Dla wielu rodzimych przedsiębiorstw lokalny rynek jest zbyt mały, by mogły dalej rozwijać biznes. Naturalnym wyborem w takiej sytuacji jest ekspansja poza Polską. Część spółek podejmuje ryzyko, stawiając na przejęcia zagranicznych podmiotów.
Kupowanie gotowych biznesów
Wejście na zagraniczne rynki z reguły wiąże się z dużymi nakładami finansowymi. W wielu przypadkach budowa biznesu od podstaw nie ma jednak ekonomicznego uzasadnienia. – Problemem jest często tempo wzrostu spółki, same nakłady inwestycyjne zwracają się czasem po kilku latach. Przejęcie innych podmiotów dostarcza zaś natychmiastowego wzrostu. Skala inwestycji jest czasem mniejsza niż uzyskanie podobnej skali przy wzroście organicznym. Dodatkową korzyścią jest know-how przejmowanej spółki. Główną trudnością jest natomiast znalezienie podmiotu spełniającego wymagania inwestora. Często przeprofilowanie przejmowanej spółki do wymaganego formatu zajmuje dużo czasu. Mam tu na myśli zarówno zmiany technologiczne, zamknięcie niektórych biznesów przejmowanej spółki, jak i takie kwestie, jak unifikacja systemów informatycznych czy ujednolicenie kultury organizacyjnej – wskazuje Kamil Hajdamowicz, analityk BM Banku BGŻ BNP Paribas.
Przejmowanie istniejących podmiotów jest sensownym rozwiązaniem, gdy spółka oczekuje szybkich efektów. Firmy oszczędzają w ten sposób czas, który byłby potrzebny na zbudowanie struktur od zera. – Od początku uzyskują pozycję na lokalnym rynku, co jest istotne zwłaszcza wtedy, gdy rynek nie rośnie zbyt szybko i trudno byłoby się przebić zupełnie nowemu podmiotowi. Z kolei w sytuacji, gdy rynek rozwija się w szybkim tempie, a spółka ma własny produkt, rozwój organiczny może być ciekawszą strategią. Polskie spółki zwykle nie mają dużych zasobów finansowych, natomiast często mają sprawdzone modele biznesu na rosnących rynkach – wyjaśnia Adam Łukojć, zarządzający TFI Allianz.
Kluczowe znaczenie, decydujące często o powodzeniu całego przedsięwzięcia, ma cena, którą trzeba zapłacić za przejmowany podmiot. Dlatego zainteresowane firmy decydują się na transakcję dopiero wtedy, gdy na rynku pojawia się okazja. Nierzadko polskie spółki próbują inwestować np. w podmioty będące w kłopotach, czasami kupując przedsiębiorstwo od syndyka masy upadłościowej. Takie rozwiązanie niesie ze sobą dodatkowe ryzyko, ponieważ zachodzi konieczność przeprowadzenia udanej restrukturyzacji. W takich przejęciach wyspecjalizował się w ostatnich latach np. Sanok RC, producent gumowych podzespołów dla przemysłu motoryzacyjnego, czy Wielton, producent naczep i przyczep.