W lipcu ub.r. amerykański rynek akcji osiągnął apogeum. Indeks S&P 500 dotarł do 4600 pkt i się zatrzymał. Baribale wykorzystały okazję i wkroczyły na parkiet. Ich dominacja trwała trzy miesiące. Bilans był taki, że benchmark oddał 500 oczek, tracąc maksymalnie 11 proc. Ostatni raz wizytacja niedźwiedzi na Wall Street miała miejsce w kwietniu. S&P 500 podczas korekty stracił ponad 300 pkt, czyli prawie 6 proc. Ostatnio zaś na amerykańskim parkiecie ponownie zaczęły się pojawiać niepokojące sygnały.
Czytaj więcej
Czwartek stał na giełdzie w Warszawie pod znakiem sporych zmian nastrojów, ostatecznie sesja zakończyła się jednak pod kreską. Po wczorajszej realizacji zysków na Wall Street i porannych spadkach w Azji analitycy raczej nie są optymistami.
To, co łączy poprzednie dwie korekty z obecnym układem S&P 500, to formacja objęcia bessy. Miesiąc temu pojawiła się kilka dni od ekstremum. Jednak w lipcu 2023 r. struktura ta niczym wisienka na torcie zagościła na samym szczycie. W ostatni czwartek S&P 500 wystartował z historycznie wysokiego poziomu, finiszując na tygodniowym denku. Takie zachowanie rynku ostrzega przed możliwym powrotem baribali na parkiet. Powtórka sprzed 10 miesięcy jest całkiem realna. Dodatkowo ostatni szczyt S&P500 jest połączony z kluczowymi ekstremami ostatnich 15 lat poprzez zniesienia Fibonacciego.
Na innym amerykańskim indeksie także widać ostrzegawcze sygnały. DJIA ma wyrysowany podwójny szczyt. Formacja może zostać jeszcze zneutralizowana poprzez mocniejszą kontrę popytu. W przypadku wejścia w etap korekty w USA, czerwień na GPW stałaby się faktem. Zagrożenie widać na WIG20USD. Indeks przebywa w końcowej fazie klina, którego podstawa, czyli tegoroczna podłoga, stanowi magnes dla niedźwiedzi.