Kraj, którego samo istnienie jest niewygodne

Tajwan trzyma się własnej drogi rozwoju, a jego przykład wskazuje, że Chińczycy mogliby pogodzić gospodarczy sukces z wolnością polityczną.

Publikacja: 03.06.2017 15:08

Propekińskie lobby nie próżnuje. Tu zakłóca demonstrację przeciwników czerwonych Chin.

Propekińskie lobby nie próżnuje. Tu zakłóca demonstrację przeciwników czerwonych Chin.

Foto: Archiwum

Tajwan słynie z dobrego, ulicznego jedzenia. Świeże specjały można kupić na wielu tradycyjnych bazar

Tajwan słynie z dobrego, ulicznego jedzenia. Świeże specjały można kupić na wielu tradycyjnych bazarkach.

Archiwum

Tajwan jest krajem jednoznacznie kojarzonym z cudem gospodarczym. Na początku lat 50. PKB na głowę wynosił tam (z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej) około 200 dolarów, czyli nieco więcej niż w Kongu Belgijskim. W 2017 r., według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wyniesie on blisko 50 tys. USD, czyli nieco więcej niż w Niemczech (49,8 tys.), Kanadzie (47,8 tys.) czy Japonii (42,9 tys.) i o wiele więcej niż w Chińskiej Republice Ludowej (16,7 tys.). Jeszcze zanim ChRL zaczęła handlowy podbój globalnych rynków, Tajwan zalewał świat swoją elektroniką. Zazdroszczono mu wzrostu gospodarczego dochodzącego do 9 proc. rocznie i stawiano jako przykład na to, że kapitalizm może zapewnić oszałamiający sukces krajom rozwijającym się. Dzisiaj Tajwan już tak nie imponuje jak w zeszłych dekadach. Kraj rozwija się dosyć stabilnie, ale nie tak oszałamiająco szybko jak kiedyś (MFW prognozuje 1,7 proc. wzrostu PKB w tym roku), a jego historia sukcesu została przyćmiona przez chińską gospodarczą potęgę. Mimo to Tajwan wciąż stanowi przykład bardzo ciekawej drogi rozwoju i zarazem jest interesującym, często przeoczanym rynkiem. Tym bardziej interesującym, że rozwój Tajwanu odbywał się cały czas w cieniu wojennego zagrożenia ze strony Pekinu. Przez blisko dwa tygodnie podróżowałem po Tajwanie i przyglądałem się różnym obliczom tamtejszego społeczeństwa.

Mylące pozory

Archiwum

Tajpej, największa metropolia Tajwanu, nie wywołuje zachwytów miłośników nowoczesnej architektury. Centrum biznesowe wręcz rozczarowuje. Owszem, jest tu liczący ponad 500 m wysokości wieżowiec Tajpej 101, do 2010 r. najwyższy budynek na świecie. Nie widać tu jednak takiego lasu drapaczy chmur jak w Szanghaju, Singapurze czy nawet w Seulu. Dzielnica biznesowa wokół Tajpej 101 jest przy tym stosunkowo młoda. W centrum miasta, poza pojedynczymi wieżowcami, dominuje stosunkowo niska, niezbyt wyszukana betonowa zabudowa. Jest trochę ładnych gmachów publicznych o klasycznych bryłach, ale są one niemal wyłącznie spadkiem po japońskich kolonizatorach. Przestrzeń miejska zdominowana jest przez handel (obok siebie koegzystują salony z markową elektroniką i bazary) oraz drobną gastronomię. Fasady budynków pokrywa gąszcz reklam. Krajobraz przywodzący na myśl trochę „Łowcę androidów". Na pierwszy rzut oka zupełnie to nie wygląda na stolicę kraju bogatszego niż Niemcy. Pozory jednak mylą.

Uroczysta, bardzo widowiskowa zmiana warty w Hali Pamięci Czang Kaj-szeka.

Uroczysta, bardzo widowiskowa zmiana warty w Hali Pamięci Czang Kaj-szeka.

Archiwum

– Tajwańczycy nie przywiązują aż tak dużej wagi do wyglądu domów. Przede wszystkim skupiają się na oszczędzaniu pieniędzy. Nie bardzo chwalą się swoimi majątkami. Ktoś, kto ubiera się jak zwykły robotnik, może być właścicielem czterech domów, pięciu mieszkań i trzech mercedesów. Dopiero młode pokolenie zaczęło przywiązywać większą wagę do konsumpcji – mówi „Parkietowi" Hanna Shen, polska dziennikarka mieszkająca od wielu lat na Tajwanie.

