Inwestorzy często szukają jednego wskaźnika, który poprzedza ruchy szerokiego rynku. Dziś rolę „barometru” przejmuje sektor półprzewodników – segment wyjątkowo wrażliwy zarówno na cykl koniunkturalny, jak i na długoterminowe trendy technologiczne. Ostatnie dane pokazują, że indeks S&P 500 Semiconductors & Equipment po wcześniejszej korekcie rzędu –20 proc. zanotował ponad 50-proc. odbicie, co zdarzyło się po raz pierwszy od ponad pół roku. Historycznie taki ruch zwiastował trwałe wzmocnienie: w trzynastu z czternastu przypadków średnia roczna stopa zwrotu przekraczała +35 proc., a notowania Nasdaq-100 w tych samych okresach rosły o ponad +30 proc., podczas gdy szeroki indeks S&P 500 zyskiwał zwykle poniżej +15 proc.

Z analizy danych rynkowych można wysnuć kilka dodatkowych wniosków. Po pierwsze, relacja wartości sektora półprzewodników do szerokiego S&P 500 systematycznie się poprawia, co sugeruje, że inwestorzy znów płacą premię za przyszły wzrost. Po drugie, główne fundamenty wzrostu pozostają mocne – trwa rosnący popyt na centra danych i rozwiązania sztucznej inteligencji, zaawansowane procesory do samochodów elektrycznych oraz urządzenia Internetu Rzeczy. Po trzecie, inwestycje kapitałowe w branży półprzewodnikowej osiągają rekordowe poziomy, co wymusza modernizację fabryk i zwiększa marże producentów.

Dlaczego warto zwracać uwagę na półprzewodniki? Po pierwsze, dzięki wyprzedzającej naturze tego sektora sygnały jego ożywienia często pojawiają się przed napływem kapitału do innych branż. Po drugie, gdy firmy technologiczne zwiększają zamówienia na sprzęt i chipy, jest to oznaka poprawy popytu w całej gospodarce cyfrowej. Po trzecie, umiarkowany optymizm w sektorze półprzewodników może wskazywać, że rynek jest gotowy na kolejny etap wzrostu, nawet jeśli dane makro pozostają niejednoznaczne.

Oczywiście nie ogłaszajmy automatycznie hossy na całym rynku. Banki centralne wciąż balansują między inflacją a stymulacją, a cykl gospodarczy bywa kapryśny. Jednak sygnały płynące z sektora półprzewodników – „kanarka w kopalni” – brzmią dziś wyraźnie pozytywnie. Jeśli relatywna siła „semisów” okaże się trwała, może przynieść impuls także dla innych sektorów, w tym tych wrażliwych na tempo wzrostu gospodarczego. A to oznacza, że inwestorzy powinni po cichu szykować się na szansę, którą technologia już dziś zarysowuje.