Podczas tegorocznego okresu słabości amerykańskich indeksów analitycy na Wall Street zalecali inwestorom poszukiwanie okazji inwestycyjnych poza Stanami Zjednoczonymi twierdząc, że amerykańska wyjątkowość się skończyła.
Takie nastawienie wynika częściowo z okazałej dominacji rynku amerykańskiego od czasu kryzysu finansowego w latach 2008–2009. Tegoroczne decyzje administracji Donalda Trumpa wprowadzają pewien niepokój o przyszłość amerykańskiego przywództwa gospodarczego. Narastają obawy fiskalne, dług USA osiągnął 37 bilionów dolarów, a cła, nawet z redukcjami, zagrażają globalnym przepływom kapitału na rynki amerykańskie. Ameryka najwyraźniej odwraca się od tego, co od dawna czyniło gospodarkę USA wspaniałą. Powstają pęknięcia, a niegdyś niesłabnąca machina gospodarcza USA wygląda na zmęczoną.
Obawy te są wzmacniane przez fakt, że konkurencyjne gospodarki, takie jak Niemcy, wreszcie zaczęły zmieniać swoją politykę ekonomiczną, a Stany Zjednoczone od początku roku wypadają słabo. Trzeba jednak pamiętać, że dotychczasowa dominacja gospodarki USA odzwierciedla stałą przewagę strukturalną w sposobie generowania wzrostu i wzrostu produktywności, skalowania innowacji, przyciągania kapitału i przekształcania go w zyski korporacyjne. Z perspektywy rynku akcji można stwierdzić, że indeks S&P nie odzwierciedla koniunktury w realnej gospodarce i będzie to prawda, ponieważ wagi sektora S&P nie są zgodne z ich względnym znaczeniem dla gospodarki USA. Przewagą Stanów Zjednoczonych jest silne prawo pracy i elastyczniejsze regulacje niż w innych krajach, które wydają się szkodliwe dla ich długoterminowego wzrostu. Na przykład stopa bezrobocia w Stanach Zjednoczonych wynosi 4,2 proc. w porównaniu z 6,2 proc. w Strefie Euro. Co ciekawe, bezrobocie wśród młodzieży jest o 5 proc. wyższe w Strefie Euro, a jeszcze wyższe w Chinach. W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba nowo zakładanych biznesów w Stanach Zjednoczonych prawie się podwoiła, podczas gdy zakładanie działalności gospodarczej w Strefie Euro wzrosło w tym okresie tylko o jedną czwartą. Mówiąc prościej, kapitał i dobre pomysły są lepiej traktowane i nagradzane w Stanach Zjednoczonych.
Co więcej, wskaźnik produktywności pracowników w Stanach Zjednoczonych od 2010 roku jest dwukrotnie wyższy niż w Strefie Euro, Kanadzie, czy Wielkiej Brytanii, a innowacje w zakresie sztucznej inteligencji prowadzone przez USA jeszcze bardziej pogłębiają przepaść produktywności. Do tego dochodzi duża ilość kapitału finansującego startupy, która nie jest dostępna gdzie indziej, a zwrot z kapitału jest znacznie wyższy niż na innych rynkach. USA odpowiadają za blisko dwie trzecie globalnej kapitalizacji rynku akcji i ponad 40 proc. globalnego dochodu stałego o stopniu inwestycyjnym. Do tego 58 proc. rezerw walutowych jest w dolarach.
Mimo to można uznać, że słabe wyniki indeksów amerykańskich i niepewność co do pozycji lidera handlowego USA w tym roku skłoniły do ponownego przemyślenia poglądu o długoterminowej dominacji gospodarczej i rynkowej tego kraju. Tyle, że chwilowa słabość może być jedynie pauzą, a nie trwałym zwrotem o 180 stopni w globalnej dynamice finansowej. Nie powinniśmy mylić zmian taktycznych ze zmianami strukturalnymi, nie powinniśmy mylić nastrojów z fundamentami.