Trendy na rynku stóp procentowych potrafią trwać latami, a nawet dekadami. Dobrze to obrazuje obserwowany od początku lat 80. spadek długoterminowych stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Kulminował on na początku 2020 roku wraz z wybuchem pandemii koronawirusa. Od drugiej połowy 2020 roku rentowności amerykańskich obligacji zaczęły jednak rosnąć. W roku minionym ten początkowy nieśmiały trend przybrał na sile i kulminował na jesieni, czyli w czasie szczytu obaw o negatywne konsekwencje szoku energetycznego na trendy inflacyjne. W opinii wielu ekspertów koniec inflacyjno-energetycznego szoku skutkować powinien ustabilizowaniem się czy wręcz obniżeniem rentowności obligacji. Ostatnie tygodnie nie do końca wpisują się w ten obraz.
Już w sierpniu rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich lekko przekroczyła wcześniejsze maksima osiągnięte w październiku zeszłego roku. Szybko jednak doszło do korekty, która mogła budzić nadzieje, że wybicie było fałszywe i wielomiesięczny trend boczny może zostać podtrzymany w mocy. Tak się jednak nie stało i we wrześniu do wybicia jednak doszło, a po nim trend wzrostu rentowności przyspieszył i w ostatnich dniach stał się na powrót jednym z głównych i najważniejszych tematów rynkowych. Wszyscy zastanawiają się, jak to możliwe, że rentowności wciąż rosną, mimo że inflacja wyraźnie spadła, a Fed szykuje się do zakończenia cyklu wzrostu stóp procentowych bądź już go zakończył.
Pojawiło się kilka hipotez tłumaczących obserwowane zmiany. Jedną z bardziej przekonujących jest fakt, że rynek zaczął po prostu wierzyć, że wielomiesięczna komunikacja amerykańskiego banku centralnego o potrzebie pozostawienia wysokich stóp na dłużej jest realna. Dotychczas bowiem większość oczyma wyobraźni widziała rychłe obniżki stóp w ślad za niższą inflacją i słabszą koniunkturą gospodarczą. Najprawdopodobniej to jednak niejedyna przyczyna trendu wzrostu stóp.
Istotną rolę odgrywa zapewne także prawo popytu i podaży. W wyniku ekspansywnej polityki fiskalnej podaż obligacji jest bowiem duża, a dodatkowo zwiększa ją program QT prowadzony przez Fed. Z kolei historyczny popyt ze strony Chin czy innych krajów wygląda na zdecydowanie bardziej wstrzemięźliwy, a niekiedy jest nieobecny. Nie bez znaczenia jest także fakt odporności gospodarki na wysoki poziom stóp procentowych. Potrzeba więc dużo czasu, zanim podwyżki kosztu pieniądza zaczną doskwierać firmom i osobom prywatnym.
W tym środowisku interesujące są działania naszej Rady Polityki Pieniężnej, która rozpoczęła cykl obniżek stóp procentowych. Jeżeli bowiem rentowności amerykańskich obligacji dalej będą rosły, to zapewne nie pozostanie to bez wpływu na inne rynki dłużne, w tym polski.