„Uważaj, czego pragniesz”

Podwyższona inflacja zaczyna negatywnie przekładać się na odczucia konsumentów i utrudnia prowadzenie działalności gospodarczej.

Aktualizacja: 07.04.2022 10:18 Publikacja: 06.04.2022 21:00

Łukasz Bugaj, CFA doradca inwestycyjny Millennium DM

Łukasz Bugaj, CFA doradca inwestycyjny Millennium DM

Foto: WERONIKA LUCJAN-GRABOWSKA

W teorii ekonomii zwykło się uważać, że inflacja jest zjawiskiem korzystniejszym dla gospodarki niż deflacja. Stwierdzenie to implikuje jednak kilka dość istotnych założeń.

Po pierwsze, inflacja nie może być wysoka i nie powinna prowadzić do tzw. odkotwiczenia oczekiwań umiarkowanych zwyżek cen. Po drugie, deflacja z reguły definiowana jest jako długotrwały i negatywnie wpływający na konsumpcję spadek cen dóbr.

Z dzisiejszej perspektywy dwucyfrowej inflacji wydawać się to może zaskakujące, ale jeszcze niedawno mieliśmy w Polsce do czynienia z deflacją. Tak przynajmniej przyjęło się traktować okres ujemnego rocznego wskaźnika CPI notowanego na przełomie lat 2014–2016. Można jednak wątpić, czy rzeczywiście był to okres spełniający kryteria tzw. deflacji.

Owszem, wskaźnik CPI lekko zniżkował rok do roku, ale wzrost gospodarczy przekraczał 3 proc. i był mniej więcej zgodny z potencjalnym wzrostem. Stopa bezrobocia mała, a wynagrodzenia rosły w wartościach nominalnych oraz oczywiście realnych. Tym samym ciężko było dostrzec negatywne skutki lekko ujemnego wskazania ogólnego wskaźnika cen konsumpcyjnych.

Niestety, w tamtym okresie wiele głosów wskazywało na potrzebę „rozkręcenia" inflacji, aby nie utrwaliły się oczekiwania co do spadku cen. Mogłoby to bowiem negatywnie przełożyć się na koniunkturę gospodarczą. Dyskutować można jednak z założeniem, czy w społeczeństwie w tamtym okresie rzeczywiście dostrzec można było negatywnie kształtujące się oczekiwania co do cen.

Z pewnością jednak okres ten położył kres polityce dodatnich realnych stóp procentowych. Kiedy bowiem inflacja ponownie się pojawiała w 2017 roku, stopy procentowe w ślad za nią już nie wzrosły.

Co interesujące, pierwsze problemy z lekko podwyższoną inflacją pojawiły się jeszcze przed pandemią. Na początku 2020 roku wskaźnik CPI przekraczał bowiem 4 proc. Wybuch pandemii nie doprowadził do wyraźnego obniżenia cen, czego dość powszechnie oczekiwano. Z perspektywy czasu ocenić można, że wpływ pandemii jest inflacjogenny. Banki centralne jednak bardzo długo zwlekały z odpowiednią reakcją na narastającą presję inflacyjną w gospodarce.

W tym roku wojna w Ukrainie dołożyła kolejną cegiełkę do inflacyjnej układanki, która zaczęła przyjmować bardzo niepokojące rozmiary. Z perspektywy czasu można więc zacząć tęsknić za „deflacją" sprzed paru lat.

Podwyższona inflacja nie tylko zaczyna negatywnie przekładać się na odczucia konsumentów, ale utrudnia także prowadzenie działalności gospodarczej. Można powiedzieć, że na pół świadomie wypuszczono „inflacyjnego dżinna" z butelki. Teraz bez negatywnych konsekwencji dla koniunktury gospodarczej może być trudno go ponownie uwięzić.

Okiem eksperta
Indeks WIG20 w ważnym rejonie cenowym
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Okiem eksperta
Kolejny zaskakujący rok
Okiem eksperta
Co planują Chińczycy?
Okiem eksperta
Będzie ciąg dalszy zwyżek na GPW? AT sugeruje, że tak
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Okiem eksperta
Zmiana jakości jest za mała
Okiem eksperta
Czyżby św. Mikołaj w tym roku jednak przyszedł?