic dziwnego, że prezesi uważają wycenę swoich spółek za niesatysfakcjonującą i zapowiadają, że w przyszłości powinna wzrosnąć. Gdyby decydowali się na sprzedaż choćby części pakietu, musieliby przecież przedstawić inwestorom potencjał wzrostu – mówi jeden z analityków. Zaznacza, że bardzo często decyzja o sprzedaży pakietu uzależniona jest nie tylko od koniunktury giełdowej i notowań, ale także od indywidualnych potrzeb gotówkowych akcjonariusza i prowadzonych przez niego innych działań. – Przykładem może być Dariusz Miłek, który sprzedawał akcje CCC, aby sfinansować budowę swoich galerii handlowych – dodaje. Czasami o sprzedaży akcji przesądza po prostu chęć spieniężenia papierów lub dywersyfikacji portfela.