Longshan – najstarsza świątynia w Tajpej. Przyciąga wiernych i turystów.

Longshan – najstarsza świątynia w Tajpej. Przyciąga wiernych i turystów.

Archiwum

Pod względem kultury materialnej Tajwan specjalnie nie odróżnia się od Szanghaju czy innych bogatych miast z chińskiego wybrzeża. Różnice leżą gdzie indziej: w mentalności. Tym, co zwraca na siebie uwagę, jest duża życzliwość Tajwańczyków wobec cudzoziemców (nawet na tle innych krajów Azji Wschodniej) i to jakie wypracowali mechanizmy społeczne. – Mój mąż jest Tajwańczykiem z południa wyspy. Tam życie toczy się w wolniejszym tempie niż w Tajpej. Gdy był w Polsce, miał stłuczkę i dostał od policjanta mandat. Gdy zakwestionował mandat, policjant zagroził mu, że wsadzi go do więzienia. Mój mąż był zszokowany. Przecież w podobnej sytuacji na Tajwanie z policjantem dyskutuje się wysokość mandatu i to czy zostanie on w ogóle nałożony – opowiada Hanna Shen.

Tamsui, nadmorskie przemieście Tajpej. W góry też tam blisko...

Tamsui, nadmorskie przemieście Tajpej. W góry też tam blisko...

Archiwum

Dużą świadomość obywatelską Tajwańczyków widać chociażby na przykładzie tego, jak dbają o swoje otoczenie. W Beitou, górskim przedmieściu Tajpej, znanym ze źródeł geotermalnych, w ponad stuletnim, stylowym domu, znajduje się Muzeum Gorących Źródeł. Ta nowoczesna placówka w pięknie odnowionym budynku dawnej łaźni publicznej, jest prowadzona przez grupę miejscowych wolontariuszy. Muzeum powstało, kiedy grupa uczniów zwróciła uwagę na zdewastowany zabytkowy dom i zmobilizowała społeczność sąsiedzką do jego odnowienia. Teraz można go bezpłatnie zwiedzać, a wolontariusze chętnie i bezinteresownie po nim oprowadzą. Na Tajwanie nie brak ochotników chcących pomagać społeczeństwu. Są nawet wolontariusze... sprzątający w metrze.

Dziedzictwo zimnej wojny

Plac Wolności przed Halą Pamięci Czang Kaj-szeka.

Plac Wolności przed Halą Pamięci Czang Kaj-szeka.

Archiwum

Magnes na lodówkę, który kupiłem w jednym ze sklepów z pamiątkami w Tajpej przedstawia mapę Republiki Chińskiej. To oficjalna nazwa Tajwanu. Na mapie tej Tajwan jest jednak tylko jedną z prowincji republiki – wyspą u wybrzeży kolosalnego państwa obejmującego tereny całych Chin kontynentalnych wraz z Mongolią i kilkoma innymi obszarami administrowanymi obecnie przez państwa sąsiednie. Konstytucyjną stolicą tego państwa wciąż jest Nankin – miasto leżące na terenie uznawanym za swój przez ChRL. Szalony rewizjonizm? Raczej podkreślenie tego, że Tajwan to ta sama Republika Chińska, która przed 1949 r. rządziła (bądź miała pretensje do rządzenia) na wszystkich terenach zaznaczonych na tej mapie. W 1949 r. ewakuowały się z Chin kontynentalnych na Tajwan władze owej Republiki Chińskiej wraz z jej przywódcą generalissimusem Czang Kaj-szekiem, jego armią, skarbami z pekińskiego Zakazanego Miasta i ogromną rzeszą Chińczyków uciekających przed komunistycznym niebezpieczeństwem. Od tej pory władze w Pekinie uznają Tajwan za „zbuntowaną prowincję". Dla władz w Tajpej zbuntowanym obszarem są Chiny kontynentalne. Decydenci z Pekinu i Tajpej podkreślają przy tym, że Chiny są jedne i nie ma dwóch państw chińskich. W praktyce to bardziej skomplikowane. W czasie Zimnej Wojny cały blok komunistyczny i wiele tzw. państw niezaangażowanych uznawał ChRL za przedstawiciela tych jednych Chin. Republika Chińska była popierana przez USA, państwa Zachodu (ale i też wiele krajów Trzeciego Świata, które wspomagała gospodarczo), dopóki Amerykanie w latach 70. nie porozumieli się z Pekinem i umożliwili ChRL wejście do Rady Bezpieczeństwa ONZ w miejsce Republiki Chińskiej. Państwo po państwie zaczęły wycofywać dyplomatyczne uznanie dla Tajpej. Obecnie oficjalne, dyplomatyczne relacje z Republiką Chińską otrzymuje jedynie 21 krajów, w tym Stolica Apostolska. 57 ma na Tajwanie swoje przedstawicielstwa niebędące oficjalnymi misjami dyplomatycznymi. W gronie tym są m.in. Polska i USA. Brak uznania dyplomatycznego nie przeszkadza jednak wielu krajom w owocnej współpracy z Tajwanem, również współpracy gospodarczej. Choć kolejne amerykańskie administracje poświęcały Tajpej dla dobra relacji z Pekinem, to USA wciąż są najważniejszym sojusznikiem i protektorem Republiki Chińskiej. Decydenci z Pekinu obawiają się zresztą, że USA silniej się na Tajwanie zaangażują. Już samo to, że Donald Trump tuż po wyborach prezydenckich odbył rozmowę telefoniczną z tajwańską prezydent Tsai Ing-wen, poważnie zaniepokoiło władze ChRL.

