Podstawowym kryterium ubiegania się o pomoc jest odnotowanie przez przedsiębiorstwo spadku obrotów w dowolnym trzymiesięcznym okresie po 1 lipca 2008 o 25% w stosunku do trzymiesięcznego okresu między 1 lipca 2007 a 30 czerwca 2008. Pakiet przewiduje jednak również regulacje dotyczące wszystkich przedsiębiorstw. Po pierwsze, wydłużono okres rozliczeniowy czasu pracy z 4 do 12 miesięcy oraz pozwolono na uelastycznienie czasu pracy. Obydwie możliwości obwarowane są oczywiście pewnymi warunkami. Pracodawcy doświadczający trudności finansowych mogą obniżyć wymiar czasu pracy pracowników, a co za tym idzie, również wynagrodzenia lub nawet zawiesić wykonywanie pracy przez pracownika na okres do 6 miesięcy (podczas którego państwo dofinansuje wymagane dla takiego pracownika minimalne wynagrodzenie ze środków Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych). Ustawa umożliwia również finansowanie przez FGŚP szkoleń czy studiów podyplomowych.
Ustawa o łagodzeniu skutków kryzysu ma za zadanie przede wszystkim umożliwić pracodawcom dostosowania po stronie kosztów pracy oraz jednocześnie łagodzić ich skutki, które odczuwalne będą przez pracowników. Kancelaria Premiera szacuje, że pomocą może zostać objętych ok. 250 tys. osób, zatrudnionych u pracodawców mających problemy finansowe. Maksymalna kwota wypłacanej miesięcznie na każdego pracownika pomocy nie przekracza wysokości zasiłku dla bezrobotnych (575 zł), zaś w większości przypadków z pomocy nie można korzystać dłużej, niż przez 6 miesięcy. Jeśli poczynilibyśmy założenia o tym, że właśnie tak wyglądać będzie skala udzielonej pomocy, kosztowałaby ona ponad 860 mln PLN w ciągu najbliższych miesięcy. Działania te mogą przynieść skutki, o ile nie byłyby kierowane do przedsiębiorstw, które były w strukturalnie złej sytuacji już przed rozpoczęciem spowolnienia gospodarczego.
W kalendarzu danych makroekonomicznych na dzień dzisiejszy dominuje raport o dynamice PKB w USA w drugim kwartale 2009 roku. Przewidywany jest spadek PKB w tempie 1,5% rocznie w ujęciu kwartalnym, dla danych wyrównanych sezonowo (oznaczałoby to spadek o ok. 0,4% w ujęciu kwartalnym dla danych wyrównanych sezonowo). To znacznie wolniej, niż w pierwszym kwartale, kiedy odnotowano spadek PKB w tempie 5,5% rocznie w ujęciu kwartalnym. Ogromna jest niepewność dotycząca prognoz: ekonomiści ankietowani przez agencję Reuters twierdzą, że roczne tempo zmian PKB w USA może wynieść od -2,9% do +0,7% w stosunku do poprzedniego kwartału. Poza danymi o dynamice PKB w raporcie zawarte są również informacje o dynamice kosztów zatrudnienia (prognozuje się wzrost o 0,3% w ujęciu rocznym) oraz o indeksie wydatków konsumpcyjnych (którego najbardziej interesujący wskaźnik bazowy ma wzrosnąć o 1,4% w ujęciu rocznym). Naszym zdaniem dynamika PKB w USA będzie niższa, niż przewiduje prognoza rynkowa i wyniesie -1,9%.
Oprócz danych z USA trwa również oczekiwanie na dane o stopie bezrobocia w Eurolandzie (przewidywania mówią o wzroście do 9,7%) oraz na pierwszy odczyt inflacji w Eurolandzie w lipcu (przewidywany jest spadek cen o 0,4% w ujęciu rocznym). Poza tym warto zwrócić uwagę na publikację szwajcarskiego indeksu aktywności gospodarczej KOF (przewidywany wzrost do -1,5 pkt.)
Za nami również odczyt danych o stopie bezrobocia oraz inflacji bazowego CPI w Japonii. Bezrobocie wzrosło z 5,2% w maju do 5,4% w czerwcu, zaś ceny spadły w ujęciu rocznym aż o 1,7%, podczas gdy miesiąc wcześniej odnotowano spadek o 1%. Japoński indeks inflacji bazowej nie obejmuje cen żywności, ale uwzględnia mocno spadające ceny energii. Jeśli oczyścić go również z cen energii, okaże się, że ceny spadały w tempie 0,7% r/r. Bank Japonii przewiduje, że okres deflacji potrwa dwa lata, jednak gwałtownie rozluźnianie polityki pieniężnej nie będzie konieczne, ponieważ krajowi nie grozi spirala deflacyjna.