Krótszy tydzień na warszawskiej giełdzie wlał w serca inwestorów lekką nutkę niepewności. O ile w środę WIG20 zaliczył spadek przez efekt odcięcia dywidendy od Orlenu, to już w czwartek byki napotkały na większe problemy.

Indeks największych spółek przez cały dzień był pod kreską. Ciężarem okazały się dla niego banki, które mocno traciły po tym, jak minister Andrzej Domański przypomniał o pracach nad nowym podatkiem, który ma być nałożony na banki. Później przyszło kolejne uderzenie w postaci inflacji producenckiej w Stanach Zjednoczonych, która okazała się wyraźnie wyższa od oczekiwań i stawia pod znakiem zapytania wrześniową obniżkę stóp w Stanach. Odczyt ten popsuł nastroje na Wall Street, a przez to i GPW w drugiej części dnia pogłębiła straty. WIG20 tracił nawet ponad 2 proc. Do tego nad rynkami ciążył temat rozmów na temat zawieszenia czy też zakończenia wojny w Ukrainie. Biorąc pod uwagę te elementy, a także fakt zbliżającego się długiego weekendu, raczej nie dziwi, że inwestorzy nie chcieli zostawać z akcjami na ten czas i zamykali część pozycji. W poniedziałek rynki mogą obudzić się bowiem w zupełnie nowej rzeczywistości i to, co działo się w czwartek czy też w poprzednich dniach, może nie mieć już większego znaczenia. Na brak emocji raczej nie będziemy mogli narzekać.