Taipei 101, liczący ponad 500 metrów wieżowiec, był do 2010 r. najwyższym budynkiem na świecie. Jego

Taipei 101, liczący ponad 500 metrów wieżowiec, był do 2010 r. najwyższym budynkiem na świecie. Jego fasada nawiązuje do ananasa.

Archiwum

Relacje Tajwanu z „wrogiem" są nawet bardziej skomplikowane niż z przyjaciółmi. Oficjalnie chińska wojna domowa się nie skończyła. W Tajwan wycelowanych jest kilka tysięcy rakiet, a siły zbrojne ChRL co jakiś czas ćwiczą odbijanie wyspy. Siły zbrojne Republiki Chińskiej równie poważnie przygotowują się do obrony przeciwko inwazji. (W trakcie mojego pobytu na wyspie odbyły się jedne z takich manewrów, mocno oprotestowanych przez Pekin. W telewizyjnych relacjach zwracał na siebie uwagę widok prezydent Tsai Ing-wen, starszej pani znanej z zamiłowania do kotów, wizytującej żołnierzy i ubranej w hełm i kamizelkę kuloodporną.) Na poziomie politycznym, gospodarczym i społecznym między oboma krajami jest jednak duża przestrzeń interakcji. Politycy z obu brzegów Cieśniny Tajwańskiej w ostatnich dekadach wielokrotnie się spotykali. Biznes z Chin kontynentalnych mocno inwestuje na Tajwanie, a tajwański w ChRL. Koncerny z obu stron zbijają na tym kokosy. Działają połączenia lotnicze i morskie. Odbywa się normalny ruch turystyczny. O ile jednak politycy z obu stolic podkreślają, że istnieją tylko jedne Chiny (tyle że kwestią sporną jest to które Chiny są autentycznymi Chinami), to wśród ludności Tajwanu przez dziesięciolecia zwiększyło się poczucie odrębności. Wielu mieszkańców Wyspy nie czuje już żadnej wspólnoty losu z mieszkańcami ChRL. „Jedne Chiny" to dla nich frazes. Opowiadają się za polityką „dwóch Chin" istniejących obok siebie lub za ogłoszeniem przez Tajwan niepodległości i odejściem od dziedzictwa Republiki Chińskiej.

Lokalsi i przyjezdni

Pałac prezydencki w Tajpej. Monumentalny gmach z czasów kolonialnych.

Pałac prezydencki w Tajpej. Monumentalny gmach z czasów kolonialnych.

Archiwum

Tajwańskie podziały w podejściu do idei „jednych Chin" nakładają się na podziały kulturowe na wyspie. Pierwotnymi mieszkańcami wyspy są miejscowi aborygeni. W XVII w. zaczęła się tam masowa chińska kolonizacja, a potomkowie tamtych osadników są dzisiaj zaliczani do „rodowitych" Tajwańczyków. W latach 1895–1945 Tajwanem rządzili Japończycy. Imperium prowadziło tutaj jednak wyjątkowo łagodną politykę i wiele zrobiło dla rozwoju lokalnej gospodarki. Świadczą o tym m.in. pozostawione przez nich stylowe gmachy, takie jak np. budynek Banku Ziemskiego w Tajpej. W tym monumentalnym gmaszysku w „faszystowskim stylu" mieści się obecnie muzeum pokazujące rolę banku w dawnych czasach. Instytucja ta, porównywalna z polskim BGK, mocno przyczyniła się wówczas do rozwoju tajwańskiego przemysłu i rolnictwa. Po 1945 r. została przejęta przez Republikę Chińską i nadal była wykorzystywana jako koło zamachowe gospodarki.

