Ostatnie posiedzenie Fedu przyniosło trzecią z rzędu obniżkę stóp procentowych w USA. Rok temu mówiło się z kolei o trzech–czterech podwyżkach w tym roku. Dziś pojawiają się głosy, że recesji w gospodarce amerykańskiej teraz nie będzie, a po spowolnieniu wskaźniki niebawem odbiją. Co wtedy nas czeka na rynkach?
Fed, obniżając stopy procentowe po raz pierwszy, a potem drugi w tym roku, konsekwentnie określał je jako korektę w cyklu podwyżek. Przy tej ostatniej wzmocnił tę retorykę i wprost stwierdził, że stopy są na odpowiednim poziomie, a gospodarka jest w dobrym stanie. Najważniejsze z ostatniego posiedzenia jest to, że zdaniem Fedu recesji w gospodarce nie będzie. Rynek początkowo zachował się jednak tak, jakby znów uważał, że Fed się myli. Podczas ostatnich podwyżek mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją. To rynki zaczęły wyceniać obniżki stóp, a potem Fed się do tego dostosowywał. Teraz tuż po decyzji i po zapowiedzi, że kolejnych obniżek nie będzie, obserwowaliśmy spadki rentowności w USA i Europie. Tymczasem w tej sytuacji powinny one rosnąć.
Na razie spadek obaw o stan gospodarki widać lepiej na rynkach akcji, ale rentowności obligacji także zaczynają już wzrastać. Coraz mniejsza jest również rozbieżność między tym, co mów Fed, a oczekiwaniami rynku. Implikowana z kontraktów terminowych szansa na kolejną obniżkę stóp do marca 2020 r. wynosi obecnie tylko około 50 proc. Ale już od pewnego czasu w USA zaczęła przeważać opinia, że recesji nie będzie. Jeszcze kilka miesięcy temu powszechnie uważało się, że przyjdzie ona w II połowie 2020 r.
Co to oznacza dla samych przedsiębiorstw?
Oczywiście mamy spowolnienie, ale dziś nie ma raczej mowy o ujemnym wzroście gospodarczym. Jest to jednak duża zmiana zasad gry. Po pierwsze unikniemy zjawiska malowniczo opisanego, że „gdy Ameryka kichnie, to świat łapie grypę". Do tego znika fundamentalny czynnik, który by negatywnie wpływał na spółki. Gdy gospodarka się kurczy, to jest jasne, że któreś spółki odnotują spadek przychodów. Gdy rośnie, to tak się nie musi stać. Krótko mówiąc, makro nie będzie działać przeciwko indeksowi giełdowemu. Spowolnienie oczywiście nie poprawia sytuacji, ale czym innym jest, gdy PKB jednak rośnie o 1 proc., niż gdy spada o 0,5 proc. Zupełnie inaczej działa to na inwestorów.