Magnes na lodówkę, który kupiłem w jednym ze sklepów z pamiątkami w Tajpej przedstawia mapę Republiki Chińskiej. To oficjalna nazwa Tajwanu. Na mapie tej Tajwan jest jednak tylko jedną z prowincji republiki – wyspą u wybrzeży kolosalnego państwa obejmującego tereny całych Chin kontynentalnych wraz z Mongolią i kilkoma innymi obszarami administrowanymi obecnie przez państwa sąsiednie. Konstytucyjną stolicą tego państwa wciąż jest Nankin – miasto leżące na terenie uznawanym za swój przez ChRL. Szalony rewizjonizm? Raczej podkreślenie tego, że Tajwan to ta sama Republika Chińska, która przed 1949 r. rządziła (bądź miała pretensje do rządzenia) na wszystkich terenach zaznaczonych na tej mapie. W 1949 r. ewakuowały się z Chin kontynentalnych na Tajwan władze owej Republiki Chińskiej wraz z jej przywódcą generalissimusem Czang Kaj-szekiem, jego armią, skarbami z pekińskiego Zakazanego Miasta i ogromną rzeszą Chińczyków uciekających przed komunistycznym niebezpieczeństwem. Od tej pory władze w Pekinie uznają Tajwan za „zbuntowaną prowincję". Dla władz w Tajpej zbuntowanym obszarem są Chiny kontynentalne. Decydenci z Pekinu i Tajpej podkreślają przy tym, że Chiny są jedne i nie ma dwóch państw chińskich. W praktyce to bardziej skomplikowane. W czasie Zimnej Wojny cały blok komunistyczny i wiele tzw. państw niezaangażowanych uznawał ChRL za przedstawiciela tych jednych Chin. Republika Chińska była popierana przez USA, państwa Zachodu (ale i też wiele krajów Trzeciego Świata, które wspomagała gospodarczo), dopóki Amerykanie w latach 70. nie porozumieli się z Pekinem i umożliwili ChRL wejście do Rady Bezpieczeństwa ONZ w miejsce Republiki Chińskiej. Państwo po państwie zaczęły wycofywać dyplomatyczne uznanie dla Tajpej. Obecnie oficjalne, dyplomatyczne relacje z Republiką Chińską otrzymuje jedynie 21 krajów, w tym Stolica Apostolska. 57 ma na Tajwanie swoje przedstawicielstwa niebędące oficjalnymi misjami dyplomatycznymi. W gronie tym są m.in. Polska i USA. Brak uznania dyplomatycznego nie przeszkadza jednak wielu krajom w owocnej współpracy z Tajwanem, również współpracy gospodarczej. Choć kolejne amerykańskie administracje poświęcały Tajpej dla dobra relacji z Pekinem, to USA wciąż są najważniejszym sojusznikiem i protektorem Republiki Chińskiej. Decydenci z Pekinu obawiają się zresztą, że USA silniej się na Tajwanie zaangażują. Już samo to, że Donald Trump tuż po wyborach prezydenckich odbył rozmowę telefoniczną z tajwańską prezydent Tsai Ing-wen, poważnie zaniepokoiło władze ChRL.
Taipei 101, liczący ponad 500 metrów wieżowiec, był do 2010 r. najwyższym budynkiem na świecie. Jego fasada nawiązuje do ananasa.
Foto: Archiwum
Relacje Tajwanu z „wrogiem" są nawet bardziej skomplikowane niż z przyjaciółmi. Oficjalnie chińska wojna domowa się nie skończyła. W Tajwan wycelowanych jest kilka tysięcy rakiet, a siły zbrojne ChRL co jakiś czas ćwiczą odbijanie wyspy. Siły zbrojne Republiki Chińskiej równie poważnie przygotowują się do obrony przeciwko inwazji. (W trakcie mojego pobytu na wyspie odbyły się jedne z takich manewrów, mocno oprotestowanych przez Pekin. W telewizyjnych relacjach zwracał na siebie uwagę widok prezydent Tsai Ing-wen, starszej pani znanej z zamiłowania do kotów, wizytującej żołnierzy i ubranej w hełm i kamizelkę kuloodporną.) Na poziomie politycznym, gospodarczym i społecznym między oboma krajami jest jednak duża przestrzeń interakcji. Politycy z obu brzegów Cieśniny Tajwańskiej w ostatnich dekadach wielokrotnie się spotykali. Biznes z Chin kontynentalnych mocno inwestuje na Tajwanie, a tajwański w ChRL. Koncerny z obu stron zbijają na tym kokosy. Działają połączenia lotnicze i morskie. Odbywa się normalny ruch turystyczny. O ile jednak politycy z obu stolic podkreślają, że istnieją tylko jedne Chiny (tyle że kwestią sporną jest to które Chiny są autentycznymi Chinami), to wśród ludności Tajwanu przez dziesięciolecia zwiększyło się poczucie odrębności. Wielu mieszkańców Wyspy nie czuje już żadnej wspólnoty losu z mieszkańcami ChRL. „Jedne Chiny" to dla nich frazes. Opowiadają się za polityką „dwóch Chin" istniejących obok siebie lub za ogłoszeniem przez Tajwan niepodległości i odejściem od dziedzictwa Republiki Chińskiej.
Lokalsi i przyjezdni
Pałac prezydencki w Tajpej. Monumentalny gmach z czasów kolonialnych.
Foto: Archiwum
Tajwańskie podziały w podejściu do idei „jednych Chin" nakładają się na podziały kulturowe na wyspie. Pierwotnymi mieszkańcami wyspy są miejscowi aborygeni. W XVII w. zaczęła się tam masowa chińska kolonizacja, a potomkowie tamtych osadników są dzisiaj zaliczani do „rodowitych" Tajwańczyków. W latach 1895–1945 Tajwanem rządzili Japończycy. Imperium prowadziło tutaj jednak wyjątkowo łagodną politykę i wiele zrobiło dla rozwoju lokalnej gospodarki. Świadczą o tym m.in. pozostawione przez nich stylowe gmachy, takie jak np. budynek Banku Ziemskiego w Tajpej. W tym monumentalnym gmaszysku w „faszystowskim stylu" mieści się obecnie muzeum pokazujące rolę banku w dawnych czasach. Instytucja ta, porównywalna z polskim BGK, mocno przyczyniła się wówczas do rozwoju tajwańskiego przemysłu i rolnictwa. Po 1945 r. została przejęta przez Republikę Chińską i nadal była wykorzystywana jako koło zamachowe gospodarki.
Teatr Narodowy, część kompleksu wokół Hali Pamięci Czang Kaj-szeka.
Foto: Archiwum