Teatr Narodowy, część kompleksu wokół Hali Pamięci Czang Kaj-szeka.

Teatr Narodowy, część kompleksu wokół Hali Pamięci Czang Kaj-szeka.

Archiwum

W 1949 r. Tajwan stał się ostatnim bastionem „wolnych Chin". Przybyła tutaj ogromna rzesza wykształconych Chińczyków z kontynentu, a takie nagromadzenie talentów i przedsiębiorczości mocno przyczyniło się w późniejszych latach (obok aktywnej, protekcjonistycznej, proindustrialnej polityki państwa) do sukcesu gospodarczego kraju. Rodowici Tajwańczycy często odczuwali to jednak prawie jak obcą inwazję. Początek chińskich rządów przyniósł bowiem ogromną korupcję (co mocno kontrastowało z czasami japońskiego panowania) oraz dyskryminację miejscowych. W 1947 r. władze krwawo tłumią protesty wymierzone w ich nadużycia i przeprowadzają czystkę wśród tajwańskiej inteligencji. W trakcie wydarzeń znanych jako Masakra 228 ginie około 10 tys. Tajwańczyków. Na wyspie aż do 1987 r. obowiązuje stan wojenny. Panuje dyktatura nacjonalistycznej, chińskiej partii Kuomintang. Prezydentem do swojej śmierci w 1975 r. jest generalissimus Czang Kaj-szek – człowiek, który zarówno współtworzył gospodarczy sukces Tajwanu jak i podtrzymywał na nim dyktaturę. W latach 1978–1988 prezydentem jest Czang Czing-kuo, syn Czang Kaj Szeka. Kończy on stan wojenny i stara się w większym stopniu stawiać na rodowitych Tajwańczyków. Jego następcą (1988–2000) jest Lee Teng-hui, pierwszy prezydent urodzony na Tajwanie, weteran armii japońskiej. Lee demokratyzuje Tajwan, przeprasza za Masakrę 228 i sprzyja sprawie niepodległości Wyspy. Za to zostaje wyrzucony z Kuomintangu. W latach 2000–2008 rządzi krajem prezydent Chen Shui-bien z proniepodległościowej Demokratycznej Partii Postępowej (DPP). Po nim, do 2016 r. prezydentem jest reprezentant Kuomintangu Ma Ying-jeou. Za jego kadencji wybuchają wielkie protesty studentów zwane Rewolucją Słoneczników. Młodzi ludzie sprzeciwiają się porozumieniu gospodarczemu z ChRL, które w ich opinii jest zbyt korzystne dla wielkiego chińskiego biznesu. Protesty torpedują kontrowersyjną umowę – studenci i proniepodległościowa opozycja wygrali z wielkim biznesem, Kuomintangiem i... prochińskimi mafiozami próbującymi ich zastraszać. Polityczne wahadło się przechyla i od maja 2016 r. prezydentem jest przedstawicielka DPP Tsai Ing-wen. Wygląda na to, że pod jej rządami Tajwan będzie bardziej asertywny w relacjach z ChRL i nie będzie już tak mocno starał zadowolić wielkich koncernów z obu stron cieśniny. Wpływy Pekinu pozostają jednak wciąż bardzo silne. – Pod ich naciskami dochodziło do tego, że nawet księgarnie w wieżowcu Tajpej 101 wycofywały ze sprzedaży książek niewygodnych dla Pekinu. Nawet biografię Lee Teng-huia uznano za niebezpieczną i wycofano! Bardzo musieli się obawiać, że taka książka może trafić w ręce chińskich turystów masowo odwiedzających Tajpej 101 – mówi Hanna Shen.

Gdy wychodziłem z Tajpej 101 natknąłem się akurat na przykład tych „nacisków". Pod wieżowcem odbywała się pikieta zwolenników prześladowanego w ChRL ruchu Falung Gong. Ona była z kolei pikietowana przez hałaśliwą grupę osobników z flagami ChRL. Przypięte do kurtek mieli wpinki z Mao i czerwonymi gwiazdami. Starali się zagłuszyć ludzi z Falung Gong. Lobby propekińskie czuje się na Wyspie silne i dąży do jej stopniowej integracji z ChRL. Przykłady poczynań tego lobby w Hongkongu i Makau działają jednak na Tajwańczyków odstraszająco. „Jedne Chiny" mogą więc jeszcze długo pozostać tylko mrzonką. Tajwan wciąż będzie szedł swoją własną, unikalną drogą rozwoju.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?