Kluczowym wydarzeniem ostatniego dnia marca była zapowiedź uwolnienia przez Stany Zjednoczone 1 mln baryłek ropy naftowej dziennie w celu przeciwdziałania negatywnym skutkom rosyjskiej agresji na Ukrainę, której skutkiem był drastyczny wzrost cen czarnego surowca. Oczekuje się, że w ciągu sześciu miesięcy uwolnionych zostanie tym samym ok. 180 mln baryłek ropy. Część obserwatorów interpretuje jednak ruch prezydenta Joe Bidena jako element kolejnego etapu toczącej się od czterech lat wojny handlowej, nie zaś krótkoterminowy ruch na linii USA–Rosja.

Patrząc na przestrzeni całego kwartału, indeksy akcyjne mają za sobą najsłabszy okres od I kwartału 2020 roku. Stopy zwrotu byłyby jeszcze słabsze, gdyby nie odbicie rynkowe obserwowane przez większą część marca. Oczywiście głównym problemem dla rynków stała się rosyjska inwazja na Ukrainę, która przez większą część lutego dołowała rynkowe indeksy, w szczególności na GPW, by finalnie wstrząsnąć rynkami na koniec miesiąca. Patrząc na rynki nieco z boku, wojna na naszej wschodniej granicy jedynie pogłębiła część istniejących już problemów dla globalnej gospodarki.

Przede wszystkim zwiększona została presja inflacyjna z uwagi na zachowanie się cen surowców energetycznych i spożywczych. Zwiększona presja zaś zmusi banki centralne do jeszcze bardziej zdecydowanych ruchów, niż można było oczekiwać jeszcze na początku kwartału. Nie pozostało to bez wpływu na rynek obligacji. Rentowności krajowych dziesięciolatek napędzane zarówno wzrostami inflacji, jak i ryzyka geopolitycznego wzrosły z okolic 4 proc. na niebotyczne 5,5 proc., gwałtownie zbliżając się do średniej z przełomu pierwszego i drugiego dziesięciolecia XXI w. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku rentowności obligacji amerykańskich, które wskoczyły na poziom 2,5 proc. Niestety więc, jeśli ktoś pod koniec 2021 uwierzył, że ruch spadkowy na rynku obligacji został zakończony (co miało swoje racjonalne podstawy), mijającego kwartału nie zaliczy do udanych. Dość zauważyć, że średni wynik funduszy obligacji uniwersalnych był słabszy od wyniku funduszy polskich spółek, które wszak też zostały dotknięte silną wyprzedażą rynkową.

Do tendencji, które w kolejnym kwartale będą kształtować zachowanie rynków, dołożyć należy jeszcze silniejsze rozciągnięcie łańcuchów dostaw i stopniowe zaostrzanie retoryki na linii Stany Zjednoczone–Chiny, o czym zostało wspomniane w pierwszym akapicie. Wpływ czynników ryzyka, przynajmniej w najbliższych sześciu miesiącach, równoważony będzie obserwowanym trendem poprawy zysków spółek. W lutym strategia kupowania na spadkach po raz kolejny okazała się skuteczna. Myślę, biorąc pod uwagę stan napięcia na rynkach, że takich okazji w 2022 roku będziemy mieć jeszcze kilka.